FORTECA 2. Ostatnie dni Christophera Lamberta w science fiction
Tytuł jest oczywiście metaforą, a Christopher Lambert wciąż żyje. Szukałem jednak w jego aktorskim portfolio jakiegoś filmowego pożegnania z tymi legendarnymi w jego karierze rolami. Znalazłem Fortecę 2, która jest sequelem znanego niegdyś tytułu. Z pewnością znajdą się jej fani, ale osobiście nigdy nie będę się do nich zaliczał, chociaż oceniam tę produkcję mniej więcej na 5 w 10-punktowej skali. Trochę z powodu sentymentu do Lamberta, a trochę ze względu na stylistykę. Dzieło Geoffa Murphy’ego pochodzi z 2000 roku, a estetycznie stoi w rozkroku. To ewidentne lata 90., a niektóre sceny przypominają nawet lata 80. Wciąż jest dostępne w sieci, więc mogę zrobić tylko jedno – polecić ten tytuł wszystkim, którzy chcą powrócić do dawnej wizji niedoinwestowanego kina science fiction. Można się przy nim śmiać, emocjonować, kibicować, podziwiać prawdziwe wybuchy, krzywić się na widok plastikowych renderów statków kosmicznych, ale w jakiś przedziwny sposób chce się zobaczyć finał.
Reżyser Geoff Murphy ma na koncie The Quiet Earth, Młode strzelby II i Freejacka. O Liberatorze 2 nie wspomnę, bo to raczej kicz, jak wszystko ze Stevenem Seagalem, niemniej w ramach gatunku science fiction Murphy był zdolny coś ponadczasowego o nim powiedzieć. A widzowie do dzisiaj to wspominają, często nawet nie znając nazwiska reżysera. Murphy więc jeszcze w XXI wieku mógł postawić kropkę nad i, jednak nie zdołał. Zaważyły głównie pieniądze, a raczej ich brak. Forteca 2 jest próbą dopowiedzenia historii z pierwszej części, lecz zabrakło dobrze napisanego scenariusza i ekranowego czasu. Widzowie nie muszą długo czekać na rozwinięcie. Ukrywający się przed wszechobecną korporacją rządzącą światem John Brennick (Christopher Lambert) zostaje momentalnie ponownie złapany i osadzony w więzieniu, jednak o wiele doskonalszym niż to z Fortecy 1. Tym razem więzienie znajduje się w kosmosie. A tak na marginesie, jestem ciekawy, czy właśnie obie Fortece nie były inspiracją dla serii Plan ucieczki?
Tak więc po osadzeniu Brennicka w kosmicznym więzieniu, gdzie jest naprawdę ciasno, koedukacyjnie, a zachowanie więźniów jest kontrolowane neuronalnymi implantami, zaczyna się opracowywanie planu ucieczki. Brennick używa wszelkich pomysłowych metod, żeby sprawdzić, gdzie znajdują się najsłabsze punkty więzienia. Robi to wraz z grupą znajomych, w tym piękną Eleną (Liz May Brice), która jest niewątpliwą atrakcją filmu – od razu nadmieniam, że bardzo seksistowsko wykorzystywaną. W filmie więźniowie kąpią się razem, a żeby nie doszło do zbiorowych gwałtów na więźniarkach, sztuczna inteligencja precyzyjnie kontroluje wszelkie reakcje skazanych. Kontakt fizyczny jest zabroniony. Teoretycznie to ciekawy i skuteczny sposób, żeby w więzieniu był spokój, ale problem w tym, że na czele zakładu stoi bardzo podły człowiek, egzekwujący swoje najbardziej zbrodnicze rozkazy m.in. wobec Brennicka rękami szefa strażników. Pewien schemat z filmów o więzieniach został więc zachowany i do dzisiaj jest wykorzystywany. Zgadzam się, że wciąż się sprawdza. W Fortecy 2 problem w tym, że jest trochę za szybko, aktorsko mizernie, a od ciągle brzęczącej muzyki bazującej na elektronicznych trąbkach i smyczkach bolą uszy. Kto wie, czy nie dobrym zabiegiem byłoby usunięcie muzyki w ogóle. Zapewne sekwencje kosmiczne, których jest zaskakująco dużo jak na film o tak niskim budżecie (11 mln dolarów), zyskałyby na ciszy. Ale najlepsze jest szybowanie w kosmosie bez skafandra.
W Fortecy 2 jest to naprawdę możliwe. Leje się tylko trochę krwi z nosa i uszu, ale poza tym w kosmosie można wytrzymać bez poważniejszych obrażeń kilkanaście, a może i więcej, sekund. Nie ma znaczenie ani ciśnienie, ani tym bardziej temperatura. Brennick jako superbohater poradzi sobie i z takim niebezpieczeństwem. A tak poważnie mówiąc, latający w kosmosie Christopher Lambert tym samym dotarł do granic swojego aktorstwa i zamknął za sobą rozdział kultowych ról, jak się okazało, na zawsze. Jakąś nadzieję jeszcze wiążę z najnowszym Nieśmiertelnym. Gdyby tak twórcy zaplanowali jego pojawienie się obok Henry’ego Cavilla, nie mam pojęcia, na jakiej zasadzie i z jakim uzasadnieniem. Tak sobie tylko konfabuluję. Przyznacie, że byłoby miło, a Lambert na chwilę chociaż wróciłby do swojej największej kultowej postaci.
Nic takiego zapewne się nie wydarzy. Pozostaje nam obejrzeć więc Fortecę oraz jej sequel i samemu ocenić, czy rolę Brennicka można w portfolio Lamberta zaliczyć do tych dobrych, czy może tylko odcinających kupony sentymentalnej sławy od lat 80. gdy Lambert grał Tarzana i Connora MacLeoda. Przyszedł mi teraz nieco karkołomny dla kariery Lamberta pomysł. Ma 67 lat. Wciąż jest aktywny zawodowo. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wrócił do roli Brennicka i nadrobił trochę zmarnowaną legendę z sequela. A co więc, gdyby nakręcić Fortecę 3? Żyjemy obecnie w czasach remake’ów i sequeli, a w Fortecach niewiele dowiedzieliśmy się o samym ziemskim świecie przedstawionym, rządzonym przez korporację Mental. Wypadałoby otworzyć filmową rzeczywistość, wychodząc poza takie czy inne więzienie, a Lambert, już jako stary antysystemowy wyjadacz, ponownie stanąłby twarzą w twarz ze swoimi wrogami nie w postaci ludzi, ale systemu, sztucznej inteligencji, która rządzi w strukturach korporacji, a jej włodarze nawet nie zdają sobie z tego sprawy. I z tak zaplanowaną przyszłością dla Brennicka mogę więc z czystym sumieniem polecić wam komedię science fiction pt. Forteca 2 – film surrealistyczny, bo inaczej nie mogę go określić, jeśli chcę utrzymać moją sentymentalną ocenę 5/10.