NAJLEPSZE CZOŁÓWKI SERIALI. Ranking czytelników
Czołówka jest sztuką, która ostatnio przeżywa renesans. Coraz częściej twórcy seriali bawią się sekwencją otwierającą. Starają się umieścić w niej dużo symboli i nawiązań do motywu przewodniego lub gatunku danej serii. Inni wychodzą z założenia, że kluczem do sukcesu jest prostota, i stawiają na czytelny przekaz i rozpoznawalność.
Tymczasem nasz plebiscyt na najlepsze czołówki seriali dobiegł końca. Zebraliśmy głosy i przedstawiamy wyniki. Nie zabrakło nowości, ale też tytułów sprzed lat. Jest kilka zaskoczeń, są też sprawdzone typy. Poniżej wybór trzydziestu najlepszych czołówek seriali.
30. Flintstonowie
Przesympatyczne wprowadzenie do serialu, a jednocześnie przedstawienie postaci i słynnego środka lokomocji w postaci prehistorycznego auta napędzanego siłą nóg. Piosenka towarzysząca tej czołówce ma tak chwytliwą melodię, że pewnie większość z nas jest w stanie bez problemu ją zanucić (szczególnie że pojawiała się również choćby w filmie pełnometrażowym czy grach na Pegasusa). Szczególnie urzeka niezwykły entuzjazm Freda, gdy słyszy on sygnał oznaczający koniec pracy – w takich chwilach każdy chyba ma ochotę krzyknąć „Yabadabadoo”. [Łukasz Budnik]
29. Hannibal
Czołówka krótka, acz treściwa. Wizytówką serialowej wersji historii słynnego Hannibala Lectera z Madsem Mikkelsenem w roli tytułowej była oprócz głównej roli niebanalna oprawa audiowizualna – walor, który w pigułce reprezentuje serialowa czołówka. Zaledwie dwudziestosekundowe intro ukazuje, jak czerwona ciecz (w domyśle krew) stopniowo układa się w zarys ludzkiej twarzy przy akompaniamencie niepokojącego, surowego motywu muzycznego. Takie otwarcie idealnie oddaje klimat serialu, skoncentrowanego na psychologicznej rozgrywce pomiędzy Willem Grahamem a Lecterem, sygnalizując za pomocą bezosobowej twarzy pojawiające się w fabule wątki zaburzeń tożsamości i wpływu, jaki wywiera na bohaterów zbrodnia. [Tomasz Raczkowski]
28. Pingwiny z Madagaskaru
Znani z serii Madagaskar bohaterowie zostają wprowadzeni do swojego serialu w absurdalnej, utrzymanej w stylistyce filmów pełnometrażowych czołówce. Szpiegowska muzyka towarzysząca wyczynom tytułowych bohaterów szybko przechodzi w dziwaczną odmianę disco, gdy bohaterowie zastają w zamkniętej skrzyni… króla Juliana i jego towarzyszy, dziwacznie tańczących pod kulą dyskotekową i na rozświetlonym parkiecie. Na koniec intro pingwiny, jak to mają w zwyczaju, podejmują się ucieczki, która okazuje się nieudana – zamiast na wolność trafiają prosto za ogrodzenie, gdzie oglądają je ludzie. „Suszymy ząbki, panowie” – Pingwiny z Madagaskaru w pigułce. [Łukasz Budnik]
27. Rick i Morty
Najbardziej odświeżająca kreskówka, jaką widziałem! A pierwszym uderzeniem jest właśnie zwariowana czołówka, w której absurd goni absurd, bohaterowie raz uciekają przed kosmitami, raz są przez nich zjadani, a raz ich gonią. Ponieważ Rick i Morty mogą podróżować między wymiarami, wariantów ich przygód jest nieskończenie wiele, co sugerują kolejne wydarzenia. Twórcy serialu musieli się świetnie bawić, wymyślając coraz to nowe, pokręcone pomysły na odcinki, a czołówka oddaje to w pigułce. Stanowi ona zaproszenie do odjechanej zabawy, ale też przestrogę, by nie brać na poważnie niczego i nabrać względem serialu sporo dystansu, na pewno się przyda. [Jan Dąbrowski]
26. Jaś Fasola
Promień światła padający na ulicę, a w nim pojawiający się nagle tytułowy bohater, który wstaje zdezorientowany i krąży z lewej do prawej, w czasie gdy w kręgu światła pojawiają się napisy początkowe. Całość zilustrowana jest chóralną muzyką, a śpiewane po łacinie słowa oznaczają z grubsza: „Ujrzyjcie człowieka, który jest fasolą”. Ta prosta czołówka stała się przedmiotem teorii mówiących o tym, że Jaś Fasola jest tak naprawdę przybyszem z kosmosu. W sprawie tej wypowiedział się Rowan Atkinson, przyznając, że w Jasiu rzeczywiście jest coś z kosmity. Co ciekawe, animowany serial o tym bohaterze wprost potwierdza, że Fasola faktycznie jest istotą pozaziemską. Trochę to wyjaśnia. [Łukasz Budnik]
25. Benny Hill/Daredevil
DAREDEVIL: Stylowe, intrygujące, znakomite pod względem technicznym. Oglądając skąpaną w czerwieni czołówkę, obserwujemy, jak na ekranie „rozlewają się” kolejne słynne punkty i budynki Nowego Jorku, by na końcu objawił nam się sam Diabeł, który chwilę później staje się niemal integralną częścią tytułu. Całość zilustrowana jest intrygującą, nieco smutną muzyką, znakomicie pasującą do postaci. Szkoda, że więcej nie będzie nam dane obejrzeć tej czołówki przy nowych odcinkach. [Łukasz Budnik]
BENNY HILL: Pierwszym, co kojarzy mi się z czołówką brytyjskiego serialu The Benny Hill Show, jest logo sieci Thames Television z kolażem charakterystycznych obiektów architektonicznych Londynu, odbijających się w lustrze Tamizy. Design, nazwa i dżingiel wskazywały raczej na poważną, stonowaną, elegancką produkcję, a to, co następowało potem, całkowicie burzyło ten obraz. Rubaszny Benny ze swoim lubieżnym uśmiechem, roznegliżowane panny o idealnych wymiarach, szczypta seksizmu, niewybredny slapstick (chociaż, wbrew pozorom, w tym serialu pojawiła się masa świetnie napisanych, inteligentnych żartów!) i przyspieszone tempo oraz, oczywiście, niezapomniany temat przewodni zmiksowany z efektami dźwiękowymi rodem z animacji. Czasem miks zupełnie niepasujących elementów wypada dobrze, czasem źle. Ten wypadł doskonale! [Szymon Skowroński]
24. Wielkie kłamstewka
Tak świetnie skonstruowana historia obyczajowo-kryminalna nie trafia się często. Już pierwsze sceny Wielkich kłamstewek zdradzają, że doszło do zbrodni. Nie wiemy tylko, co się stało, kto zginął i kto jest winny. Większa część fabuły serialu dzieje się jednak jeszcze przed tragedią, a David E. Kelley i Jean-Marc Vallée prowadzą widza do rozwiązania zagadki w szczególny sposób — poprzez skomplikowaną sieć wzajemnych relacji między mieszkańcami, zdawałoby się, rajskiego miasteczka nad oceanem. Taka też jest czołówka Wielkich kłamstewek. Nieustannie oglądamy piękne, skąpane w błękitno-zielonych barwach krajobrazy urokliwej mieściny, okalających ją lasów i plaż, a wszystkiemu towarzyszy niezwykle chwytliwe Cold Little Heart Michaela Kiwanuki. Poznajemy też główne bohaterki opowieści oraz ich dzieci. Podobnie jednak jak w serialu, w czołówce zaczynają przebijać się też mniej jednoznaczne ujęcia, jak choćby wycelowany rewolwer czy nagie ciała splątane w uścisku pożądania. Końcówka to już clou całego dzieła — główne bohaterki kolejno podchodzą do obiektywu kamery, a widz widzi jedynie to, co chcą mu one pokazać. Maski niczym z balu przebierańców. [Dawid Konieczka]
23. Smerfy
Czołówka, która zasadna wydaje się jedynie w polskiej wersji językowej. Ciepły głos Wiktora Zborowskiego fantastycznie pasuje do melodii i tekstu zapraszającego młodego widza do zapoznania się z kolejną przygodą niebieskich ludków. Słyszymy też przez chwilę Gargamela, bezbłędnie zdubbingowanego u nas przez Wiesława Drzewicza (zresztą rodzimy dubbing w ogóle był w Smerfach na wysokim poziomie). Niezwykle przyjemna piosenka, szczególnie wywołująca miłe wspomnienia z dawnych lat, gdy Smerfy funkcjonowały w świadomości nie tylko na ekranie, lecz także na kartach komiksów, kasetach z piosenkami (niezapomniane Smerfne hity) i jako figurki w pokaźnej kolekcji na pokojowej półce. [Łukasz Budnik]
22. Ślepnąc od świateł
W czołówce Ślepnąc od świateł Warszawę zalewa biblijny potop. Pod falami ginie płonąca tęcza na placu Zbawiciela, wieżowce ze szkła i z metalu, zabytki i urzędy. Wszystko pod osłoną nocy i w rytm piosenki It’s raining today Scotta Walkera sprawia bardzo noirowe wrażenie. A po części przypomina słowa z innej piosenki: Hydropiekłowstąpienie grupy Lao Che: „Utopię waszą utopię, utopię w potopie”. [Jan Dąbrowski]
21. Sześć stóp pod ziemią
Perfekcyjna czołówka perfekcyjnego serialu. Krótki fragment, dla którego miałem cierpliwość większą niż zwykle – nie przewinąłem ani razu i ani razu nie odwróciłem wzroku. Hipnotyzujące obrazy śmierci: zarówno oniryczne, jak i realistyczne. Wspaniała muzyka Thomasa Newmana, wywołująca wrażenie dychotomii: zarówno wyrażająca żal, jak i zwyczajnie niesmutna, pogodna (ale i nie wesoła). Dźwięk i obraz idealnie zmontowane, doskonale ukazujące w kilkunastu ujęciach to, czym jest śmierć. [Rafał Oświeciński]
Genialny motyw Thomasa Newmana w połączeniu z ponurymi pogrzebowymi obrazami pięknie wprowadza w słodko-gorzką historię rodziny Fisherów, czyniąc z czołówki najprawdziwsze danse macabre, znakomicie zrealizowane i przejmujące. Do tego dochodzi genialna ekspozycja planszy tytułowej – jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych, jakie widziałem. [Karol Baluta]
Nigdy nie byłem wielkim fanem tego serialu, choć zły rzecz jasna nie jest. Jednak czołówka elektryzuje mnie za każdym razem – jest po prostu perfekcyjna. A ponieważ na potrzeby plebiscytu specjalnie przejrzałem i przypomniałem sobie całą masę innych czołówek, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Sześć stóp pod ziemią jest po prostu najlepszym intrem, jakie widziałem. [Jacek Lubiński]