Filmoterapia, czyli jak zabić klauna
O Tym Stephena Kinga jest w dalszym ciągu głośno zarówno na świecie (wyniki box office’u), jak i wewnątrz redakcji, bo jeszcze paruje świeżością nasza druga recenzja, tym razem spod pióra kolegi – Maćka Niedźwiedzkiego. W sumie to cieszę się z jakiegokolwiek elementu wielogłosu – od dawna bowiem nie otaczały mnie opinie jakiegoś filmu tak mocno zgodne z moją, a zdystansowany tekst Maćka wnosi powiew świeżości do dyskusji na temat ekranizacji książki Kinga. Chciałbym poruszyć inną sprawę, mianowicie to, co o Tym napisał Xavier Dolan. Otóż uznał on film za najlepszy, jaki obejrzał w obecnej dekadzie.
W moim życiu ściana między kinem festiwalowym a komercyjnym została postawiona już dawno, a to, co zazwyczaj ma do powiedzenia o blockbusterach Xavier Dolan, zwykle mnie nie obchodziło. Sam zresztą jego twórczość nadrabiałem niedawno i chociaż jestem już na bieżąco ze wszystkimi dokonaniami Kanadyjczyka, podchodziłem do niego przez lata niczym pies do jeża. O tym również powstał felieton.
Mimo tego podziału, który sami twórcy lubią niekiedy zaznaczać, wiem, że to wcale nie wygląda tak, iż twórca kina artystycznego nie ogląda horrorów, a eksperymentatorzy kinematografii mają gdzieś tzw. gatunkowce. Wcale nie – oni lubią czerpać z nich inspiracje i traktować jako syntezę rzeczywistości, a często nawet starają się stworzyć nakładkę na kino gatunkowe. To nie poszerza granic gatunku, to jasna sprawa.
Tak więc Xavier Dolan uwielbia To. Na pierwszy rzut oka coś się tutaj nie klei, ale tylko pozornie, bo gdy myślę o jego filmach, widzę wiele tożsamych elementów. To, podobnie jak filmy Dolana, opiera się autodiagnozie. U Xaviera są to również fobie, obawy przed dorosłością, kompleksy edypiańskie, a potem serwowana jest terapia, może nie dla bohaterów, ale widzów, bo to my po seansie jesteśmy nieco bardziej świadomi. Postacie w kinie tego młodego wciąż reżysera bardzo często zostają skażone kompleksami z dzieciństwa, a podróż na etapie fabuły filmu prowadzić je mają może nie ku całkowitej dojrzałości, ale przynajmniej do starcia się z tym, co je reprezentuje. Dolan robi to samo, ale kilka lub kilkanaście lat później.
Filmoterapia to młoda dziedzina terapeutyczna, zresztą w Polsce dla promowana mocniej dopiero od niedawna przez Tomka Raczka, który na antenie radiowej wespół z Armenem Mekhakyanem prowadzi również program traktujący filmy pod kątem terapeutycznym. Dotychczas brali pod lupę w swoich rozważaniach właśnie kino wspomnianego Xaviera Dolana, ale również podobnego w tematyce Kuby Czekaja. Można też więcej poczytać o tym temacie w świetnej książce Małgorzaty Kozubek pod tytułem po prostu… Filmoterapia. Czym jeszcze jest terapia filmami? Twórcy nurtu filmoterapii wychodzą z założenia, że kino może mieć właściwości lecznicze i modelować w ludziach nie tylko poglądy, ale również właściwe zachowania.
Widz identyfikuje się z bohaterami, postrzega zdarzenia z filmu jako swoje własne doświadczenia. Badacze zaznaczają, że z psychologicznego punktu widzenia, ważne jest to, że widz przetwarza informacje zawarte w filmie bardziej na poziomie emocji niż intelektu. Pięknie obrazuje to fakt, że często łatwiej jest nam popłakać się na smutnym filmie niż po prostu w życiu. Nie wiem, jak to jest ze strachem, ale obserwując reakcję kolegi na rzeczony horror – myślę, że podobnie.
Podobne wpisy
Według teoretyków filmoterapia jest skuteczną metodą niezależnie od nurtu, w jakim pracuje psychoterapeuta. Autorzy opisujący działanie filmu w terapii pokazują, jak w różnych sytuacjach film może pomóc w pracy z pacjentem. Może pomóc zrozumieć naturę problemu, pokazać mechanizmy i sposoby radzenia sobie z nim – podobnie jak bohaterowie filmu w scenie, w której zdają sobie sprawę ze swoich fobii. Kino może wyraźnie zaznaczać, gdzie jest urojone, a gdzie prawdziwe. Zazwyczaj stara się też dać nadzieję na pozytywne rozwiązanie, tak jak wtedy, gdy zdekonstruowany jest mechanizm występującego w Tym zła. Wystarczy mniej się bać, aby demony malały (amerykańskie powiedzenie „Niczego się nie boję oprócz samego strachu” ma w tym kontekście dużo sensu).
Psychoterapia daje możliwość obserwacji konkretnych sposobów radzenia sobie i wyboru najodpowiedniejszego, bez ryzyka negatywnych konsekwencji. Pokonuje opór podczas sesji terapeutycznych. Może być również zaczątkiem do film jest narzędziem bezpiecznym, daje pacjentowi możliwość nabrania dystansu do problemu i spojrzenia na niego w bardziej obiektywny sposób, z innej perspektywy. W sytuacji, gdy zmierzenie się z problemem jest za trudne, pacjent zawsze może potraktować go jako problem innej osoby, a nie swój własny.
Wprawdzie To serwuje wstrząsową desentyzację (coś jak dotykanie pająka przy arachnofobii), a nie waniliową psychoanalizę, ale owszem – jest podobnym kinem o coming of age jak to Xaviera Dolana. I choć bohaterowie nie odkrywają w nim jedynie własnej seksualności, to zdają sobie sprawę, że należy odkleić się od świata dorosłych, spojrzeć z dystansem na swoje fobie i pokonać cholernego klauna czającego się pod łóżkiem. Nie tylko po to, by przeżyć, ale również po to, aby dorosnąć.
korekta: Kornelia Farynowska