search
REKLAMA
Recenzje

KLATKA. Kolejny solidny thriller z Hiszpanii

„Klatka” to bardzo solidne kino kryminalnego niepokoju, które zapewne najmocniej przemówi do rodziców.

Dawid Myśliwiec

30 października 2022

Klatka
REKLAMA

Był taki moment, gdy kolejne hiszpańskie thrillery i kryminały pojawiały się na Netflixie częściej niż Tomasz Karolak w polskich komediach romantycznych. Odniosłem wrażenie, że w ostatnich miesiącach trend ten nieco osłabł, ale Klatka jest jasnym sygnałem, że streamingowy gigant nadal widzi potencjał w kryminalnych historiach z Hiszpanii. I akurat pełnometrażowy debiut Ignacio Tataya to dobry dowód na to, że warto w tamtejsze filmy inwestować.

Częstym motywem w hiszpańskich thrillerach jest zdarzenie na drodze – tak było np. w Contratiempo. Niewidzialnym gościu (2016) czy Fatamorganie (2018) Oriola Paula, tak jest też w filmie debiutanta Tataya. To właśnie na drodze, w środku nocy, para głównych bohaterów – Paula (Elena Anaya) i Simón (Pablo Molinero) – napotyka na sześcioletnią blondwłosą dziewczynkę (Eva Tennear), która zdradza objawy szoku i mutyzmu. Dziecko trafia pod opiekę policyjnego psychologa, ale Paula i Simón, jako ci, którzy je odnaleźli, pozostają blisko. Wkrótce okazuje się, że dziewczynka reaguje na imię Clara i najprawdopodobniej jest cudzoziemką, a że bardzo dobrze reaguje na towarzystwo Pauli, para postanawia tymczasowo wziąć znajdę pod opiekę. W swym niesamowitym domu, rozplanowanym na kilka poziomów (schody odgrywają tu ważną rolę), bohaterowie starają się stworzyć Clarze namiastkę domu, chociaż jest pewien mały szkopuł – dziewczynka czuje się bezpiecznie tylko wewnątrz narysowanego kredą na podłodze kształtu. Początkowo Clara funkcjonuje w ramach zaledwie niewielkiego prostokąta, ale Paula i Simón orientują się, że ów nietypowy „schron” mogą dowolnie rozrysowywać i powiększać – tak długo, jak wytyczone są jego wyraźne granice.

Klatka

Ten intrygujący motyw, wiążący się bezpośrednio z traumą, której doświadczyło niewinne dziecko, buduje tajemniczą atmosferę Klatki. Początkowo zupełnie milcząca Clara jest dla Pauli i Simóna jedną wielką zagadką, a nawet policyjni psychologowie i śledczy niewiele są w stanie dowiedzieć się na temat znalezionego na drodze dziecka. Dopiero gdy zaczyna dochodzić do niebezpiecznych incydentów, które każą Pauli podejrzewać udział osób trzecich, sprawa zaczyna nabierać rozpędu. I wtedy Tataya popełnia swój największy grzech – w krótkiej, gęsto zmontowanej retrospekcji wypełnia wszystkie narracyjne luki, jak gdyby chciał błyskawicznie i bezboleśnie zedrzeć z widzów plaster niewiedzy. Efekt jest dokładnie odwrotny – przez to, że dzieje się to tak nagle i szybko, mamy wrażenie uderzenia obuchem w głowę: „proszę, drogi widzu, oto wszystkie brakujące elementy układanki; wcześniej gdzieś się zapodziały, dlatego szybko ci je zwracam”.

Klatka

Oczywiście nie sposób ganić za taki zabieg debiutanta – Tatay nawet tę „uzupełniającą” sekwencję reżyseruje z dużą sprawnością, a gdy w jednej ze scen stosuje znany hollywoodzki zabieg „objawienia” (gdy główna bohaterka uświadamia sobie, że podpowiedź miała cały czas przed nosem), wybrzmiewa to naprawdę dobrze i autentycznie. Udało mu się także uzyskać niepokojącą atmosferę filmu, na którą niebagatelny wpływ mają wnętrza wspomnianego domu, które w jednej scenie sugerują stan relacji pary głównych bohaterów (gdy jedno z nich wybiera schody na górę, drugie – na dół), w innej stają się synonimem tytułowej Klatki. Ważna w tym wszystkim jest też wiarygodna kreacja Eleny Anayi, która z dużą dozą autentyzmu oddaje postępujący obłęd matki-surogatki, przekonanej o niebezpieczeństwie zagrażającym jej przybranej córce.

Klatka to bardzo solidne kino kryminalnego niepokoju, które zapewne najmocniej przemówi do rodziców – tych obecnych i tych przyszłych; tych, którzy już dziś zmagają się z wyzwaniami rodzicielstwa i tych, którzy mentalnie się do tego przygotowują. I nawet jeśli Ignacio Tatay nie ustrzegł się kilku błędów debiutanta, to warto dać temu filmowi szansę – to niegłupi thriller z niepokojącą atmosferą i ciekawym motywem przewodnim.

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA