RODZINA ZAWSZE Z TOBĄ. Schemat w estetyce telenoweli

Starsza siostra tak bardzo próbuje wejść w rolę matki, że została burmistrzem i ze szkodą dla życia prywatnego opiekuje się całym miastem. Młodsza siostra pozwoliła sobie na luz podczas wieczoru panieńskiego i teraz skrywa mroczną tajemnicę (skrywa ją, ma się rozumieć, przez jakieś dziesięć minut, po nagłym pojawieniu się Bei nagle czuje szaloną potrzebę, żeby wszystkim o wszystkim opowiedzieć). Brat jest homoseksualistą tak obrzydliwie scenariuszowo typowym, z tymi miękkimi łapkami i miękkim głosikiem, że czuję się urażona nawet jako heteroseksualna kobieta. A matka oczywiście stoi nad trumną.
Że do niej rychło wpadnie i że Bea zostanie z tym właściwym, co to nad tym pierwszym piwkiem, mogę napisać bez obawy o spojlerowanie. No bo przyznajcie sami – czy cokolwiek z powyższego was zaskoczyło? Mnie nie. Ale zostawmy już element zaskoczenia, w końcu w komedii romantycznej trudno się go spodziewać. Co z elementami temu gatunkowi właściwymi? Romantyzmu w Rodzina zawsze z tobą jest w nadmiarze, komedii za to za grosz. Scenariusz jest tak ograny, że aż boli. Nie ma w nim ani jednej zabawnej sceny, ani jednej zabawnej kwestii. Żart słyszany po raz tysięczny może być już wyłącznie irytujący i to uczucie przeważa, kiedy obserwuje się przekomarzanki Bei z przeznaczonym jej przez dobry los Diego (Álex Garcia). Co gorsza, aktorstwo całej ekipy, ze smutnym, bo odosobnionym wyjątkiem Carmen Maury w roli matki Bei, także jest utrzymane w irytującej estetyce telenoweli. To nie piękna, żywa, latynoska ekspresja Penélope Cruz, to wkurzająca intonacja i machanie rękami, które znane nam są z tematycznych kanałów telewizyjnych. Wrażenie potęguje stylizacja głównej bohaterki, wyglądająca jak z seriali lat 80., kiedy na telewizorach dzięki szczodrości kablówki królowała Romantica – obcięta „na garnek” ciężka grzywka, spodnie z podwyższonym stanem; brakuje tylko wypchanych poduszkami ramion. Bardziej korzystnie od Bei wygląda nie tylko jej sporo od niej starsza siostra, Irene, ale nawet jej matka. W tej sytuacji trudno się w zasadzie dziwić Victorowi, że za pozwoleniem swojej lubej poleciał na elegancki i niewątpliwie wystylizowany przez kogoś, kto nie przebywał ostatnie 30 lat w komorze hibernacyjnej, obiekt marzeń. Nie pomaga też przewodni motyw muzyczny filmu, czyli piosenka z 1977 roku – Yes Sir, I Can Boogie w wykonaniu duetu Baccara – która może w swoim czasie była sporym hitem, ale zestarzała się wyjątkowo nieładnie.
Podobne wpisy
Nie zrozumcie mnie źle. W komediach romantycznych nie ma niczego złego. Wiadomo, że rządzą się swoimi prawami i widz dostaje – przynajmniej w założeniu – dokładnie to, czego oczekuje. Oczekuje jednak przede wszystkim wzruszeń, a Rodzina zawsze z tobą mu tego na pewno nie zapewni. Nie można nakręcić nudnej kalki bez jednego ciekawego motywu, bez jednej interesującej postaci i oczekiwać sukcesu. Film Patricii Font to produkt, który nadaje się na długą nocną podróż autokarem, kiedy i tak wszyscy śpią, albo podczas gotowania obiadu na sześć dań, podczas której to czynności na niewielu innych można i powinno się skupiać. A i tak, wobec szalejącego obecnie terroru proekologicznego, należałoby się w tych przypadkach zastanowić nad bezsensownym marnotrawstwem energii. Jeśli macie zatem ochotę na dobrą komedię romantyczną, nie klikajcie w Rodzina zawsze z tobą. Wybierzcie jakiś klasyk, bo wybór jest spory. Albo idźcie na spacer – w końcu nigdy nie wiadomo, co czeka na was za zakrętem.