FRANCE. Twarz Léi Seydoux
Tytuł królowej festiwalu filmowego w Cannes, gdyby takowy istniał, trafić mógłby w zeszłym roku tylko w jedne ręce – delikatne dłonie Léi Seydoux. Francuska aktorka pojawiła się bowiem na Lazurowym Wybrzeżu z aż czterema filmami: Kurierem Francuskim z Liberty, Kansas Evening Sun Wesa Andersona, Oszustwem Arnauda Desplechina, Historią mojej żony Ildikó Enyedi i France Bruno Dumonta. Jak sama tłumaczy, to niecodzienne zjawisko nie miałoby racji bytu, gdyby nie pandemia koronawirusa, która opóźniła festiwalowe premiery wielu filmów – aż trzy z wymienionych produkcji zostały nakręcone jeszcze przed wiosną 2020 roku (tylko Oszustwo realizowane było już w trakcie pandemii). Jakikolwiek byłby jednak powód, efekt jest jeden – kino miało podczas 74. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes twarz Léi Seydoux.
Dziennikarka-celebrytka
Zdecydowanie największe pole do popisu francuska aktorka otrzymała w filmie Dumonta. Na potrzeby najnowszego dzieła reżysera Życia Jezusa Seydoux wcieliła się w dziennikarkę-celebrytkę o bardzo wymownych personaliach: France De Meurs. Dumont przedstawia nam swoją bohaterkę u szczytu kariery. France jest podziwiana, zapraszana wszędzie, gdzie tylko się da, tłumy wielbicieli zbierają się codziennie pod budynkiem stacji, dla której pracuje – aby chociaż na chwilę ją zobaczyć, dotknąć, zrobić szybkie zdjęcie. Podobną estymą protagonistka cieszy się w świecie mediów. Jedna z pierwszych scen filmu rozgrywa się podczas konferencji prasowej prezydenta Emmanuela Macrona (wybranego właśnie na drugą kadencję). France otrzymuje wówczas miejsce w pierwszym rzędzie, w nonszalanckim geście nie wstaje, gdy głowa państwa wchodzi na salę, a na koniec zadaje politykowi bezczelne, retoryczne pytanie: „Czy pan jest bezgłowy czy bezsilny?”. Pozycja, jaką zagwarantowały jej media, sprawia, że tego typu zachowania pozostają bezkarne, dokładając jedynie cegiełkę do skrzętnie budowanego image’u odważnej, niepokornej dziennikarki.
Wkrótce na nieskazitelnym wizerunku France zaczynają jednak pojawiać się rysy. Jej życie rodzinne właściwie nie istnieje. Relacja z mężem i synem pozbawiona jest jakichkolwiek walorów emocjonalnych, oparta na rutynie, odgrzewanym makaronie i drętwych spotkaniach towarzyskich. Bohaterka zdecydowanie swobodniej czuje się na wizji niż we własnym, ekstrawagancko urządzonym, ale w gruncie rzeczy martwym domu. W pewnym momencie telewizja również przestaje być dla niej bezpiecznym miejscem – ze względu na idiotyczną wpadkę, spowodowaną niewyłączeniem mikrofonu podczas nadawania programu na żywo. Na domiar złego podczas odwożenia syna do szkoły France potrąca imigranta, który rozwozi jedzenie na skuterze – chłopak trafia do szpitala, a jego skromna, trzyosobowa rodzina traci na kilka miesięcy jedyne źródło dochodu. Informacja szybko obiega francuskie media, a celebrycki status bohaterki zostaje poważnie nadwyrężony.
Podobne:
Postać symbol
Postać grana przez Seydoux, pomimo dość konsekwentnego rozwoju psychologicznego, służy Dumontowi przede wszystkim do sportretowania i skrytykowania pewnych szerszych tendencji społecznych, charakterystycznych dla wysoko rozwiniętych państw Europy Zachodniej (dobitnie świadczy o tym już symboliczne imię głównej bohaterki). Świat przedstawiony France to miejsce, w którym można, z narażeniem życia, zrealizować reportaż wojenny, a następnie udać się do luksusowego kurortu, położonego kilkadziesiąt kilometrów dalej, odpocząć na leżaku i wykąpać się w basenie; to świat, w którym z łatwością można stworzyć pozory uczestnictwa w niebezpiecznej, morskiej przeprawie uchodźców, znajdując się tak naprawdę na wygodnej, prywatnej łodzi, podążającej za przeładowanym pontonem krok w krok; wreszcie to świat, w którym, o ile jesteś popularny i bogaty, rodzina potrąconej przez ciebie osoby przyjmie cię w swoim domu z otwartymi ramionami i szerokimi uśmiechami – niczym boga zstępującego z Parnasu do krainy prostych ludzi.
Chłodny i mało przystępny, zbudowany na długich, niejednokrotnie statycznych ujęciach, a jednocześnie wyjątkowo groteskowy styl Dumonta zdaje się idealnie pasować do pesymistycznej diagnozy społecznej, którą reżyser proponuje w swoim najnowszym dziele – wiele scen France pozostawia widzów w mało przyjemnej, ale prowokującej do refleksji konsternacji. Jak powinienem zareagować na to, co widzę na ekranie – śmiechem czy płaczem (obie reakcje wydają się jak najbardziej uzasadnione)? Jak daleko od naszej rzeczywistości społeczno-politycznej znajduje się świat, który Dumont portretuje w swoim filmie?
Najjaśniejszym punktem France pozostaje jednak Léa Seydoux. Aktorka, tak samo jak jej bohaterka, właściwie nie znika z ekranu – gdyby Francuzka nie podołała wyzwaniu, to film Dumonta, nie ma innego wyjścia, musiałby okazać się spektakularną porażką artystyczną. Seydoux dwoi się więc i troi, wyciągając ze swojej postaci okruchy prawdy psychologicznej. Zadanie miała wyjątkowe utrudnione – France to przecież w dużym stopniu satyra społeczna (do tego wyjątkowo gorzka), trudno w tak przerysowanej konwencji o zniuansowany portret głównej bohaterki. Mimo licznych przeszkód i pułapek Dumontowi i Seydoux udało się chwycić dwie sroki za ogon – opowiedzieć o kryzysie społeczno-politycznym Europy Zachodniej i jej zblazowanych, oderwanych od rzeczywistości elitach, nie robiąc z protagonistki – funkcjonującej jednocześnie jako symbol oraz filtr ekranowej rzeczywistości – jednowymiarowej, niegodnej współczucia postaci. Koniec końców w filmie Dumonta nie tylko kino, ale cała zachodnia cywilizacja ma twarz Léi Seydoux.