Życie i twórczość Charliego Chaplina (część II)
Brzdąc (The Kid), 1921
Miesiąc po śmierci syna Chaplina rozpoczęły się zdjęcia do jego najsłynniejszego filmu stworzonego dla First National, a zarazem jednego z najlepiej rozpoznawalnych w całej karierze twórcy – Brzdąca (The Kid). Do roli tytułowej zaangażowano Jackiego Coogana, który pojawił się również na planie filmu Dzień zabawy (A Day’s Pleasure) zrealizowanego przez Chaplina na szybko – głównie w celu uśpienia czujności właścicieli studia – aby móc maksymalnie wydłużyć czas przeznaczony na pracę nad Brzdącem. First National w końcu zaczęło upominać się jednak o kolejny film Brytyjczyka, który na kilka miesięcy od premiery Dnia zabawy wciąż nie dostarczył na biurko żadnej nowej produkcji. Odwiedzono nawet kalifornijskie studio Chaplina, gdzie po obejrzeniu nakręconych już materiałów i zapoznaniu się z dalszymi planami filmowców zezwolono im na dalsze prace. Ostatecznie realizacja Brzdąca zajęła dziewięć miesięcy, co jak na ówczesne realia było bardzo długim odcinkiem czasu. Równie niecodzienna, jeśli chodzi o kino Chaplina, była długość filmu, który trwał aż sześćdziesiąt osiem minut. To wszystko nie przeszkodziło jednak temu, aby stał się międzynarodowym sukcesem, który do roku 1924 pokazano na terenie ponad pięćdziesięciu krajów.
Podobne wpisy
Brzdąc z pewnością nie jest najlepszym filmem Chaplina, choć z jakiegoś powodu zwykło wymieniać się go jednym tchem z jego największymi dziełami. Duża w tym zasługa odtwórcy roli tytułowej, czyli Jackiego Coogana, który w wieku sześciu lat stworzył kreację, która po dziś dzień pozostaje jedną z najlepszych ról dziecięcych w historii kina. Nie bez znaczenia jest również to, że opowieść o szklarzu oraz jego niesfornym podopiecznym to pierwszy film Chaplina, który – przykładając do dzisiejszych kategorii – możemy nazwać obrazem pełnometrażowym. Po jego premierze kinowa burleska uległa znaczącym transformacjom. Nawet najwięksi konkurenci Chaplina – Buster Keaton oraz Henry Lloyd – zaczęli powoli rezygnować z krótszych form i rozwijać swoje historie w pełnoprawne fabuły.
Jeśli chodzi jednak o samego Brzdąca, długość wyraźnie daje mu się we znaki. Elementy humoru, które przerywają melodramatyczne wątki opowiadające o tragicznej relacji między matką i jej zagubionym synkiem, po dziś dzień ogląda się z uśmiechem, Chaplin był bowiem w tej materii niekwestionowanym mistrzem. Nieco gorzej wypadają jednak elementy poważne, wpadające w tani sentymentalizm, który w zbyt prosty sposób usiłuje wycisnąć łzy z oczu widzów. Należy jednak pamiętać o tym, że Brzdąc jest pewnego rodzaju momentem granicznym w karierze Brytyjczyka. Od jego premiery filmy twórcy jednoznacznie skręcą w kierunku, który zwiastowały również poprzednie obrazy. Chaplin przestanie jedynie bawić, zacznie również wzruszać i komentować rzeczywistość, która go otacza.
korekta: Kornelia Farynowska