SKAŻENIE. Kolejny horror science fiction żerujący na „Obcym”
Toksyczne jaja, eksplodujące korpusy i kosmiczny cyklop z migającą latarką w miejscu oka – oto Skażenie.
Zmierzający do nowojorskiego portu statek towarowy nie odpowiada na żadne sygnały, więc służby decydują się go przechwycić i objąć kwarantanną. Ekipa wysłana na pokład odkrywa okaleczone zwłoki członków załogi i dziwne, zielone jaja wielkości piłki futbolowej. Jedno z jaj pulsuje, migocze i wydaje z siebie podobny do melodii dźwięk, a kiedy zostaje dotknięte przez jednego z techników, eksploduje i rozpyla dookoła lepką maź. Okazuje się, że ciecz jest wysoce toksyczna: przylepiając się do ludzkiego ciała, powoduje nagłą jego eksplozję. Na czele grupy dochodzeniowej w sprawie staje pułkownik Stella Holmes; naukowcy dochodzą do wniosku, że jaja są pozaziemskiego pochodzenia. Holmes jest przekonana, że ma to związek z niedawną misją na Marsa i nawiązuje kontakt z jednym z astronautów – Hubbardem. Razem rozpoczynają śledztwo; trop prowadzi do palarni kawy w Kolumbii.
Dzięki swemu debiutanckiemu filmowi Il tunnel sotto il mondo (1969) Luigi Cozzi znalazł się pod artystyczną opieką Dario Argento, który uwierzył w talent młodszego kolegi i nie tylko angażował go w charakterze współpracownika do własnych filmów [m.in. Pięć dni (1973), Fenomeny (1985) i Oczy szatana (1990)], ale także wspierał jego „solową” karierę. Zachęcony kasowym sukcesem Starcrash (1978) – niskobudżetowej podróbki Gwiezdnych wojen (1977) George’a Lucasa – Cozzi postanowił dalej eksploatować gatunek science fiction, tym razem za wzór obierając Obcego – ósmego pasażera Nostromo (1979) Ridleya Scotta. Cozzi nawet nie krył się z tą inspiracją, tytułując swój scenariusz Alien Arrives on Earth i umieszczając w nim zarówno kosmitę, jak i śmiercionośne jaja. Ponieważ jednak włoski reżyser dysponował tylko 225 tysiącami dolarów, musiał umieścić akcję Skażenia na Ziemi.
Zmianę tytułu wbrew reżyserowi wymusili włoscy i niemieccy producenci; to oni zażyczyli sobie również, żeby film zawierał elementy kina szpiegowsko-przygodowego w stylu Jamesa Bonda – i stąd drugi segment Skażenia rozgrywający się w egzotycznych plenerach Kolumbii (pozostałe zdjęcia zrealizowano w USA i we Włoszech). Cozzi chciał wykreować kosmiczne monstrum zwane Cyklopem za pomocą animacji poklatkowej, ale producenci uparli się na kosztowną animatroniczną konstrukcję, która często szwankowała i musiała być ręcznie poruszana przez członków ekipy ukrytych za kadrem. Na tym walka reżysera z producentami wcale się nie skończyła: Cozzi optował za Caroline Munro w roli pułkownik Holmes, producenci przeforsowali jednak kandydaturę Louise Marleau. Reżyser wywalczył natomiast udział gwiazdy serialu Survivors Iana McCullocha (Hubbard).
Czy zatem Skażenie jest jednym z tych filmów zniszczonych przez nadmierną ingerencję ignoranckich producentów, jak np. Wrota niebios (1980) Michaela Cimino, amerykańska wersja Dawno temu w Ameryce (1984) Sergio Leone i Rącze konie (2000) Billy’ego Boba Thorntona? Teza co najmniej wątpliwa, bo największą wadą Skażenia jest niedorzeczny scenariusz autorstwa samego Cozziego: fabuła zbudowana jest ze wszystkich możliwych klisz wyciętych z horrorów i science fiction, a dialogi w rodzaju „– Nie mów do mnie »maleńka«, młodzieńcze! – A ty nie nazywaj mnie »młodzieńcem«, maleńka!” wywołują mimowolny uśmiech politowania. Największą zaletą filmu jest znakomita muzyka grupy Goblin, ale nawet ona nie wynosi Skażenia ponad poziom typowego Eurotrashu. A w kategoriach popłuczyn po Obcym film przegrywa chociażby z Potworem (1985) Williama Malone’a.