Rysa na szkle. Młynarska OSKARŻA Wajdę
Paulina Młynarska w swoim felietonie twierdzi, że traumę, o której pisze, już przepracowała. Już. Pisze to w wieku lat czterdziestu ośmiu. Łatwo obliczyć, ile czasu upłynęło od zdarzenia. Już…? Jako szesnastolatka wyjechała do Francji. Przerwała naukę po szkole podstawowej, grała w serialu erotycznym Różowa seria. Była czterokrotnie zamężna, od kilku lat jest rozwiedziona. Sama o sobie pisze, że ma blizny, ale ma dobre życie. Tych blizn powinno się jej było oszczędzić. Kto poza nią samą wie bowiem, jak na jej życie wpłynęła ta scena z Kroniki wypadków miłosnych? Czy gdyby jej nie było, coś potoczyłoby się inaczej? Czy to „inaczej” znaczyłoby „lepiej”?
Zostało skrzywdzone dziecko. Na granicy dorosłości, ale nadal dziecko. Nie jedno, nie jedyne, ale to są krzywdy, których wartościować nie można. Każdy przypadek to osobna tragedia, której skutki mogą być bardzo różne. A życie, przynajmniej na tym ziemskim padole, mamy tylko jedno. Wszelkie patologie należy bezwzględnie potępiać, a pedofilia jest jedną z najbardziej obrzydliwych z nich, bo jej ofiary są najbardziej bezbronne. Afera #metoo pokazała, jak wiele jest w samym przemyśle filmowym nadużyć w stosunku do dorosłych, świadomych swoich decyzji osób. W przypadku dzieci te nadużycia są po stokroć częściej zamiatane pod dywan – groźbą i prośbą zapewnia się bezkarność zwyrodnialcom. Tylko nie mów nikomu, bo…
Za przestępstwo, które zostało popełnione, należy karać. W przypadku aktów seksualnych dokonywanych na nieletnich nie powinno być instytucji przedawnienia – dziś okres ten w polskim prawie wynosi 20 lat. Zmiany prawa w tym zakresie zostały już zapowiedziane i popieram je całym sercem. Jestem też jednak zdania, że lepiej jest zapobiegać, niż leczyć, i o ile osoby dopuszczające się tego typu czynów są winne krzywdy, która się stała, o tyle osoby jej świadome i niereagujące na nią winne są co najmniej nieodpowiedzialności. Niech to wszystko, co się teraz dzieje – te filmy, reportaże, felietony – uświadomi ludziom, jak kruche, delikatne i jak bardzo zależne od dorosłych jest dziecko.
Oddajmy ponownie głos Paulinie Młynarskiej:
Piszę o tym, ponieważ poprzez osobiste przeżycia jestem jedną z tych osób, które aż do kości rozumieją, jak bardzo nikim jest pojedyncze dziecko wobec pozbawionego hamulców autorytetu i wszystkich tych, którym ten autorytet jest potrzebny. Którzy od niego zależą, z niego żyją i na bliskości z nim budują swoje kariery. Tak działają wszystkie sitwy świata. Katolickie, artystyczne, naukowe, jakie tylko chcesz.
Niech zatem wszyscy dorośli, którzy w jakikolwiek sposób odpowiedzialni są za dziecko w określonych sytuacjach, przyjmą do wiadomości, że każda ich decyzja, każda reakcja bądź jej brak ma wpływ na to, co się z nim – nieświadomym, ufnym i podległym tym decyzjom i reakcjom – stanie.
Podobne wpisy
W komentarzach pod filmami takimi jak Leaving Neverland czy Tylko nie mów nikomu, przedstawiającymi dorosłych, którzy zostali w dzieciństwie – w sposób domniemany lub rzeczywisty – tak potwornie skrzywdzeni, pojawiają się nader często pytania o to, gdzie byli rodzice… Liczyli pieniądze, notki prasowe, lajki na Fejsie? Na co wtedy padał ich wzrok, jeśli nie na największy podobno skarb, jakim jest dziecko, na ten skarb, któremu ktoś bezrefleksyjnie rujnuje życie? Tato, mamo, pomyślcie zatem dwa razy, zanim słodkie nagie zdjęcia swojego niemowlęcia z niewątpliwie drogiej sesji fotograficznej beztrosko wrzucicie na Fejsa ze statusem „publiczne”. Zastanówcie się, czy wasze dziecko nie jest za młode lub zbyt naiwne, by zostawiać je sam na sam z innym dorosłym – nawet jeśli go znacie i mu ufacie. Nauczcie się z dzieckiem rozmawiać, nauczcie je, jak ma się zachować, kiedy coś je zaniepokoi, i przede wszystkim uważnie go słuchajcie. Wierzcie mu. Zapobiegajcie, reagujcie, nie dopuśćcie do tragedii. Pamiętajcie, że jesteście jego pierwszą linią obrony, a nie wiadomo, czy na kolejne będzie mogło liczyć. Bezpieczeństwo i życie waszego dziecka to wasza odpowiedzialność.