KUBA ROZPRUWACZ. Kinski jako niesławny seryjny morderca

Czy można wyobrazić sobie lepszego kandydata do roli psychopatycznego zabójcy?
Londyn, koniec XIX wieku. Miastem wstrząsa seria brutalnych morderstw, których ofiarami padają prostytutki. Wybucha panika, prasa określa mordercę mianem Kuby Rozpruwacza, a Scotland Yard rozpoczyna śledztwo kierowane przez inspektora Selby’ego. Świadkiem kolejnego zabójstwa jest niewidomy starzec, który zwraca uwagę na zapachy roztaczane przez Rozpruwacza, w tym aromat alkoholu używanego do dezynfekcji narzędzi chirurgicznych. Zeznania starca przekonują policję, że za morderstwami stoi przedstawiciel wyższych klas społecznych; trop prowadzi do doktora Dennisa Orloffa – cenionego lekarza znanego z działalności charytatywnej, który pod pozorami statecznego obywatela skrywa mroczny sekret: w dzieciństwie był dręczony i wykorzystywany seksualnie przez matkę-prostytutkę. Tymczasem rezolutna Cynthia, narzeczona inspektora Selby’ego, chce wesprzeć policję w ujęciu Rozpruwacza, więc w kamuflażu ladacznicy wyrusza na ulice nocnego Londynu.
Niewiele jest spraw kryminalnych, które w równym stopniu zawładnęły masową wyobraźnią, jak historia Kuby Rozpruwacza – nieuchwytnego i do dziś niezidentyfikowanego seryjnego mordercy, który pomiędzy sierpniem a listopadem 1888 roku zabił pięć prostytutek i zmasakrował ich ciała w dzielnicy biedoty Whitechapel w Londynie (niektórzy badacze przypisują mu dłuższą działalność i większą liczbę ofiar). O morderstwa podejrzewano m.in. polskiego felczera, żydowskiego fryzjera, słynnego malarza, cenionego pisarza, osobistego lekarza królowej Wiktorii, a nawet jednego z jej wnuków – księcia Alberta Wiktora. Nierozwiązana sprawa Rozpruwacza od nieomal półtora wieku inspiruje kolejne pokolenia historyków, dziennikarzy i pisarzy, a o mordercę regularnie upominają się też twórcy filmowi – od Alfreda Hitchcocka do Alberta i Allena Hughesów (subiektywny wybór filmów o Kubie w tym miejscu). Do tego grona należy również hiszpański reżyser Jesús Franco.
Franco był niewątpliwie jednym z najbardziej płodnych filmowców w dziejach kinematografii – jego dorobek liczy blisko 200 tytułów w rozmaitych konwencjach (science fiction, horror, kryminał, kino szpiegowskie i przygodowe, filmy akcji i wojenne, dramaty historyczne, exploitation, erotyka, a nawet porno). Najczęściej były to tworzone taśmowo produkcje niskobudżetowe nastawione na szybki zysk, ale mimo wszystko nacechowane autorskim sznytem wypracowanym przez używanie ręcznej kamery i obiektywów zmiennoogniskowych. Hiszpan potrafił czasem przełamać finansowe ograniczenia i poskromić swój styl, osiągając interesujące rezultaty – tak jak w przypadku Kuby Rozpruwacza. Film wyróżnia się na tle innych dzieł Franco, bo wygląda jak produkt profesjonalisty, a nie partyzanta: choć kręcono go w Szwajcarii, realizatorzy starannie oddali realia wiktoriańskiej Anglii, na czele z sutą scenografią i wystawnymi kostiumami stylizowanymi na stroje z epoki.
Film prezentuje się wspaniale – Zurych „grający” Londyn jest należycie mglisty, brudny i mroczny – ale jego fabuła nie jest zgodna z tzw. prawdą historyczną. Realia się nie zgadzają: Rozpruwacz nie gwałcił swoich ofiar i nie topił w Tamizie części ich ciał, a one same nie były pięknymi młodymi kobietami, lecz (przeważnie) zaniedbanymi alkoholiczkami w wieku balzakowskim. Trudno jednak czynić z tego zarzut, bo Kuba Rozpruwacz to film fabularny, a nie dokumentalny, na dodatek oparty na nierozwikłanej zagadce kryminalnej, co pozwoliło twórcom na nieskrępowaną licentia poetica. Gorzej, że scenariusz Franco jest pozbawiony napięcia, a nierzadko i sensu. Od początku wiadomo, kto stoi za morderstwami, niektóre rozwiązania fabularne są zaś naciągane w stopniu wychodzącym daleko poza obowiązkowe zawieszenie niewiary. Prym w tej materii wiedzie wątek niewidomego włóczęgi, który tylko na podstawie zapachu zbrodniarza konstruuje jego profil psychologiczny.
Największym obok strony realizacyjnej atutem Kuby Rozpruwacza jest Klaus Kinski, który wcielił się w tytułową postać. Był to czwarty i ostatni film Franco, w którym pojawił się niemiecki aktor – po Marquis de Sade: Justine (1969), Paroxismusie (1969) i Księciu Draculi (1970) – i chyba nie sposób wyobrazić sobie lepszego kandydata do tej roli. Kinski nasycił ją zaskakującą ambiwalencją i złożonością: powściągliwy Orloff w jego wykonaniu jest równie wiarygodny, co opętany szałem zabijania Rozpruwacz. Znany z wybuchowego charakteru Kinski tym razem zachowywał spokój w trakcie pracy nawet wówczas, gdy zdjęcia przeciągały się do późnych godzin nocnych, i nigdy nie żądał dodatkowej zapłaty za nadgodziny. „Robił wszystko bez narzekania. […] Naprawdę mi tym zaimponował” [1] – mówił producent Erwin C. Dietrich. Kinski był na planie krótko, a jeszcze krócej skwitował swój udział w filmie Jesúsa Franco: „Po ośmiu dniach mam już to gówno za sobą” [2].
[1] L. Balbo, P. Blumenstock, C. Kessler, Obsession: The Films of Jess Franco, tłum. własne, Berlin 1993, s. 234.
[2] K. Kinski, Ja chcę miłości!, tłum. M. Wasilewska, Warszawa 1992, s. 244.