search
REKLAMA
Fantastyczny cykl

SYNOWIE III RZESZY. Gregory Peck jako wyznawca Hitlera w konspiracyjnym science fiction

Film dostępny jest w serwisie FlixClassic.

Jakub Piwoński

5 marca 2023

REKLAMA

To jeden z nielicznych przypadków, gdy polskie tłumaczenie tytułu traktuje wyżej, względem tego oryginalnego, angielskiego. Bo gdyby tak podejść do tego marketingowo, to cóż takiego sugeruje nam tytuł Chłopcy z Brazylii, jeśli nie wiejącą z ekranu nudę? Natomiast Synowie III Rzeszy – ten tytuł trafia w sedno, dokładnie oddając to, co zostało opowiedziane w tej historii. Zapraszam do zapoznania się z nią.

Można na Synów III Rzeszy patrzeć dwojako. Dosłownie – to historia o osobowościach nazizmu, podopiecznych Hitlera, którzy po zakończonej II wojnie światowej zbiegli do Ameryki Południowej, by tam, pod przykrywką żyć i działać w imię kultywowania idei wyższości rasy aryjskiej. Antybohaterem jest tu Josef Mengele (o twarzy Gregory Pecka), czyli słynny Anioł Śmierci z obozu w Auschwitz, który – co akurat jest faktem – zdołał po wojnie uniknąć sprawiedliwości. Po latach okazało się, że doktor miał się dobrze i kontynuował swoje mrożące krew w żyłach eksperymenty w otoczeniu brazylijskich palm (w filmie – paragwajskich). Po piętach depcze mu jednak Laurence Olivier, działający jako łowca nazistów, który postanawia raz na zawsze ukrócić morderczy proceder byłego i obecnego nazisty.

Do tego w sposób dosłowny odsyłają Synowie III Rzeszy, ale w tym tytule zawiera się także informacja o charakterze eksperymentów Mengele. Otóż jest on w filmie wyraźnie zainteresowany klonowaniem (co zresztą także było faktem), a to jednocześnie skłania, by patrzeć na film z 1978 w kategoriach kina science fiction lub przynajmniej thrillera wyraźnie opartego na fantastyczno-naukowych motywach. Nie powinienem zdradzać, kogo klonowaniem faktycznie zainteresowany jest w filmie Mengele, bo nie pozwala mi na to recenzencka rzetelność, ale powiem tylko, że mu się to udaje, że tytułowi synowie – czy chłopcy, jak kto woli – rozsiani są po świecie w celu podtrzymania istnienia aryjskiego gatunku. Grozę budzi nie tyle fakt samego klonowania, ile to, że w niepowołanych rękach może ono posłużyć do multiplikacji szkodliwej ideologii.

Reżyserem filmu Synowie III Rzeszy jest Franklin J. Schaffner, persona doskonale znana fanom fantastyki naukowej. To reżyser kultowej Planety Małp nakręconej równe dziesięć lat wcześniej. Producentów Synów III Rzeszy przekonał do siebie jednak innym sukcesem – Pattonem z 1970. To jednak nie jego nazwisko pretendowało do nagród, którymi chciano wyróżnić Synów III Rzeszy. Film zdobył aż trzy nominacje do Oscara. Doceniono, zasłużenie, świetną, nastrojową muzykę hollywoodzkiego specjalisty w tym zakresie – Jerry’ego Goldsmitha. Nominowano też montaż, co również ma sens, z racji tego, że film kręcony był w różnych lokacjach.

Najbardziej jednak powinno się zwrócić uwagę na nominację dla Laurence’a Oliviera – wybitnego aktora, który zasłynął dzięki rolom w szekspirowskich dramatach. Miał 71 lat, gdy wcielał się w łowcę nazistów. Oscara za tą rolę ostatecznie nie dostał, ale nie oznacza to, że wyszedł z tej ceremonii z pustymi rękami – tego samego wieczoru otrzymał bowiem Oscara honorowego za całokształt pracy. Przyznać trzeba, że Olivier góruje nad Peckiem, który nieco szarżuje, kreując Mengele (ten drugi był ponoć skrajnie niezadowolony z negatywnych reakcji na występ, ale warto dodać, że była to jego pierwsza rola „złoczyńcy” w kinie). Olivier miał jednak kompleksowy pomysł na swoją postać – jest starszym, nieco wycofanym żydowskim profesorem po przejściach. Widać w nim borykanie się z ciężarem profesji, której się podjął (Olivier był lichego stanu zdrowia na planie). Ale ostatecznie postanawia raz jeszcze zmierzyć się z demonami przeszłości, konfrontując się z samym Aniołem Śmierci.

Jak już wspomniałem, Synowie III Rzeszy to film wymykający się jasnej kategoryzacji. Z jednej strony pełni rolę konspiracyjnego thrillera, pobudzającego wyobraźnie zwolenników wszelkich teorii badających żywot nazistów po wojnie. Teorii, co przerażające, ugruntowanych w dużej mierze w faktach. Punktem odniesienia są tu chociażby wcześniejsze Akta Odessy z Jonem Voightem w roli głównej.  Z drugiej jednak strony, film z 1978 w sposób wyraźny nawiązuje romans tak ze stylistyką SF (klonowanie i historia alternatywna), jak i horrorem (demoniczne dzieci). Da się tu bowiem usłyszeć echa takich klasyków jak Wioska przeklętych, Dziecko Rosemary czy Omen. W tym ostatnim również wystąpił Gregory Peck. Te połączenia wpływają na atrakcyjność Synów III Rzeszy, choć z pewnością wielu krytyków miało przez nie problem z nabraniem do ukazanej historii odpowiedniej powagi.

Film pełni jednak rolę katharsis. Josef Mengele, co musi budzić odrazę i szok, w rzeczywistości nie został osądzony. Dożył sędziwego wieku, umierając w dużej mierze przypadkowo – doznał udaru mózgu podczas kąpieli w wodzie. Stało się to w 1979 roku, co świadczy o tym, żył on jeszcze w momencie, gdy Synowie III Rzeszy mieli swoją premierę. Co nie udało się w życiu, udało się w filmie. Mengele kończy w nim wyjątkowo parszywie, trudno powiedzieć, czy jego koniec daje satysfakcję, bo przecież mamy tu mimo wszystko do czynienia z filmową fantazją. Ale objawia się tu nam jedna z ról kina, która najlepiej wybrzmiała w Bękartach wojny Tarantino. Cofnąć czasu się nie da. To, co się da, to dostarczyć emocjom takich wrażeń wzrokowych, które pozwolą nieco ból zrekompensować.

Ciekawostka na marginesie. W filmie epizodycznie występuje Bruno Ganz. Ten sam aktor w 2004 brawurowo zinterpretował nam samego Adolfa Hitlera w słynny Upadku.

Film dostępny w serwisie Flixclassic.pl

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA