search
REKLAMA
Recenzje

FENOMENY. Władczyni much

Włoski horror Dario Argento z 1985 roku.

Maciej Kaczmarski

17 sierpnia 2023

REKLAMA

Jennifer Connelly, Daria Nicolodi i Donald Pleasence to gwiazdy tego wizualnie pięknego, lecz nonsensownego filmu, który wyszedł spod ręki zagubionego mistrza kina grozy.

Jennifer Corvino, nastoletnia córka amerykańskiego gwiazdora filmowego, przybywa do szkoły z internatem dla dziewcząt na szwajcarskiej prowincji. Dziewczynka wykazuje dziwne, niecodzienne zachowania: lunatykuje, ma niepokojące wizje i nawiązuje telepatyczną więź z owadami, co skłania dyrekcję szkoły do wysłania Jennifer na badania lekarskie. Tymczasem w sielskiej okolicy grasuje seryjny morderca młodych kobiet. Śledztwo w tej sprawie prowadzi inspektor szwajcarskiej policji Geiger, któremu pomaga ekscentryczny brytyjski entomolog John McGregor. Giną kolejne osoby, w tym współlokatorka Jennifer. Dziewczyna znajduje na miejscu zbrodni rękawiczkę z pełzającymi larwami insektów i postanawia na własną rękę rozwikłać tajemnicę tożsamości mordercy.

Dario Argento wpadł na pomysł Fenomenów po tym, jak usłyszał w radiu o mordercy wytropionym na podstawie badań owadów żerujących na zwłokach ofiary. W zamyśle film Argento miał być odpowiedzią na wysyp amerykańskich slasherów w latach osiemdziesiątych, które bardzo wiele zawdzięczały klasycznym pozycjom gatunku giallo – w tym produkcjom włoskiego reżysera, takim jak Ptak o kryształowym upierzeniu (1970), Głęboka czerwień (1975) i Suspiria (1977). Ciekawe, że uniwersum – w którym toczy się akcja Fenomenów – to swego rodzaju alternatywna rzeczywistość, gdzie drugą wojnę światową wygrały nazistowskie Niemcy. „Jest to oczywiste, jeśli uważnie ogląda się ten film” – stwierdził Argento. Zabieg ów nie ma jednak żadnego znaczenia dla fabuły.

 

Fenomeny zaczynają się mistrzowską sceną morderstwa nastoletniej duńskiej turystki; brutalność jej śmierci kontrastuje z wprost zachwycającą urodą górzystych plenerów Szwajcarii. Pierwsza godzina filmu urzeka oniryczną atmosferą, pięknymi zdjęciami i tajemniczą aurą charakterystyczną dla giallo (jest nawet posługujący się ostrzem morderca w rękawiczkach), dzięki czemu nie zwraca się uwagi na drewniane aktorstwo i kiepskie dialogi. Problemy pojawiają się później, kiedy coraz bardziej niedorzeczny scenariusz zatacza kolejne kręgi absurdu; prym wiedzie tutaj finałowa scena z szympansem – tak niebotycznie idiotyczna, że aż śmieszna. Wspaniała oprawa wizualna schodzi wówczas na dalszy plan, sam film zaś wypada z torów i wpada w koleiny kina klasy B.

Argento najwyraźniej pozazdrościł sukcesu twórcom Piątku trzynastego, Halloween, Koszmaru z ulicy Wiązów i innych niskobudżetowych produkcji. Doszło zatem do sytuacji, gdy mistrz kopiuje naśladowców, co zawsze jest widokiem przykrym i żenującym. Na domiar złego reżyser uległ ówczesnej modzie i w sekwencjach największego napięcia jako podkład dźwiękowy wykorzystał kiczowaty heavy metal. W ten sposób piosenki Iron Maiden wyparły oryginalny soundtrack grupy Goblin – nastrojową, instrumentalną muzykę, która zdecydowanie lepiej pasowała do klimatu Fenomenów. Od tego filmu rozpoczął się spadek formy Argento, który po poprzedniej – owocnej – dekadzie pogubił się we współczesnym kinie grozy i do dziś nie może się w nim odnaleźć.

Film dostępny w serwisie Flixclassic.pl.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA