KIEDY ŚLUB? Smak życia millenialsów [RECENZJA]

Wanda i Tosiek to z pozoru idealna para, którą wszyscy oczami wyobraźni widzieli już na ślubnym kobiercu. Wszyscy poza nimi samymi. Kiedy po 13 latach postanawiają się rozstać, rodzina, wspólna paczka przyjaciół, nawet sąsiadka z piętra niżej – nikt nie potrafi w to uwierzyć. Ale główni bohaterowie czują, że ogień między nimi już dawno się wypalił i pora ruszyć w dalszą drogę oddzielnie. Czy mają rację? Nad tym będą zastanawiać się przez 8 odcinków nowego serialu Kiedy ślub? produkcji CANAL+ Polska.
Pozorny ideał
Kiedy ślub? ma w sobie wszystko, co powinna zawierać dobra obyczajowa produkcja. Żywe dialogi, wiarygodnych bohaterów, w których z powodzeniem wcielają się zdolni aktorzy, wyjęte z życia sytuacje, które zna z autopsji każdy rówieśnik Tośka, Wandy i ich przyjaciół, swobodny klimat, realistyczną scenografię i udane zdjęcia Jakuba Stoleckiego, niepozostawiające wątpliwości, że rzecz dzieje się w stolicy. Widać, że serial zrealizowali ludzie w wieku jego bohaterów, przez co nie ma tu cienia krindżu, który był sporym problemem w Sexify – poprzednim telewizyjnym hicie współtworzonym przez Piotra Domalewskiego. Przy tych wszystkich atutach można by więc uznać, że jest to serial idealny. Niestety, niczym w związku Wandy i Tośka, to tylko pozory, które zasłaniają fakt, że jest letnio, mało angażująco i zwyczajnie nudno.
Twórcy i aktorzy starają się, by – jak na porządny komediodramat przystało – śmiech mieszał się tu ze wzruszeniem i refleksją nad własnym życiem. Niestety, nie do końca im to wychodzi. Mimo uroku i niekwestionowanych umiejętności aktorskich Eryka Kulma jr. (Tosiek) i Marii Dębskiej (Wanda) dramaty ich bohaterów trudno jest przeżywać razem z nimi, a to, czy do siebie wrócą, czy rozejdą się na dobre, obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Mimo zestawu otaczających ich postaci, które każdy z nas ma wśród swoich znajomych, trudno się tu z kimkolwiek zidentyfikować. Kamil Szeptycki jako Patryk, duchowy brat Tośka, to jedna z najbardziej realistycznie zbudowanych postaci homoseksualnych w historii polskiej telewizji (konkurencja była niewielka, ale zawsze to jakiś sukces!). Masza Wągrocka jest ujmująca jako wyzwolona Gosia, która niespodziewanie wpada w sidła miłości. Doskonała, jak zawsze, jest Magdalena Popławska jako zblazowana aktorka Lena. Katarzyna Domalewska świetnie sprawdza się w roli spiętej i do bólu szczerej współlokatorki Wandy. Iza Kuna jako jej matka to klasa sama w sobie. A jednak żaden ani żadna z nich nie chwycili mnie za serce. Są fajni i uroczy, ale brakuje im wyrazistości. Zapomnę o nich wszystkich, zanim skończę pisać tę recenzję.
Samo życie
Kiedy ślub? został zaklasyfikowany przez CANAL+ do kategorii „komedia”. I znów – na przestrzeni 8 odcinków, jak to w życiu, pojawiają się tu czasem ironiczne sytuacje. I jak to w rozmowach przyjaciół, nie wszystko zawsze mówi się z pełną powagą. Ale naprawdę nie widzę tu ani jednego momentu, przy którym ktokolwiek mógłby zaśmiać się w głos. Zupełnie chybione wydają mi się też zapowiedzi, że jest to produkcja odważna. Nie dostrzegam szczególnej odwagi w pokazywaniu wizualnie dopieszczonej nagości w scenach seksu w 2024 roku. Nie zauważam ostrza dialogów, tylko dlatego, że naśladując (skądinąd bardzo skutecznie) codzienną mowę millenialsów, zawierają w sobie niewymuszone przekleństwa. Niestety, mam wrażenie, że Katarzyna Wiśniowska i Marek Baranowski (scenopisarskie duo odpowiadające za Kiedy ślub?), chcąc za bardzo zbliżyć się do zwykłego życia, zapomnieli o dramaturgii – absolutnie niezbędnej w każdym dziele audiowizualnym. Starając się pokazać świat 30-latków takim, jakim jest na co dzień (no, może z lekkim Instagramowym filtrem), przeoczyli fakt, że podglądanie rówieśników (nawet tych wyjątkowo urodziwych) przez dziurkę od klucza nie jest niczym specjalnie fascynującym. Trudno opowiedzieć przejmującą historię, zapisując sytuacje z życia swoich znajomych, bez uwypuklenia pewnych zjawisk, zintensyfikowania pewnych zdarzeń, podrasowania pewnych cech.
Po prostu bądź… i patrz
Oglądając nowy serial CANAL+, myślałam o Dziewczynach – serialu, który dekadę temu przedstawiał portret tego samego pokolenia, tyle że młodszego o kilka lat. Faktem jest, że millenialsi byli wówczas czymś egzotycznym i niezrozumiałym dla starszej części społeczeństwa, co bez wątpienia wpływało na odbiór produkcji HBO. Ale nie tylko to decydowało o jej sile rażenia. Dziewczyny były skrajne, naturalistyczne, przekraczające granice (Szukacie odważnych scen seksu? Zapraszam na HBO Max), często niesamowicie irytujące, a przy tym szczerze zabawne. Bez pudru i bez lukru dzieło Leny Dunham przedstawiało to, co nas boli, czego się boimy i czego w sobie nienawidzimy. Dawało tym samym szansę na katharsis i możliwość śmiania się z własnych przywar. Nie rejestrowało życia 1 : 1, lecz dzięki wyselekcjonowaniu i wyostrzeniu jego znaczących elementów niosło wyraźny przekaz. Komentowało rzeczywistość. Dotykało prawdy o nas samych. Docierało głęboko i zostawało na dłużej. Do dziś zdarza mi się odtwarzać ulubione sceny z Dziewczyn i przeżywać je tak samo, jak przeżywałam je 10 lat temu.
Oczywiście to nie tak, że Kiedy ślub? jest kompletnie pozbawiony przekazu. Dostrzegam czułość, z jaką twórcy podchodzą do swoich bohaterów. Doceniam sugestie, że można być pogubionym niezależnie od metryki i że nie ma nic złego w szukaniu siebie w wieku 30 lat. To znak naszych czasów. Nie powinniśmy się za to obwiniać, cokolwiek mówią ludzie bardziej dorośli niż my. To bardzo cenny przekaz. Nie jest jednak ani szczególnie odkrywczy, ani dostatecznie podkreślony.
Zgodnie z zapowiedziami w Kiedy ślub? miało być pikantnie, ostro i z delikatną nutą goryczy. A niestety trochę mdli. Serialowi daleko do produkcji pokroju Fleabag (do której porównywano go na etapie realizacji) czy wspomnianych Dziewczyn. Najbliżej – do wysokiej klasy komedii romantycznych w stylu The Big Sick (2017), co nie jest z mojej strony obelgą, ale nie jest też wyrazem zachwytu.
Kiedy ślub? jest jak chłopak z Tindera, o którym jedyne, co jesteś w stanie powiedzieć po pierwszej randce to, że był… sympatyczny. Ten serial nie jest ani dobry, ani zły. Ten serial po prostu jest. I choć fraza Po prostu bądź… z piosenki Maanamu, która pojawia się tu w paru odcinkach, stanowi piękne wyznanie miłosne, nie do końca sprawdza się w odniesieniu do fabuły serialu. Ale powtórzę jeszcze raz – pozostając przy cytowaniu Maanamu – nie oceniam jej ani dobrze, ani źle. Po prostu… dla mnie to za mało, by chciało mi się patrzeć.
Kiedy ślub? zadebiutował 9 lutego 2024 roku na antenie CANAL+ i w serwisie CANAL+ Online.