Najlepsze SERIALE SCIENCE FICTION wszech czasów
20. Babylon 5 (1994–1998)
Babylon 5, mimo swoich gorszych i lepszych momentów, zawsze był traktowany jako świetny kawał telewizji i doczekał się statusu serialu kultowego. Nie odbyło się jednak bez pewnych problemów. Produkcja zaczęła z wysokiego C, ale bardzo szybko zraziła do siebie wielu widzów. A wszystko za sprawą mało subtelnych dialogów i dość schematycznej gry aktorskiej, które dla jednych były elementem charakterystycznym serialu, a dla innych czymś nie do zniesienia. Tym, którzy dotrwali do końca, przyniósł możliwość zanurzenia się w fascynująco skonstruowaną fantastyczną rzeczywistość. Świat przedstawiony w produkcji jest spójny, podobnie jak cała fabuła, bowiem twórcy już na początku wiedzieli, jak będzie wyglądać wszystkich pięć sezonów. A taka spójność w przypadku współczesnych telewizyjnych produkcji nie zdarza się często. W dodatku serial był pionierem w wykorzystaniu efektów specjalnych generowanych komputerowo. Ostatecznie okazał się tak dobry, że twórcy Star Trek: Deep Space Nine przestraszyli się na tyle, że musieli całkowicie zmienić swój serial, by w ogóle mógł on konkurować z Babylon 5. [Gracja Grzegorczyk]
19. Ghost in the Shell: Stand Alone Complex (2002–2003)
Ghost in the Shell: Stand Alone Complex i jego bezpośrednia kontynuacja o podtytule 2nd GiG to doskonały serial z gatunku cyberpunk – głęboki, wciągający i diablo efektowny, mimo faktu, że sceny akcji stanowią tu tylko niezbędne uzupełnienie całości, będąc naturalną konsekwencją rozwoju fabuły. Finały obu sezonów potrafią zaś autentycznie wzruszyć. Serial Kenjiego Kamiyamy zdążył już wejść do klasyki anime (…). Nie jest w żadnym wypadku ubogim krewnym dwóch wybitnych filmów w reżyserii Mamoru Oshiiego, a alternatywną, nie mniej pasjonującą adaptacją mangi Masamune Shirowa. [Michał Włodarczyk, fragment recenzji]
18. Opowieść podręcznej (2017–)
Adaptacja dystopijnej powieści Margaret Atwood drastycznie straciła na jakości, kiedy materiał z literackiego pierwowzoru został wykorzystany przez twórców, ale sam pierwszy sezon wystarczył, by produkcję zaczęto wymieniać wśród najlepszych seriali XXI wieku. Opowieść podręcznej to produkcja, która autentycznie przeraża, ponieważ zaprezentowana w niej wizja przyszłości wcale nie jest nieprawdopodobna. Największym sukcesem produkcji okazało się jednak to, jak mocno zakorzeniła się w ogólnej świadomości i jak ważna okazała się dla rzeszy widzów, przede wszystkim kobiet. Kiedy uczestniczki Czarnego Protestu przebrały się za Podręczne, był to symbol czytelny dla wszystkich. [Katarzyna Kebernik]
17. Altered Carbon (2018–)
Nie od dziś fani produkcji SF wiedzą, że śmierć to dopiero początek. W Altered Carbon cała osobowość i pamięć człowieka zapisana jest w postaci cyfrowej, a ludzkie ciało to zaledwie powłoka. Wystarczy jedynie zasobny portfel i po śmierci można rozpocząć nowe, czasem lepsze, czasem gorsze życie. Można również wyjąć kogoś z „lodówki” i zażądać, aby ten zbadał prawdziwą przyczynę naszej wcześniejszej śmierci. Serial Laeta Kalogridisa stanowi luźną adaptację powieści Morgana Richarda pod tym samym tytułem. Historia Takeshiego Kovacsa (głównie Joel Kinnaman) to cyberpunkowy kryminał zjawiskowo skrzący się wszechobecnymi futurystycznymi neonami. To wreszcie traktat o życiu i śmierci oferujący ponadto interesujący, choć niezwykle ponury komentarz na temat problemów społecznych, aktualny zarówno dziś, jak i w odległej przyszłości. [Przemysław Mudlaff]
16. Star Trek: Voyager (1995–2001)
Kolejna odsłona Star Treka przyniosła siedem sezonów i jeden z bardziej znienawidzonych spin-offów w historii serialu. To przede wszystkim niekompetentni bohaterowie i pani kapitan, która jest jeszcze bardziej nieodpowiedzialna niż kapitan Kirk. To także powtarzanie cały czas tych samych historii, tylko inaczej opakowanych. Wciąż pojawiają się te same problemy i wciąż rozwiązywane są w ten sam sposób. Ale z drugiej strony to dalej świetny startrekowy klimat oraz różne rasy obcych, z których każda ma swoje motywy. Muszę przyznać, że mocną stroną serialu jest też humor, choć jestem przekonana, że twórcom wyszedł on zupełnie mimochodem. W tej serii mamy także zabawę teoriami matematycznymi i fizycznymi, co pozwala zadowolić nawet najbardziej nerdowską część widowni. [Gracja Grzegorczyk]
15. Strefa mroku (1959–1964, 1985–1989, 2019–)
„Książka kucharska” – tak zwykło się określać tę monumentalną antologię. Nie tylko w nawiązaniu do najsłynniejszego odcinka (To Serve Man), ale przede wszystkim po to, by podkreślić, że ten serial to swoisty zbiór gotowych przepisów, pomysłów i chwytów, z których kolejne pokolenia scenarzystów mogą bez ograniczeń czerpać. Cała współczesna amerykańska fantastyka, naukowa i nie tylko, garściami korzysta z pomysłów Roda Serlinga i innych twórców Strefy mroku. Oryginalny serial broni się po latach doskonale, a jego słabsze kontynuacje – łącznie z najnowszą odsłoną produkcji Jordana Peele’a – również są warte uwagi. Więcej o Strefie mroku przeczytacie w moim opracowaniu, do którego odsyłam zainteresowanych. [Katarzyna Kebernik]
14. Cowboy Bebop (1998–2000)
Nie przepadam za anime, ale Cowboy Bebop uwielbiam. Futurystyczna opowieść o łowcach nagród przemierzających kosmos? Eklektyczny misz-masz gatunkowy i stylistyczny? Kupuję to w całości. To dzieło jedyne w swoim rodzaju, zbiór niesamowitych przygód, no i soundtrack, do którego ciągle wracam. Cowboy Bebop ma w Polsce sporą grupę fanów, o czym świadczy między innymi wysoka pozycja w naszym plebiscycie (wyżej od Neon Genesis Evangelion). Na naszej stronie znajdziecie bardzo ciekawy artykuł poświęcony temu serialowi. [Katarzyna Kebernik]
13. Star Trek (1966–1969)
Pierwszy Star Trek to dzieło już niemal legendarne. Aktorzy wcielający się w główne role do dziś mają status kultowych. Kapitan Kirk, w którego brawurowo wcielił się William Shatner, to chyba najbardziej bezużyteczny dowódca w dziejach jakiejkolwiek floty. Świat jednak pamięta najbardziej Leonarda Nimoya, którego Spock to ostoja logiki i braku emocji. Nie można też zapominać o doktorze McCoyu, Uhurze czy Sulu, który zawsze ratował statek Enterprise z wszelkich tarapatów i nikt nigdy mu za to nie podziękował. Mimo całej swojej tandety, fatalnych dialogów i karykaturalnych postaci to dalej jedno z przełomowych dzieł telewizji, które przetarło szlaki wielu produkcjom SF, zaś kolejne odsłony serii pojawiają się do dziś. Star Trek to nie tylko szeroki zakres spin-offów, ale i gry, figurki, powieści, zabawki, komiksy oraz atrakcja tematyczna w Las Vegas. Na potrzeby serialu powstał nawet odrębny sztuczny język – klingoński. Do lipca 2016 roku całość przedsięwzięć związanych z Star Trekiem wygenerowała przychód w wysokości 10 miliardów dolarów, co czyni go jedną z najlepiej zarabiających franczyz medialnych wszech czasów. [Gracja Grzegorczyk]
12. Doktor Who (2005–)
To jeden z pierwszych serial SF, który przetarł szlaki kolejnym tego typu produkcjom na całym świecie. Połączenie coraz to nowszych przygód w czasie i przestrzeni z przeciwnikami, z których najgroźniejszy wykonany jest z przepychacza do toalety, okazało się być strzałem w dziesiątkę. Sama postać Doktora jest kultowa, szczególnie na Wyspach Brytyjskich, ale ostatnimi czasy także w Stanach. Nie przeszkadza w tym prymitywizm efektów specjalnych, który wydaje się zupełnie nie przystawać do dzisiejszej serialowej rzeczywistości. Krąży też powiedzenie, że Wielka Brytania ma 12 aktorów i pięć planów zdjęciowych, co idealnie widać na przykładzie tej produkcji. Ale wszystko to składa się na jej niepowtarzalność. Trzeba też przyznać, że scenarzyści, w tym sam Steven Moffat, potrafili puścić wodze fantazji – wszak ani miejsce, ani czas nie ograniczają bohaterów. Któż z widzów nie chciałby być jednym z towarzyszy Doktora? Połączenie przygody, dramatu, pojedynków na śmierć i życie oraz ciekawych postaci sprawiło, że produkcja jest kontynuowana z sukcesem od roku 1963. [Gracja Grzegorczyk]
11. Firefly (2002–2003)
Serial Jossa Whedona to jeden z najbardziej osobliwych ewenementów telewizyjnych w całej historii tego wynalazku. Już od początku produkcji wszystko szło nie tak, jak powinno – zonk obsadowy, zakończony zwolnieniem Rebekki Gayheart (miała grać Inarę… bez komentarza), problemy budżetowe i wymagania producentów, którzy pogrzebali serial już na starcie i koniec końców zdjęli go z anteny tuż przed zakończeniem pierwszej (i jedynej) serii – wypuszczonej w świat bez niemal żadnej reklamy i chronologii. Dopiero gdy serial wyszedł na DVD i pobił rekord sprzedaży, stał się z miejsca dziełem kultowym, którym pozostaje po dziś. I trudno się dziwić, bo to wielce fantazyjna i nietypowa seria, która na dobrą sprawę nie ma minusów. Shiny! [Jacek Lubiński]