DLACZEGO MNIE ZABILIŚCIE? Morderca z Myspace
Nie da się ukryć, że problemy, o których opowiada najnowszy dokument Netflixa Dlaczego mnie zabiliście?, są dla większości z nas, Polaków, wyjątkowo abstrakcyjne. Nawet jeśli żyjemy w tzw. osiedlowym świecie, raczej nikt nie gania się między blokami z bronią w ręku. Nie mamy również w naszym sądownictwie kary śmierci. Na szczęście. Rzeczywistość gangów nas nie dotyczy, ale warto oglądać filmy dokumentalne, które cośkolwiek o niej opowiadają, żeby uświadomić sobie, że w krajach o wiele bogatszych od nas społeczna cena za mocarstwową pozycję może być horrendalnie wysoka. To jest właśnie główna wartość tego dokumentu w reżyserii Fredricka Munka, mówienie o zbrodni w szerokim kontekście, a nie jednostkowe opowiadanie o kolejnym morderstwie, jakich zdarza się codziennie mnóstwo.
Nie oznacza to rzecz jasna, że nie trzeba o nich mówić. Trzeba. Warto jednak ich historie ubrać w jakiś ogólniejszy sens, żeby nie zaginęły wśród tysięcy innych spraw prowadzonych przez policję, a dotyczących zastrzelenia bardzo młodych ludzi, którzy biorą udział w regularnej wojnie gangów, niekiedy zupełnie przypadkowo, jako cywilne ofiary. Dlaczego mnie zabiliście? traktuje o Crystal, młodej kobiecie zastrzelonej w Riverside, w dzielnicy, gdzie stykały się wpływy różnych gangów. Wiem, jak to brzmi, ale gdyby nie to, co stało się wokół tego morderstwa później – trudności w znalezieniu zabójcy, zupełnie nowatorska metoda jego poszukiwania przez rodzinę itp. – nie byłoby materiału na film dokumentalny. Ot, kolejna śmierć w kraju, gdzie można kupić pistolet jak paczkę gum do żucia.
Rodzina Crystal zdecydowała się nowatorsko wykorzystać możliwości Myspace, żeby znaleźć mordercę. Co ciekawe, może dla niektórych będzie nawet śmieszne, że większość z członków gangów działających w Riverside posiadało profile w Internecie. Można z nimi było normalnie pogadać, zawrzeć znajomość, a przy odrobinie szczęścia nawet się spotkać, zaprzyjaźnić i zacząć się prowadzać. Matka nieżyjącej Crystal wraz z kuzynką założyła na Myspace profil o imieniu Angel ze zdjęciem zmarłej. Chciała, żeby potencjalny morderca zainteresował się atrakcyjną dziewczyną. Tak rzeczywiście się stało. Nie będę opowiadał, jakimi sposobami udało się odnaleźć mordercę. Napiszę tylko, że kosztowało to bardzo dużo sprytu, o co Belindę (matkę) trudno by podejrzewać. Doszło nawet do tego, że skłóciła ze sobą konkurencyjne gangi, używając jedynie rozmowy w Internecie. Moc mediów społecznościowych jest ogromna. Była nawet wtedy, na początku XXI wieku, w czasach Windowsa XP, co film dobitnie mi przypomniał czołówką. Muszę przyznać, że żaden inny system później nie zapisał się tak w popkulturze jak XP, stąd moja sentymentalna reakcja.
Wracając do morderstwa, jest ono tylko przyczynkiem dla twórców dokumentu do opowiadania historii o tym, gdzie leży granica między sprawiedliwością a zemstą. Rodzina Crystal również nie była czysta. Występując przed kamerą, nie ukrywali tego. Siedzieli głęboko w sieci zależności między członkami gangu i żyjącą obok nich społecznością ludzi biednych, w pewnym sensie zniszczonych moralnie przez zamierzchłe przeżycia, którzy nie umieli wyrwać się z lokalnego środowiska. To znacznie szerszy problem, który film zarysowuje. Wniosek jest mniej więcej taki, że nim ktoś da się porwać żądzy zemsty, powinien zrozumieć, co doprowadziło sprawcę do takiego, a nie innego czynu. Tylko jak wytłumaczyć to np. rodzicom, którzy stracili dziecko, funkcjonującym zwłaszcza w obrębie reguł zachowania wyznaczanego przez gangi, nawet jeśli nie są ich członkami? Wydaje się to niemożliwe, a jednak się wydarzyło. Matka Crystal wzniosła się na prawdziwy szczyt człowieczeństwa.
Dlaczego mnie zabiliście? nie jest pod żadnym względem nowatorski ani nawet ciekawy formalnie. Klasycznie zaprojektowane, wymieszane ze sobą wywiady z policjantami, członkami rodziny i byłymi reprezentantami gangów zilustrowane są makietą, na której matka Crystal pokazuje, jak przebiegały zdarzenia. Ostatnimi czasy bardzo wiele filmów dokumentalnych korzysta z tego typu rekonstrukcji, zamiast tworzyć fabularyzowane wstawki. Cieszę się więc, że pojawił się taki trend. Wygląda on znacznie bardziej realistycznie, a jednocześnie umożliwia wyobrażenie sobie sytuacji przez widzów. Akurat w przypadku tego dokumentu ciekawym zabiegiem jest wykorzystanie Belindy do zarządzania sytuacją na makiecie. Jej obecność dodała sytuacji dramatyzmu, który od samego początku został mocno zaakcentowany. Długo w pamięci pozostaje nagranie z kamery w sklepie, gdy brat Crystal ściska ją w ramionach tuż po postrzale. Widać krew na głowie. Brat płacze i ją całuje. Obraz ten uświadamia, jak wysoką cenę płaci się za istnienie gangów. Trudno więc zaakceptować, tak na zasadzie zakodowanego w środku naturalnego poczucia sprawiedliwości, to, co mówi na końcu dokumentu prawnik, broniący członków gangu zamieszanych w morderstwo Crystal.
Mówi jednak bardzo mądrze, z tym że tę mądrość powinny raczej z obowiązku wykazać instytucje broniące porządku, a nie same ofiary. Zanim więc kogoś skarzemy na śmierć, mszcząc się tym samym za stratę kogoś bliskiego, powinniśmy dać sobie i innym szansę zrozumieć, że zabijamy nie tylko mordercę, ale tę część człowieka, który nigdy mordercą nie był. Zrozumienie, co doprowadziło do tego, że ktoś się nim stał, daje szansę zapobieżenia podobnym zdarzeniom w przyszłości. Czy jednak w USA są wyciągane z tych wydarzeń odpowiednie wnioski? Czy gdziekolwiek na świecie są? Dokument Dlaczego mnie zabiliście? gdzieś podprogowo sugeruje, że jednak nie. W przypadku Stanów Zjednoczonych ważniejsze są interesy tych, którym zależy, żeby sprzedawać jak najwięcej broni każdemu, kto jej tylko bezrozumnie chce.