GWIAZDA SZERYFA
Jeżeli musiałbym wybrać mój ulubiony amerykański western, to bez dwóch zdań wskazałbym na któryś z filmów Anthony’ego Manna – reżysera, który nie zwykł chodzić na łatwiznę. Szeryfowie, łowcy nagród, mściciele z Dzikiego Zachodu, a nawet poganiacze bydła zawsze byli w jego opowieściach bohaterami skomplikowanymi, niejednoznacznymi. Nieubłaganie ścigały ich cienie przeszłości, powodujące, że kierujące nimi pobudki rzadko zaliczyć można było do szlachetnych. Pozostawiało to, rzecz jasna, ogromne pole do popisu aktorom współpracującym z Mannem. James Stewart stworzył wspaniałe kreacje – kontrastujące z jego wizerunkiem amerykańskiego everymana z dzieł Franka Capry – w aż pięciu westernach twórcy Nagiej ostrogi. Kompletując obsadę do Gwiazdy szeryfa, Mann nie sięgnął jednak po Stewarta, ale po jednego z jego najlepszych przyjaciół – Henry’ego Fondę.
Amerykański gwiazdor, znany chociażby z Dwunastu gniewnych ludzi czy Miasta bezprawia, wcielił się na potrzeby Gwiazdy szeryfa w Morga Hickmana, łowcę nagród przybywającego do niewielkiego miasteczka w celu odebrania nagrody za zabójstwo poszukiwanego przez prawo rzezimieszka. Przyjazd bohatera nie zostaje przyjęty przez lokalną społeczność zbyt entuzjastycznie. Hickmana traktuje się jak mordercę, odmawia mu się noclegu w hotelu, a nawet możliwości pozostawienia konia w stajni. Pomocną dłoń wyciągają do łowcy nagród jedynie mieszkająca na peryferiach miasteczka, poddana ostracyzmowi ze względu na w połowie indiańskiego syna, wdowa oraz młody, niedoświadczony szeryf (w tej roli Anthony Perkins), który wkrótce staje się adeptem Morga.
Najciekawszym aspektem filmu Manna jest oczywiście pogłębiony portret psychologiczny głównego (anty)bohatera. Morg Hickman jest cynikiem i materialistą. Zabija dla pieniędzy, a nieopierzonego stróża prawa, Bena Owensa, traktuje z wyższością. Kiedy na początku filmu ratuje mu życie, wytrącając celnym strzałem rewolwer z ręki niegodziwego Barta Bogardusa, usprawiedliwia swoje działanie tym, że szeryf nie zdążył jeszcze załatwić wszystkich formalności związanych z obiecaną nagrodą. Okazuje się wkrótce, że cynizm Hickmana jest jedynie fasadą; maską, którą bohater zakłada, aby łatwiej i przyjemniej mu się żyło. Kiedyś Morg był, podobnie jak Ben, praworządnym szeryfem, miał własne ranczo, żonę i synka. Wszystko przepadło, gdy najbliżsi ciężko zachorowali, a przyjaciele odwrócili się od niego w potrzebie. Hickman porzucił wówczas dawne ideały i rozpoczął żywot samotnego łowcy nagród, który nie bierze jeńców, lecz zawsze „strzela, by zabić”.
Z Morgiem Hickmanem skontrastowany zostaje Ben Owens – debiutujący szeryf, który tytułową odznakę oraz szacunek do prawa odziedziczył po ojcu. Młody mężczyzna jest idealistą, któremu jednak brak pewności siebie. Jest odważny, ale niedoświadczony, co w jednej z pierwszych scen filmu o mały włos nie doprowadza do jego śmierci. Pod skrzydłami Hickmana Owens powoli dorasta do gwiazdy, którą przyszło mu dzierżyć. Kiedy pod koniec projekcji staje po raz drugi naprzeciwko żądnego krwi Bogardusa, jest znacznie spokojniejszy. Nie daje się zmanipulować sprytnemu przeciwnikowi, dobrze wie, czego chce i jak to osiągnąć.
Podobne wpisy
Świetnie rozpisana (nominacja do Oscara za scenariusz) relacja mistrz – uczeń na nic by się jednak zdała, gdyby nie dwaj znakomici aktorzy, którzy scenariuszową chemię przenieśli z wielkim powodzeniem na duży ekran. Dla Anthony’ego Perkinsa była to jedna z pierwszych ważnych ról w karierze. Na trzy lata przed wcieleniem się w ikonicznego Normana Batesa z filmu Hitchcocka, Amerykanin udowodnił, że jest utalentowanym aktorem, którego warto mieć na oku. Dla Henry’ego Fondy natomiast występy w westernach były w 1957 roku chlebem powszednim. Aktor zdążył do tego czasu zagrać już m.in. w Jesse Jamesie, Powrocie Franka Jamesa, Zdarzeniu w Ox-Bow, Mieście bezprawia i Forcie Apache. Nabyte przez lata intensywnej kariery doświadczenie widać w wykreowanej przez niego postaci. Hickman stawia kroki powoli, ale pewnie. Nie rzuca słów na wiatr, kiedy już się odzywa, to zawsze ma coś ważnego do powiedzenia. Jego spokój i opanowanie błyskawicznie udzielają się młodszemu koledze.
Relacja Ben – Morg nie pozostaje też bez wpływu na Hickmana. Łowca nagród, a zarazem eksszeryf, dostrzega w Owensie odbicie samego siebie sprzed lat. I chociaż początkowo kpi z jego kurczowego trzymania się zasad, nazywając go żartobliwie „najgorszym służbistą, z jakim kiedykolwiek miał do czynienia”, to koniec końców podczas pościgu za mordercami miejscowego doktora stosuje się do reguł, które dawno temu sam uważał za słuszne, i bierze zabójców żywcem. Krótka znajomość z Benem pozwala mu zawrócić z drogi samotnika błąkającego się po Dzikim Zachodzie i powrócić na łono społeczeństwa, które pod koniec Gwiazdy szeryfa żegna odjeżdżającego z nową rodziną Hickmana wesołymi, pełnymi życzliwości pozdrowieniami.