search
REKLAMA
Recenzje

OSKARŻONY. Francuski głos w sprawie #MeToo

“Oskarżony” nie feruje jednoznacznych wyroków i w tym właśnie tkwi jego siła.

Michalina Peruga

8 lutego 2022

REKLAMA

Dramat Oskarżony, który od niedawna można obejrzeć na ekranach kin studyjnych w całej Polsce, to francuski głos w ruchu #MeToo, który od kilku lat kształtuje debatę publiczną, oddając głos kobietom i dziewczynom, które doświadczyły seksualnej przemocy i przez lata były uciszane. Ruch, który został zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych, strącając z piedestału uprzywilejowanych przestępców seksualnych, rozlał się na cały świat, echem odbijając się także w kinematografii. Rewelacyjna Obiecująca. Młoda. Kobieta (2020), świetna Asystentka (2019), Gorący temat (2019), Niewiarygodne (2019), Opowieść (2019) to tylko jedne z wielu przykładów filmów i seriali, które powstały na fali przemian społecznych, otwarcie opowiadających o ofiarach molestowania seksualnego. To jednak filmowi reprezentanci przede wszystkim kina amerykańskiego, co więc na ten temat do powiedzenia ma francuski Oskarżony?

Alexandre Farel (Ben Attal, prywatnie syn Charlotte Gainsbourg i Yvan Attala) to dwudziestokilkuletni student prestiżowego, amerykańskiego uniwersytetu Stanford. Wraca na kilka dni do rodzinnego Paryża, aby uczestniczyć w uroczystości przyznania jego ojcu Jean’owi Farelowi (Pierre Arditi), znanemu dziennikarzowi, orderu Legii Honorowej, najwyższego odznaczenia państwowego. Odwiedza również swoją matkę, Claire Farel (Charlotte Gainsbourg), znaną działaczkę feministyczną i pisarkę, oraz jej nowego partnera Adama (Mathieu Kassovitz). Podczas wspólnej kolacji poznaje także 17-letnią córkę Adama, Milę (Suzanne Jouannet), którą zabiera tego wieczoru na imprezę do swoich znajomych. Noc będzie miała tragiczne w skutkach efekty dla obojga. Następnego dnia Mila oskarży Alexandre’a o gwałt.

Nie ulega wątpliwości, że Francuzi to naród z zupełnie innym podejściem do seksualności, a co za tym idzie także do przestępstw na tle seksualnym. Dowodzą tego nie tylko wypowiedzi francuskich aktorek w temacie #MeToo (we Francji pod hasztagiem #BalanceTonPorc, czyli „donieś na swoją świnię”), takich jak Léa Seydoux czy Catherine Deneuve, ale także sam fakt, z jakim opóźnieniem wybrzmiał w kraju. Pierwsza fala ruchu była dość skromna i często traktowana z powątpiewaniem, lecz dopiero w 2020 roku nabrała impetu, gdy na jaw wyszły przypadki pedofilii i kazirodztwa wśród wysoko postawionych francuskich rodzin.

Być może z powodu tej odmiennej niż amerykańska optyki film Yvana Attala nie operuje w kategoriach czerni i bieli, lecz kreśli obraz pełen odcieni szarości. Reżyser dzieli film na trzy akty, nie opowiadając się jednoznacznie, po czyjej stronie stoi. Najpierw opowiada historię z perspektywy Alexandre’a, a potem Mili, zwracając szczególną uwagą na to, z jakich środowisk pochodzi ta dwójka, a co za tym idzie, jakie mają spojrzenie na życie. Dwudziestolatek jest uprzywilejowanym, pewnym siebie i nieco aroganckim studentem jednego z najlepszych uniwersytetów na świecie. Pochodzi z inteligenckiej rodziny o wysokim statusie materialnym. Jego podstarzały ojciec to znany we Francji dziennikarz, ale także notoryczny kobieciarz starej daty, chętnie wchodzący w romantyczne relacje z kobietami w wieku własnego syna. Sam Alexandre ma otwarte podejście do seksu – romansuje ze starszą kobietą, a w łóżku nie stroni od wulgaryzmów i sprośności. Mila, choć nie jest niedoświadczona seksualnie, jest młodą Żydówką, wychowywaną przez konserwatywną matkę, i sama była molestowana seksualnie w dzieciństwie. Trzeci akt rozgrywa się już podczas procesu chłopaka na sali sądowej, ukazuje mowy końcowe, które jednocześnie przeplatają się z retrospekcją feralnej nocy.

Oskarżony nie feruje jednoznacznych wyroków i w tym właśnie tkwi jego siła. Wielokrotnie próbowałam wyczuć, po której stronie tak naprawdę stoi reżyser, i chociaż ja sama w głębi solidaryzowałam się z Milą, film został poprowadzony tak, że odczuwałam sympatię i zrozumienie względem sytuacji obojga bohaterów. Postaci są wielowymiarowe, a relacje między nimi złożone na wielu poziomach. Attal stawia się w pozycji bezstronnego obserwatora, który jedynie ukazuje, jak wiele w codziennych sytuacjach, nie tylko seksualnych, zależy od kontekstu i punktu widzenia patrzącego. To dobry film, nienagannie obsadzony i zagrany, pozbawiony efekciarstwa i taniego populizmu. Chociaż wciąż całym sercem jestem za wierzeniem ofiarom i oddawaniem im sprawiedliwości (w końcu warto pamiętać, że zaledwie od około 2% do 10% oskarżeń o gwałt okazują się fałszywe, a zaledwie 1/3 wszystkich gwałtów jest w ogóle zgłaszana na policję), Oskarżony Yvana Attala to film wart uwagi.

Michalina Peruga

Michalina Peruga

Filmoznawczyni, historyczka sztuki i miłośniczka współczesnego kina grozy i klasycznego kina hollywoodzkiego, w szczególności filmu noir i twórczości Alfreda Hitchcocka. W kinie uwielbia mieszanie gatunków, przełamywanie schematów oraz uważne przyglądanie się bohaterom.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA