search
REKLAMA
Felietony

NAJLEPSZA PASTA ADAPTOWANA. Czy „Fanatyk” to początek nowego trendu w polskim kinie?

Łukasz Budnik

12 lutego 2018

REKLAMA

Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania zaj***ne wędkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba wyciągać w szpitalu, bo mają zadziory na końcu. W swoim 22-letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania, to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła, to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu hak w nodze.

Przytoczony wyżej fragment to pierwszy akapit bodaj najsłynniejszej polskiej copypasty, od lat cytowanej na rodzimych forach i cieszącej się niesłabnącym uwielbieniem internautów. Historia wędkarza, dla którego hobby to de facto całe życie, napisana jest z perspektywy jego syna i rozśmiesza barwnymi opisami niedorzeczności dziejących się na co dzień w domu bohaterów. Po kilku latach istnienia w sieci opowieść ta została przeniesiona na małe ekrany za sprawą debiutującego w grudniu zeszłego roku filmu krótkometrażowego Fanatyk. Sytuacja bezprecedensowa, bo oto doczekaliśmy się pierwszej w historii polskiego kina profesjonalnej filmowej adaptacji copypasty.

Znaczenie tego słowa najlepiej definiuje długi żywot pierwowzoru Fanatyka. Copypasty to krążące po sieci absurdalne historie pisane z perspektywy osób skazanych przez los na wieczne niepowodzenie, podpisujących się najczęściej jako Anon, Przegryw lub Stuleja. Do wyboru. Słowem – literacka forma mema.

Bardzo szanuję ideę przeniesienia pasty o wędkarzu na ekran, bo rzeczywiście czuć w tej opowieści filmowy potencjał i okazję na swoiste studium szaleństwa. O ile  jednak sama idea zrealizowania takiego filmu zasługuje wyłącznie na pochwały, o tyle mam już wątpliwości co do zaproponowanych przez twórców rozwiązań. Oryginał, choć opowiadał o przerażającym wręcz stopniu obsesji, zachowywał komediowy ton i czynił z ojca-fanatyka karykaturalną postać, z której śmiał się sam autor. W jego nastawieniu i komentarzach, tak bardzo kontrastujących ze śmiertelnie poważnym wędkarzem, tkwi zresztą w dużej mierze siła tego tekstu. W filmie podejście narratora jest inne – to nie ironiczny bohater z dystansem do siebie i otoczenia, lecz ponury człowiek pogrążony w depresji i uczęszczający na terapię. Uważam, że to zbędne skomplikowanie prostej historii będącej świetnym materiałem na komedię. Nie moja wizja. Przy czym, ponownie: bardzo doceniam samą inicjatywę i stronę techniczną, bo aktorsko i realizacyjnie to naprawdę świetna robota (rewelacyjny jest Piotr Cyrwus w tytułowej roli!).

Powstaje pytanie: czy jesteśmy świadkami narodzin nowego trendu? Pasta o wędkarzu to swoisty klasyk w tej dziedzinie, ale jednocześnie tylko jeden z przedstawicieli całego nurtu. Inspiracji dla potencjalnych twórców nie brakuje. Do tej pory anonimowi autorzy spisali już między innymi opowieść o nagim chłopcu uwięzionym pod kołdrą w pokoju pełnym obcych ludzi, niefortunnym przebiegu imprezy u swojej sympatii czy kryminalną historię o… soli do zmywarki (co ciekawe, na YouTube możemy odnaleźć jej amatorską ekranizację stworzoną przez grupę obcych sobie ludzi). Istnieje też odrębna kategoria past, w której bohaterami pierwszo- lub drugoplanowymi są polscy celebryci. W ten sposób możemy się dowiedzieć, że Artur Żmijewski przebiera się za staruszkę, by podbierać jej emeryturę, Robert Makłowicz nie znosi, gdy grysik nazywa się kaszą manną, a Krzysztof Krawczyk chodzi na bale karnawałowe przebrany za muszkietera.

Kreatywności internautom nie brakuje, to na pewno – i powiem szczerze, że chętnie zobaczyłbym na ekranie więcej eksperymentów w stylu Fanatyka. Materiałów źródłowych nie brakuje. Pójście za ciosem i stworzenie swoistej antologii półgodzinnych adaptacji past byłoby czymś zupełnie nowym w polskiej kinematografii, a jednocześnie okazją na przetestowanie różnych podejść do tak specyficznego materiału. Tym bardziej że nawet wśród wymienionych wyżej historii można mówić o pewnej gatunkowości. Zresztą, jak pokazał Fanatyk, oryginalny tekst nie narzuca tonu potencjalnego filmu – można się nie zgadzać z dodaniem do fabuły elementów dramatycznych, ale z drugiej strony ta sytuacja dobrze pokazuje, jak elastycznie można podejść do pierwowzoru. Inna sprawa, że zmiana tonu komuś innemu jak najbardziej może przypaść do gustu. Potencjalne ekranizacje przytoczonych przeze mnie past łatwo jest wyobrażać sobie jako twórcze szaleństwo w stylu dawnego Z.F. Skurcz, ale jeśli ktoś sobie zażyczy, niech spróbuje zmienić ich wydźwięk. Może faktycznie wyjdzie z tego coś ciekawego. Znamienne, że pozornie głupie, mało wysublimowane historyjki kryją w sobie taki potencjał.

Odpowiadając na pytanie postawione wcześniej: mam nadzieję, że to rzeczywiście będzie nowy trend. Będę wyczekiwać informacji na temat kolejnych projektów w stylu Fanatyka. Skoro ten przetarł już szlak, to być może ktoś jeszcze zechce na niego wejść (na przykład ktoś z was!), biorąc na warsztat inną, szaloną historię i adaptując ją wedle uznania. Jest szansa na bardzo ciekawy kierunek w rodzimym kinie. Wyobrażam sobie nawet sytuację, w której Artur Żmijewski wchodzi na plan ekranizacji pasty o samym sobie i przywdziewa strój emerytki, a Krzysztof Krawczyk hasa przed kamerą w kapeluszu muszkietera.

Internet przenikający do rzeczywistości, jak nic. Niech się dzieje.

korekta: Kornelia Farynowska

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA