Interesujący pod względem przynależności gatunkowej jest także zrealizowany dwa lata po Oknie na podwórze Niewłaściwy człowiek z Henrym Fondą w roli głównej. Prawdziwa historia Manny’ego Balestrero, niewinnego mężczyzny aresztowanego i skazanego ze względu na tragiczną pomyłkę wymiaru sprawiedliwości, opowiedziana została przez Hitchcocka z niemalże dokumentalną precyzją. Kryminał ustąpił w tym filmie miejsca dramatowi zaszczutego przez bezduszny system Manny’ego. Hitchcocka nie interesowały w Niewłaściwym człowieku niespodziewane zwroty akcji czy budowanie suspensu. Reżyser skupił się zamiast tego na jak najwierniejszym odwzorowaniu koszmarnych przeżyć głównego bohatera, zaprezentowaniu na ekranie wewnętrznego dramatu pechowego mężczyzny.
Wygłaszając swój komentarz dotyczący kina Hitchcocka, Krzysztof Zanussi zapomniał najpewniej również o Zawrocie głowy, chyba najbardziej niejednoznacznym filmie, który wyszedł spod ręki mistrza suspensu. Zaczyna się niewinnie, jak kolejny „zwykły” kryminał. Detektyw cierpiący na lęk wysokości spowodowany incydentem, w którym zginął jego partner (wypadek widzimy w prologu), zostaje poproszony o przysługę przez starego znajomego. Zadanie wydaje się niespecjalnie skomplikowane, w zasadzie ogranicza się ono do śledzenia żony zaniepokojonego mężczyzny. Z czasem główny bohater odkrywa, że kobieta, którą obserwuje, zachowuje się w niesłychanie dziwny sposób, a tonacja filmu wraz z niezwykle wolno jak na Hitchcocka rozwijającą się akcją zaczyna zmierzać w rejony horroru (reprezentowanego przez wątek „opętania” i nierozerwalnie z nim związaną atmosferę koszmaru sennego). Mniej więcej w połowie seansu następuje jednak główny punkt zwrotny, po którym po raz kolejny zmienia się tonacja! Zawrót głowy przeistacza się niespodziewanie w dramat poświęcony zdruzgotanemu człowiekowi, który pomimo ogromu dobrych chęci nie zdołał pokonać własnego lęku i ocalić ukochanej od samobójstwa. Ostatecznie film Hitchcocka kończy się gdzieś w okolicach melodramatu, a ukoronowaniem całej metamorfozy jest wspaniały, tragiczny finał.
I wreszcie przechodzimy do crème de la crème hitchcockowskiego repertuaru, czyli, rzecz jasna, do Psychozy. Filmu, w którym autor Nieznajomych z pociągu rozsadził rządzące gatunkiem (thrillerem) schematy od środka, uśmiercając w połowie projekcji główną bohaterkę, przerzucając tym samym ciężar centralnej postaci na psychopatycznego antagonistę o niewinnej twarzy Anthony’ego Perkinsa. O wielkości dzieła Hitchcocka świadczy między innymi miałki i bezwartościowy remake Psychozy zrealizowany w 1998 roku. Wyprany z suspensu i dobity przez zupełnie nietrafiony casting (Mortensen, Moore i Heche) film Van Santa udowodnił, jak utalentowanym reżyserem był sir Alfred, który na bazie tej samej historii stworzył trzymający w napięciu, autentycznie zaskakujący thriller. Nie będę się już tutaj rozpisywał o ogromnym wpływie, jaki Psychoza, a zwłaszcza mistrzowska scena morderstwa pod prysznicem, wywarła na kino – zainteresowanych odsyłam do świetnego dokumentu 78/52, którego autor, Alexandre O. Philippe, przeczesuje światową kinematografię, wyławiając kolejne nawiązania do (arcy)dzieła Hitchcocka.
Można by oczywiście wymieniać dalej. Hitchcock barierę kina gatunkowego przekroczył jeszcze chociażby w Urzeczonej i Marnie – dwóch filmach, w których kryminalną intrygę na drugi plan spychały rozbudowane wątki psychoanalityczne, a także w Ptakach interpretowanych przez niektórych badaczy jako sugestywny wyraz lęku przed wojną nuklearną (takiej interpretacji sprzyja przede wszystkim data premiery Ptaków, czyli początek 1963 roku – sam środek zimnej wojny, na chwilę przed zabójstwem Johna Kennedy’ego, kilka miesięcy po zażegnaniu niezwykle groźnego kryzysu kubańskiego).
Byłbym skłonny przyznać Krzysztofowi Zanussiemu rację, gdyby sir Alfred zakończył karierę przed 1939 rokiem i nigdy nie wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W okresie brytyjskim Hitchcock tworzył filmy gładko wpisujące się w ramy kina gatunkowego. Nawet najlepsze z nich, takie jak 39 kroków, Bałkany i Starsza pani znika, nie są niczym więcej niż bardzo porządnymi dreszczowcami. Jednak Okno na podwórze, Zawrót głowy, Psychoza i jeszcze kilka innych, zrealizowanych przez Hitchcocka w USA filmów to wielkie, wykraczające poza schematy kino i nikt, nawet zdobywca Złotego Lwa, nie zmieni mojego zdania w tej kwestii.