SEN CZY JAWA? 10 filmów oderwanych od rzeczywistości
Kino od dawna podaje w wątpliwość prawdziwość rzeczywistości, w której żyjemy. Podąża w ten sposób za myślą filozofów, naukowców oraz wtórujących im twórców fantastyki naukowej. Pytał o to Platon w swej jaskini cieni, wskazując na skłonność człowieka do obudowywania się nierzeczywistą warstwą. Kolejni poszli jeszcze dalej, sugerując, że tak po prawdzie wszystko, co nas otacza, nie istnieje.
Te wątpliwości wciąż powracają. Wie coś o tym Nick Bostrom, naukowiec, twórca współczesnej hipotezy symulacji. Ostatnio Elon Musk, słynny wizjoner, poszedł za jego myślą i wysunął logiczny wniosek z obserwacji postępu branży gier komputerowych. Wskazuje on, że jeśli dziś potrafimy tworzyć fotorealistyczne gry, które już wkrótce będą doskonale symulować rzeczywistość, to równie dobrze inna zaawansowana intelektualnie cywilizacja mogła takowy hologram nałożyć przed nasze oczy tysiące lat temu. To także dogodna przestrzeń do zagospodarowania przez koncepcję Boga jako projektanta, który mógł dać początek światu będącemu obrazem jego myśli i snu.
Podobne wpisy
Twórcy filmowi zazwyczaj stawiają jednak na metaforę. W obrazach z gatunku fantastyki naukowej biorących na warsztat hipotezę symulacji zazwyczaj chodzi o wskazanie, w jak wielkim odrealnieniu żyje współczesny człowiek, dający się kierować korporacjom, mediom, rządom i innym ośrodkom wpływu. Gdzieś na końcu tych dociekań zostaje wystosowane także przesłanie Jeana Baudrillarda, który w Symulakrach i symulacji, rozwijając myśl platońską, wskazuje, jak wiele wokół nas jest bytów wtórnych, jedynie imitujących prawdziwe idee. Sytuacja ta przypomina funkcjonowanie na kulturowej pustyni, gdzie, ogarnięci marzeniami o dobru, pięknie i prawdzie, otrzymujemy jedynie stymulującą nasze zmysły fatamorganę.
Oto zestawienie najciekawszych filmów podających w wątpliwość prawdziwość naszej rzeczywistości. Znajdują się w nim dzieła, których bohaterowie, analogicznie do Alicji w Krainie Czarów, przekraczają granicę między tu i teraz na rzecz świadomego (lub nie) wejścia w świat iluzji, fantasmagorii, snu. Dobrze znacie te obrazy, kilka z nich przytaczałem już w moim fantastycznym cyklu, inne z pewnością jeszcze się w nim pojawią.
Tron (1982), reż. Steven Lisberger
W latach osiemdziesiątych, gdy zarówno komputery, jak i gry wideo zaczynały zyskiwać na popularności i znaczeniu, w głowach twórców pojawiła się absurdalna w swych podstawach myśl – a gdyby tak wejść do wnętrza wirtualnego świata? Jak bardzo różniłby się od rzeczywistości? Można narzekać, że w produkcji Disneya mniej znajdziemy filozofii, a więcej czystej zabawy, jedno trzeba jej jednak oddać – zaprezentowany komputerowy efekt odrealnienia jest jedyny w swoim rodzaju.
Pamięć absolutna (1990), reż. Paul Verhoeven
Przykład manipulacji wspomnieniami, tym razem przy udziale myśli Philipa K. Dicka oraz wizji Paula Verhoevena. Bohater nie wie, czy Sharon Stone jest jego prawdziwą żoną lub czy Mars jest jego prawdziwym domem. Wkrótce jednak ma sobie przypomnieć hurtowo, jak wygląda prawda. Reminiscencja nastąpi jednak w sposób brutalny, bezpardonowy i niezwykle intensywny – ku uciesze fanów kina akcji.
Dziwne dni (1995), reż. Kathryn Bigelow
Przeżywany przez nas kilkanaście lat temu przełom tysiącleci rodził wiele technologicznych lęków. Według Kathryn Bigelow, której film rozgrywa się u schyłku 1999, należy bać się przede wszystkim łatwości, z jaką w przyszłości będzie nam dane wchodzić do wirtualnej rzeczywistości dzięki założeniu na głowę odpowiedniego gadżetu. Wówczas, za sprawą utraty gruntu pod nogami, arcytrudne będzie odróżnienie dobra od zła oraz prawdy od kłamstwa. Dodatkowy problem etyczny pojawi się jednak wtedy, gdy jakimś sposobem przed naszymi oczami wyświetlone zostaną nie nasze, ale cudze wspomnienia. Spośród wszystkich wizji tego zestawienia ta pozostaje najbardziej przyziemna i przeraźliwie bliska realizacji.