Beztroskie dzieciństwo Christophe’a Boltanskiego ma smak truskawkowych tarteletek. Przełomowy moment między rześką wiosną a upalnym paryskim latem, już na zawsze stanie się dla niego pomostem do krainy marzeń, do której z utęsknieniem powracać będzie jako dorosły mężczyzna. W maju 1968 roku Christophe ma jednak dopiero dziewięć lat i być może wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, na jak podniosły fragment francuskiej historii przypada kluczowy etap jego dorastania.
Protesty studenckie, które z czasem przeistaczają się w prawdziwe pospolite ruszenie mieszkańców Paryża, obdarzony nieograniczoną wyobraźnią chłopiec obserwuje z niewielkiego mieszkania ukochanych dziadków. Podczas gdy jego rodzice walczą na ulicach francuskiej stolicy o lepszą przyszłość dla najmłodszego przedstawiciela rodu, mały Christophe (Ethan Chimienti) poznaje zakamarki urokliwego, pełnego tajemnic, pamiętającego każdą radość, rozterkę i historyczną traumę przeszłych pokoleń apartamentu rodziny Boltanskich. I choć to jego starsi na własnej skórze doświadczą jednego z największych społeczno-politycznych przewrotów XX-wiecznej Francji, lekcja historii, jaką młody Christophe zaliczy podczas zaledwie kilkudniowego pobytu w zamkniętym w kapsule czasu mieszkaniu dziadków, może być dla niego o wiele cenniejsza, niż to, co dzieje się kilka ulic dalej.
Ekscentryczna prababka (Liliane Rovère) dzieli się z nim tęsknotą za młodością spędzoną w Odessie. Babcia (wspaniała Dominique Reymond), która przy obcych życzy sobie być nazywana wyłącznie „ciocią”, zabiera go na ekscytujące zwiadowcze wyprawy w samo serce studenckich protestów. Stryj starszy (William Lebghil) i stryj młodszy (Aurélien Gabrielli) tłumaczą mu, jak odnaleźć się w powojennej Francji. Dziadek (przejmująca, ostatnia w karierze rola Michela Blanca) w przyziemnych, a mimo to wzruszających konwersacjach przemyca mu fragmenty własnej historii, nieodłącznie związanej z panowaniem faszystów. Cztery kąty Boltanskich są niczym odkryta po latach wyspa skarbów, obfitująca we wspomnienia, doświadczenia i wojenne znamiona poprzednich pokoleń. Ciepła familijna komedia za sprawą przejmujących, bolesnych wspomnień, niepostrzeżenie potrafi przeobrazić się w pełną refleksji opowieść o powojennych bliznach, dozgonnym ciężarze Holokaustu (obecnym szczególnie w zespole stresu pourazowego dziadka) i o esencji żydowskiej tożsamości, którą eksplorujemy oczami dziewięcioletniego chłopca.
Jak zauważa sam Christophe, ludzie idący przez życie bez wyobraźni nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele jego smaków i kolorów na zawsze sobie odbierają. Tym bardziej niezwykłe jest to, że jako widzowie doświadczamy tak przełomowych dla Francji wydarzeń z perspektywy tego rozbrykanego, zawadiackiego malca. Historyczny patos zastępuje tu więc dziecięcy humor, protestujący Francuzi przeobrażają się w agentów do zadań specjalnych, a bliscy, z którymi Christophe spędza ten wyjątkowy okres, pokazują mu, jak ważne jest to, aby nigdy nie zatracił w sobie zdolności do marzenia.
W ukryciu to jedna z najbardziej urokliwych, kameralnych i pokrzepiających propozycji tegorocznego Berlinale, jak i nadchodzącego polskiego lata. Ekranizacja cenionej powieści Christophe’a Boltanskiego celebruje piękno w dziecięcym spojrzeniu na świat, jak i wytrwałość w odważnym kroczeniu przez życie tych, którzy przeżyli w nim najczarniejsze rozdziały współczesnej historii. Baier, podobnie jak Boltanski, żongluje przełomowymi momentami francuskiej narodowej tożsamości, dodając do nich szczyptę tajemniczości, niepewności i bajkowej fikcji. Mowa tu szczególnie o do dziś niewyjaśnionym kilkugodzinnym zniknięciu prezydenta Charlesa de Gaulle’a, który – z perspektywy zanurzonego w świecie marzeń Christophe’a – ukrywał się w tym czasie w posiadłości Boltanskich i na zawsze wpisał się w kanon rodzinnych anegdot jego bliskich. Jak naprawdę wyglądała ucieczka francuskiego prezydenta? Czy schron w domu Boltanskich i rady udzielone przez najstarszego stryja rzeczywiście zmotywowały go do podjęcia stanowczych politycznych kroków? Do samego końca pozostaje to dla nas jedną wielką niewiadomą. W tej klimatycznej opowieści Baiera nie chodzi wszak o dociekanie, co wydarzyło się naprawdę, co Boltanski zapamiętał z lat dzieciństwa, a co postanowił podkoloryzować literacką fikcją.
„W ukryciu” wykorzystuje ten wyjątkowy moment francuskiej historii do przedstawienia dużo bardziej głębokiej, poruszającej i inspirującej rodzinnej baśni o sile przetrwania, przekazywanej z pokolenia na pokolenie życiowej mądrości i akceptacji życia takim, jakie jest – pełnego zaskoczeń, zwrotów akcji, gorzkich porażek i małych szczęść. To historia, którą zapamiętacie naprawdę na długo. Bo czasem jedyne czego nam trzeba, to ponowne zatracenie się w świecie nieograniczonej dziecięcej wyobraźni i szczerości w spojrzeniu na skomplikowaną z perspektywy dorosłych rzeczywistość. A w tym W ukryciu radzi sobie niemal bezbłędnie.