KAPITAN MARVEL czy WONDER WOMAN? Która superbohaterka bardziej szkodzi KINU FEMINISTYCZNEMU?
Za co więc fanki takich produkcji jak np. Fortepian, Porozmawiaj z nią, 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni, czy też Meridy Walecznej mogłyby znienawidzić postać Wonder Woman i uznać ją za niebezpieczny dla kobiet wentyl bezpieczeństwa ich dążeń do społecznej niezależności? Wentyle bezpieczeństwa mają to do siebie, że pozwalają regularnie wypuszczać nadmiar narosłej z powodu braku zmian agresji tylko po to, żeby utrzymać dotychczasowe status quo. Tak jest głównie w przypadku pierwszej Wonder Woman. Wersja z tego roku, czyli Wonder Woman 1984, w której akcja dzieje się w latach 80. XX wieku, skupia się bardziej już na samej akcji, a nie uświadamianiu „głupiutkiej” Diany Prince, na czym polega życie w męskim świecie. Oczywiście strój Wonder Woman w niczym się nie zmienił i nadal można podziwiać jej wdzięki, np. w czasie rozpychania dwóch samochodów pancernych. W sferze metafizycznej Diana, jak to stereotypowa kobieta, nie może żyć bez swojego ukochanego oraz czegoś, co podobno u kobiet rozwinięte jest bardziej – empatii. Co do zaś procesu dorastania Diany do życia poza wyspą Amazonek pod czujną kuratelą Steve’a Trevora (Chris Pine), to może on budzić najwięcej kontrowersji, a szerzej jest zaprezentowany w Wonder Woman z 2017 roku.
Podobne wpisy
Zacznijmy od sytuacji na łódce, kiedy Trevor stara się niewprawnie tłumaczyć Dianie, dlaczego nie chcę się obok niej położyć (z nią spać). Rozmowa toczy się na dwóch poziomach – Diana myśli o spaniu, a Trevor, jak to facet, o seksie i spaniu. W końcu tłumaczenie schodzi na małżeństwo i stwierdzenie, że z kobietą można spać w sensie uprawiania seksu tylko, gdy jest się z nią w związku małżeńskim, chociaż zaraz się z tego wycofuje i stwierdza, że generalnie sypia z kobietami. Ale tak naprawdę liczy się sytuacja odwrotna, gdyż tłumaczenie Trevora jest męskim punktem widzenia. A więc kobieta nie może wybrać sobie partnera seksualnego, jeśli ten nie jest jej mężem, a wtedy on z kolei ma prawo domagać się seksu. Wspaniała perspektywa – ta wolność stworzona przez mężczyzn i dodatkowo uzasadniona religijnie, żeby kobiety miały jeszcze mniejsze pole manewru.
Trevor jednak nic aż tak złego nie miał na myśli. Bardziej chodzi o sposób myślenia ówczesnych mężczyzn i objawiającą się na tym tle naiwność wprowadzonej między nich Diany, jakże przecież doskonałej i potężnej Amazonki. Diana zachowuje się jak mała dziewczynka, której doświadczeni mentorzy płci męskiej ukazują prawdziwy świat. W pewnym sensie rozumiem intencje twórców, gdy Diana uznała zaprezentowane na manekinach gorsety za rodzaj zbroi uniemożliwiającej normalne poruszanie się, zwłaszcza w walce. Podobnie ustosunkowała się do zdobnych, rozkloszowanych sukien, w których nie można walczyć. Wreszcie ubrała w miarę współczesny, co ciekawe, nieco męski strój i wyszła w nim na zewnątrz, dzierżąc dumnie tarczę oraz miecz. Przypominała ucywilizowaną Nike idącą na spotkanie z męskim przeznaczeniem w postaci siejącego wojnę Aresa. Infantylnie wyszły te wszystkie przytyki do ówczesnej kultury i pozycji kobiety w angielskim społeczeństwie. Raczej nie sprawiają one, że feminizm zaczyna być rozumiany jako poważne, obiektywnie uzasadnione dążenie kobiet do uznania ich punktu widzenia na świat za równoprawny temu męskiemu. Bo chyba to jest istota feminizmu, a nie przedstawianie kobiet jako rozmnażających się przez partenogenezę, fanatycznych zabójczyń mężczyzn, czyniących to z zemsty za każdy gwałt na nich dokonany w tym, jak i w poprzednich pokoleniach.
Jeśli więc Kapitan Marvel w jakimś sensie jest szkodliwa dla feminizmu w kinie, to raczej przez kłótnie Brie Larson z hejterami. Z drugiej jednak strony, czy warto im ustępować pola? Przecież zwykle to internetowi tchórze. W przypadku zaś Wonder Woman sprawa jest poważniejsza, gdyż można ją traktować jako taką feministyczną wioskową idiotkę, która przez swoją naiwność daje się wepchnąć w męskie przepychanki w postaci politycznych intryg i światowych wojen. Na dodatek w uniwersum DC postać WW nie ma antagonisty z prawdziwego zdarzenia, dlatego wypada jeszcze bardziej infantylnie.