NIEPOCZYTALNA. Na granicy szaleństwa
Steven Soderbergh nie jest jedyną osobą ze świata filmu, która po przejściu na emeryturę nie wytrzymała na niej zbyt długo. Reżyser ogłosił koniec swojej kariery w 2013 roku, lecz od tamtego czasu zrealizował dwa seriale (bardzo dobrze przyjęty The Knick i mniej udaną Mozaikę) oraz całkiem niezły, choć trochę niedostrzeżony, heist movie – Logan Lucky. Jak na kogoś, kogo skusiła wizja zostania emerytem, Soderbergh jest całkiem żwawy w sensie twórczym, do kin wchodzi bowiem właśnie jego kolejne dzieło, Niepoczytalna. Najnowszy film udowadnia, że mimo krótkiej przerwy twórcę Traffic nadal można uznawać za jednego z najciekawszych amerykańskich reżyserów.
Podobne wpisy
Już w pierwszych scenach Soderbergh sygnalizuje widzowi, że w jego filmie (ale nie z jego filmem) coś będzie nie tak. Widzimy młodą kobietę, Sawyer (Claire Foy), spędzającą kolejny mało ciekawy dzień w pracy za biurkiem. Bohaterka rozmawia przez telefon i wysłuchuje inwektyw ze strony konsumenta. Jednakże praktycznie we wszystkich ujęciach kamera filmuje Sawyer pod nienaturalnymi kątami, a ostrość i barwy są jakby niedbałe (warto wspomnieć, że cały film został nakręcony smartfonem). Co jednak ważniejsze, obiektywy zdają się poukrywane w różnych miejscach, co w połączeniu z szybkimi cięciami stwarza wrażenie nieustannego podglądania bohaterki jakby z ukrytej kamery. Widz obserwuje Sawyer, a i ona sama czuje się nieustannie osaczona. Szybko dowiadujemy się bowiem, że kobieta cierpi na manię prześladowczą wywołaną doświadczeniem dwuletniego nękania przez socjopatę. Zatroskana bohaterka zwraca się o pomoc do poradni psychiatrycznej, by w chwilę potem zostać, wbrew swojej woli (choć niezupełnie), umieszczona w zakładzie zamkniętym bez możliwości ucieczki. I jak to z niesłusznie „skazanymi” bywa, nikt nie wierzy w jej sprawność umysłową, a w wyniku niespodziewanego zdarzenia sama Sawyer (a widz wraz z nią) przestaje ufać swym zmysłom.
W Niepoczytalnej reżyser prowadzi główny wątek w taki sposób, byśmy nigdy nie byli pewni, czy bohaterka naprawdę jest chora psychicznie, czy stała się ofiarą zakładu łasego na pieniądze z jej ubezpieczenia. Soderbergh, oprócz klasycznego thrillera, obudowuje bowiem fabułę kilkoma ciekawymi problemami. Są zatem wspomniane bezdusznie działające instytucje, zacieranie granic między realnością a projekcją umysłu i zmaganie z traumami (bo Sawyer potrzebuje pomocy, choć z nieco innych względów i w odmiennej formie niż ta, której doświadcza). Pierwsza połowa filmu, w której meandrujemy między wątkami i domysłami, wypada świetnie, a atmosfera niepewności i bezradności jest wręcz dusząca. Niestety, w połowie filmu Soderbergh zwyczajnie rozwiewa wszelkie wątpliwości, wprost ujawniając, jak jest naprawdę; co jest fikcją, a co faktem. A wtedy strzela sobie w stopę po raz drugi, bo mnożą się kolejne średnio udane wolty fabularne i scenariuszowe bzdety. Dość powiedzieć, że oglądając finał Niepoczytalnej, niejednokrotnie ma się wrażenie obcowania wręcz z thrillerem klasy B. Oczywiście można czerpać przyjemność także z jednoznacznej i standardowej drugiej połowy filmu (zwłaszcza fani gatunku nie powinni mieć z tym problemu), ale wówczas mamy do czynienia zaledwie z niezłym dreszczowcem.
Przez cały film nie obniża się za to poziom aktorstwa Claire Foy. Aktorka znana szerokiej publiczności głównie z serialu The Crown jest jednym z najważniejszych elementów kreowania ambiwalencji statusu świata przedstawionego. Nawet gdy jej bohaterka wypowiada się jak zdrowa na umyśle osoba i próbuje udowodnić to władzom szpitala, Foy pokazuje, jak bardzo Sawyer jest nieprzekonująca. Rozbiegany wzrok, nerwowe uśmiechy, mowa ciała zdradzająca zdenerwowanie — wszystko to uobecnia się w zachowaniach protagonistki na tyle wyraźnie, na ile wymaga tego konkretna sytuacja. Soderbergh daje też aktorce możliwość uspokojenia swojej roli i uniknięcia posądzeń o przeszarżowanie. Wówczas Foy płynnie przechodzi od znerwicowania do zwyczajnej bezradności i załamania. Miejmy nadzieję, że Niepoczytalna to zapowiedź jej kolejnych świetnych występów na wielkim ekranie — Brytyjka powróci bowiem jeszcze w tym roku choćby w wielce wyczekiwanym Pierwszym człowieku.
Widać, że w Niepoczytalnej Steven Soderbergh chce lawirować między nieustannie trzymającym w niepewności thrillerem a pastiszem wyświechtanych chwytów i gatunkowych klisz. Amerykanin to fachowiec i takie połączenie, choć z widocznymi szwami, wypada udanie. Do tego należy go pochwalić za filmowanie iPhone’em nie tyle dla pustej oryginalności, ile uwydatnienia paranoicznego nastroju filmu i umożliwienia aktorom, z Claire Foy na czele, pokazania pełni swych umiejętności. Gdyby tylko reżyser zaczekał trochę z wyjaśnieniem tajemnicy, Niepoczytalna mogłaby jeszcze zyskać na jakości — bycie solidnym dreszczowcem może nie wystarczyć, by zapisać się w thrillerowym panteonie.