Trzeci sezon EUFORII. Co już wiemy, a co przypuszczamy?
Drugi sezon Euforii tydzień temu dobiegł końca. Jego recenzję możecie przeczytać tutaj. Wiemy już, że nie była to ostatnia odsłona serialu Sama Levinsona. Trzeci sezon jest już potwierdzony, ale jego premiera nie jest dokładnie znana. Zostały więc przypuszczenia i podejrzenia, co spotka bohaterów serialu, kiedy ponownie powrócą na ekrany. Ostatni odcinek zostawił sporo miejsca na rozmyślania w tym temacie. Przyjrzyjmy się więc, co już wiemy, a czego nie wiemy, ale możemy się domyślać.
Uwaga na spoilery! Tekst zdradza zakończenie drugiego sezonu!
Rue, Jules i Elliot
Drugi sezon skończył się dla Rue całkiem pozytywnie. Dziewczyna przyznała się przed widzami, że pozostała czysta aż do końca roku szkolnego. Wygląda na to, że główna bohaterka dotknęła już ostatecznego dna i teraz może chcieć realnie zmienić swoje życie. Być może jest to zapowiedź wychodzenia Rue z uzależnienia. Bohaterka, poprzez symboliczny pocałunek Jules w czoło, dała również nadzieję na pogodzenie się z byłą dziewczyną. Prawdopodobnie w 3 sezonie będą one odbudowywały swoją relację. Osobiście wątpię jednak, by miały wrócić do siebie jako pełnoprawna para. Ostatnie starcie bohaterek i słowa, jakie tam padły, mogą im przeszkodzić w odbudowaniu emocjonalnej relacji na takim poziomie. Być może przyjdzie im także skonfrontować się z romansem Jules i Elliota.
Co więcej, fani mieli wątpliwości co do postaci Elliota. Bądź co bądź, bohater nie zakorzenił się w fabule na tyle, aby jego obecność w następnym sezonie była niezbędna. W wywiadzie z Jimmym Fallonem odtwórca Elliota Dominic Fike potwierdził jednak, że powróci w 3 sezonie. Ponadto Rue zbliżyła się ponownie do Lexi, co może oznaczać, że w 3 sezonie dziewczyny będą w nieco lepszych stosunkach. Nie zapominajmy jednak o Laurie i utraconej walizce pełnej narkotyków, które finalnie trafiły do kanalizacji. W uszach powinny nam dudnić słowa Laurie: „Ja zawsze znajduję sposób, aby odzyskać swoje pieniądze”. Być może jednak słowa Faye z ostatniego odcinka sezonu będą miały swoje konsekwencje, a Laurie trafi do więzienia, co może mieć zbawienny wpływ na Rue.
Fezco i Lexi
„Fexi” mocno namieszało w głowach widzów. Był to także i mój jeden z ulubionych wątków sezonu, a „Stand by me” nigdy nie brzmiało tak dobrze. Niestety, spełnił się najczarniejszy scenariusz. Fez nigdy nie dotarł na przedstawienie Lexi. Nie wyszedł też z domu, choć miał już na sobie schludnie wyprasowany garnitur i przygotowany bukiet czerwonych róż. Zabójstwo Myszy z poprzedniego sezonu ciągnęło się za bohaterami aż do ostatniego odcinka 2 sezonu, a kulminacja nastąpiła wraz z nalotem jednostek policji na dom Feza i Ashtraya. W finale Fez został schwytany i zatrzymany. Zdążył też oberwać z pistoletu w brzuch. Choć rana wyglądała na poważną, myślę, że ma ona tylko nastraszyć widzów. Jestem pewna, że zobaczymy go jeszcze w 3 sezonie. Prawdopodobnie jednak bohatera czeka odsiadka (jeśli nie za współudział w zabójstwie Myszy, to może chociaż za handel narkotykami).
Warto jeszcze wspomnieć o tajemniczym liście, który przewijał się w drastycznej scenie nalotu policyjnego. Fez oprócz bukietu róż miał przy sobie także kopertę z podpisem „Lexi”. Nie wiemy, co się w niej znajdowało. Możemy zakładać, że miał on symbolizować romantyczne intencje względem dziewczyny. Nadzieję daje widzom wywiad z Angusem Cloudem dla „Vulture”, w którym aktor (wcielający się w postać Fezco) zdradził, że 3 sezon może obfitować w więcej wydarzeń związanym z Fexi. Zasugerował także, że para może mieć pewną wspólną przyszłość.
Ashtray (Popielnik)
Tutaj sprawa nie wygląda kolorowo. Wątek Ashtraya i Fezco należy do najbardziej emocjonujących i dramatycznych w drugim sezonie. Młodszy z przyrodnich braci wybrał desperacką walkę zamiast pokojowego oddania się w ręce policji, co być może przypłacił życiem. W ostatnich sekundach widzieliśmy, jak jeden z policjantów celował prosto w środek czoła chłopaka, po czym padł strzał. W następnym ujęciu Ashtray leżał bezwładnie na ziemi. Wstrzymuję się jednak przed ostatecznym postawieniem krzyżyka przy imieniu Ashtraya. Być może przez wgląd na sympatię, jaką darzę tego bohatera, ale coś trzyma mnie przy nadziei, że bohater mógł przetrwać. Trzymam się kurczowo myśli, że gdy Ashtray leżał niby po zadanym śmiertelnym ciosie, nie było widać ani rany, ani krwi na podłodze. Czy to mogłoby oznaczać, że policjant spudłował? Przekonamy się. Istnieją jednak duże szanse, że nie zobaczymy już Popielnika, i na to trzeba się przygotować.