Connect with us

Recenzje

THERE IS NO EVIL. Twarzą w twarz ze śmiercią

W filmie THERE IS NO EVIL. Twarzą w twarz ze śmiercią Mohammad Rasoulof ukazuje mroczne oblicze egzekucji w Iranie, łącząc statystykę z osobistymi tragediami.

Published

on

THERE IS NO EVIL. Twarzą w twarz ze śmiercią

W Iranie karę śmierci wykonuje się kilkaset razy rocznie. Według ostatniego raportu Amnesty International w roku 2018 w państwie tym na podstawie wyroku sądu pozbawiono życia ponad 250 osób (rok wcześniej liczba ta przekroczyła nawet 500), co czyni z perskiego kraju drugie po Chinach miejsce na świecie pod względem odsetka legalnych egzekucji. Ta okrutna statystyka staje się jeszcze bardziej przerażająca, gdy z poziomu tabelek i liczb sprowadzimy ją do doświadczeń indywidualnych ludzi, i to nie tylko tych, których pozbawia się życia, ale i tych, którzy zmuszeni są ów czyn wykonać. Taką perspektywę oferuje Mohammad Rasoulof w nagrodzonym Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie There Is No Evil.

Advertisement

Choć Rasoulof nie ma w światowym kinie mistrzowskiego statusu, takiego jak chociażby reprezentant tej samej generacji irańskiego kina Asghar Farhadi, w ciągu ostatniej dekady dał się poznać jako wyrazisty twórca, wpisujący się jakościowo w tradycję ambitnego kina znad Zatoki Perskiej. Twórca Rękopisy nie płoną odznacza się w tej kinematografii wyraźnym rysem politycznym – nawet jak na i tak mocno determinowane przez problematykę społeczną kino irańskie. There Is No Evil to jego kolejna i być może jak dotąd najmocniejsza wypowiedź utrzymana w tonie zaangażowanym, otwarcie krytykująca teherański reżim, jego brutalność i destrukcyjny wpływ na obywateli, zarówno w sferze materialnej, jak i psychicznej.

Nowy film Rasoulofa to projekt ambitny przede wszystkim w sferze politycznej i to z tej perspektywy należy go w pierwszej kolejności analizować oraz oceniać – artystyczna forma jest tu z definicji służebna względem przekazu, mając za zadanie nie tyle olśniewać filmową maestrią, co tworzyć nośny wehikuł dla światopoglądowego manifestu reżysera.

Advertisement

Na There Is No Evil składają się cztery odrębne opowieści, których bohaterowie związani są na różny sposób z ostatecznym, najbardziej brutalnym elementem irańskiej autorytarnej machiny. Zaczynając od szeregowego pracownika zakładu penitencjarnego, przez „liniowych” wykonawców wyroków (czyli żołnierzy odbywających obowiązkową służbę wojskową), aż po wyplutego przez system represji umierającego doktora, w filmie obserwujemy sukcesywnie rozwijaną panoramę uwikłania w okrutną praktykę. Rasoulof przedstawia bohaterów w zróżnicowanych sytuacjach – jeden spędza zwyczajne popołudnie z rodziną, drugi mierzy się z koniecznością wykonania rozkazu egzekucji, kolejny wymyka się z jednostki, by oświadczyć się ukochanej, inny gości w odludnym gospodarstwie siostrzenicę z Niemiec.

Wszystkich łączy ciążące nad nimi brzemię wtłoczenia w najbardziej mordercze ramię teokratycznego systemu. Niezależnie od tego, czy próbują się sprzeciwić, czy przyjmują swój obowiązek z chłodną obojętnością, zadawana karnie śmierć odciska piętno na życiu ich oraz ich najbliższych.

Advertisement

Konstruując swoją opowieść nie wokół represjonowanych i skazanych na śmierć, ale wokół realizujących wyroki jednostek, irański reżyser omija pułapkę emocjonalnego szantażu, pokazując zamiast tego drugą stronę działania reżimu – postawionych przed nieludzkimi obowiązkami szeregowych funkcjonariuszy, dla których wybór najczęściej sprowadza się do zabicia nieznajomego więźnia lub złamania życia sobie i swojej rodzinie.

Cztery epizody układają się zstępująco pod względem psychologicznym, zaczynając od pragmatycznego odseparowania, przez bezpośrednią konfrontację z aktem mordu, aż po konieczność zmierzenia się z konsekwencjami dokonanego wyboru. To stopniowe skracanie dystansu do wnętrza bohaterów pozwala Rasoulofowi na kompleksowe naszkicowanie kontekstu społecznego dzisiejszego Iranu i scharakteryzowania spektrum przyjmowanych wobec reżimu postaw, problematyzujących stereotypowe podziały na tych „dobrych” oraz tych „złych”. Powstaje w ten sposób niepokojące zbiorowe studium tożsamości kata, równocześnie będącego ofiarą, i bezpośredniego doświadczenia sankcjonowanej prawnie śmierci, tym bardziej okrutnej i degenerującej, że jej zadawanie jest kolejnym szczeblem opresji.

Advertisement

There Is No Evil to obraz bardzo mocny, starający się jak najpłynniej połączyć ostrą krytykę systemu z refleksyjnością. W ponad dwugodzinnym filmie znajdziemy kilka wspaniałych scen, które w surowy, ale równocześnie liryczny sposób przenikają maski i pozy bohaterów, docierając do podskórnie napędzających dramaturgię nagich emocji. W najlepszych momentach Rasoulof potrafi ze zwykłej zmiany świateł na skrzyżowaniu, leśnej schadzki czy nakrywania do stołu uczynić subtelne migawki, ujawniające targające postaciami sprzeczności. Tworzy w ten sposób frapujące, dyskretnie poetyckie drugie dno surowego dramatu społecznego, przesuwające chłodną formę w kierunku melancholijnej zadumy.

Niestety zdarza się reżyserowi również zgubić gdzieś wyczucie i skręcić w rejony zbyt dosłowne lub pozwolić sobie na sceny fabularnie przejaskrawione. Podobnie jak w poprzednim swoim filmie, Uczciwym człowieku, Rasoulof nie do końca umie powściągnąć swój publicystyczny zapał i niepotrzebnie dopowiada to, czym w innych miejscach tak zręcznie nasyca swój film. Cierpi na tym refleksyjna głębia, której reżyser nakłada gorset zbędnych eksplikacji, uniemożliwiający podążenie za naturalnie rozwijającymi się nitkami introspekcji bohaterów i wyłuskiwanie z nich ukrytych znaczeń.

Advertisement

Z kwestią dynamiki filmowej narracji wiąże się też zasadnicza konstrukcyjna niedoskonałość There Is No Evil, złożonego z czterech odseparowanych od siebie epizodów. Sam koncept antologii broni się oczywiście jako sposób na wprowadzenie szerokiego spojrzenia na podejmowany problem, ale trudno pozbyć się wrażenia, że reżyser marnuje w ten sposób autonomiczny potencjał poszczególnych fragmentów. W chwili gdy psychologiczne portrety zaczynają naprawdę intrygować, zostają spuentowane i następuje przejście do kolejnej części.

Właściwie tylko ostatni, najbardziej kameralny segment wydaje się spełniać w około 40-minutowej ramie, w pozostałych pogłębione spojrzenie na jednostkowe przypadki poświęcone zostało na ołtarzu społecznej panoramy. Brakuje tu też jakiejś klarownej koncepcji narracyjnego połączenia czterech historii. Montaż epizodów w There Is No Evil jest mechaniczny, a wszystkie części spina jedynie temat, co potęguje wrażenie porzucenia co bardziej zniuansowanych wątków i odbiera filmowi narracyjny polot.

Advertisement

A jednak jako całość There Is No Evil broni się dobrze – zaskakująco wręcz dobrze, biorąc pod uwagę powyższe uwagi. Reżyser nie pozwala, by niedoskonałości pociągnęły film w dół, ku kinowej przeciętności. Sekret tkwi w zręcznym i przenikliwym skonstruowaniu postaci, które ucieleśniają fundamentalne rozterki moralne oscylujące wokół kary śmierci i posłuszeństwa systemowi, tworząc zbiorowy obraz społecznej mimikry Irańczyków. Niezależnie od tego, jak rozkłada akcenty i na ile wykorzystuje potencjał analityczny scenariusza, Rasoulof tworzy poruszające, sugestywne opowieści, które ułożone w świadomy sposób osiągają zamierzony efekt, którym jest ostra krytyka instytucji kary śmierci, a także sankcjonującego ją systemu.

Pomimo, że na poziomie formalnym There Is No Evil nie jest bez zarzutu, reżyser posługuje się językiem filmowym w wystarczająco dobry jakościowo sposób, by sprawnie trafić do sumień oraz serc widzów. Ta efektywność sprawia, że film wyróżnia się na tle podobnych produkcji i jest jak dotąd największym osiągnięciem Irańczyka.

Advertisement

Mohammada Rasoulofa nie było na tegorocznym Berlinale. Filmowiec nie może opuszczać kraju, co jest bezpośrednią konsekwencją jego krytycznej wobec irańskiej władzy aktywności (dodajmy, że choć uznane na świecie, filmy Rasoulofa nie są pokazywane legalnie w Iranie). Na konferencji prasowej There Is No Evil wymownie przemawiało puste krzesło, a nagrodę w imieniu reżysera odbierała jego córka, Baran Rasoulof, wcielająca się też w jedną z ról w filmie.

Złoty Niedźwiedź dla There Is No Evil to nagroda bez wątpienia o charakterze politycznym, nie znaczy to jednak, że niezasłużona. Berlin jest zresztą miejscem, gdzie tego typu werdykty są zupełnie na miejscu. To rzetelnie zrealizowane, dobre kino, uderzające surową wizją rzeczywistości społecznej i podejmujące się jej metodycznej krytyki. Jego wyrazistość i stawka tworzących go dramatów sprawiają, że głęboko porusza i wczepia się w pamięć, stając się sprawnym nośnikiem społecznego komentarza i największej wagi przesłania.

Advertisement

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, czarnego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.