SCENY, których NIE DASZ RADY obejrzeć BEZ ODWRACANIA WZROKU
Po zestawieniu filmowych scen, które szargają nerwy, oraz wyborze obrazów science fiction smażących mózgi przyszła kolej na kopniaki w brzuch, czyli sekwencje ujęć, przy których zwijamy się z dyskomfortu. Istnieją bowiem twórcy odciskający na odbiorcach trwały, bolesny ślad. Momenty w ich filmach ogląda się przez palce, aby ostrożnie kontrolować to, co się zobaczy. Czasami działają również hipnotyzująco i powodują, że mimo szczerych chęci nie sposób widzowi oderwać wzroku od ekranu.
Zdawać mogłoby się, że poniższe zestawienie można wypełnić samymi przesiąkniętymi przemocą, odrażającymi scenami z horrorów. Zdecydowanie bardziej odczuwalne kopniaki, które ponadto pozostawiają po sobie duże, bolące siniaki, przynoszą jednak najczęściej inne gatunki filmowe. I chociaż u każdego z nas różne czynniki wywołują jakiś rodzaj nieznośnego uwierania, to w historii kinematografii są takie momenty, przy których właściwie wszyscy odbiorcy zwijają się z dyskomfortu.
Na wstępie pragnę uprzedzić, że mimo mojego uwielbienia dla mocnych scen niniejsze zestawienie nie zawiera tych z filmu Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975). Chodzi o to, że nie znajdę w sobie tyle sił, by powtórnie go obejrzeć i wyciągnąć z niego najbardziej dyskomfortowe sekwencje ujęć. Chciałbym jednak, aby obraz Pasoliniego został tu honorowo uwzględniony, bo w omawianym kontekście na to zasługuje.
UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOILERY!
Gdy najgorsze dzieje się poza kadrem
Jednym z reżyserów znanych z angażującego widza stylu oraz stale przewijających się w jego twórczości motywów zła i przemocy, które w prostej drodze prowadzą do ukazywania scen powodujących dyskomfort, jest Michael Haneke. Austriak umiejętnie manipuluje emocjami odbiorców, wykorzystując charakterystyczne dla siebie środki formalne, przez co sposób ukazywania nieprzyjemnych scen w jego filmach silnie oddziałuje na widza. Reżyser jest przy tym na tyle skuteczny, że neguje pojęcie kina jako dostawcy przyjemnych doświadczeń i w rezultacie kwestionuje także obecność widza, który oglądając wszystkie te okropności, rozmyśla nad sensem dalszego obcowania z dziełem. Z obfitej filmografii Hanekego trudno co prawda wybrać obraz z tą jedną, najmocniej „kopiącą” sekwencją ujęć, ale na szczególną uwagę w omawianym kontekście zasługuje moment morderstwa dziewczyny z obrazu Benny’s Video (1992).
Wymieniony tytuł od samego początku atakuje odbiorcę obrazami okrucieństwa. Początkowo przemoc dotyczy „tylko” świni, łatwo jednak domyślić się, że fascynacja Benny’ego śmiercią będzie miała straszne konsekwencje. W najbardziej dyskomfortowej scenie filmu główny bohater pokazuje nowo poznanej koleżance kasetę video z nagranym przez niego obrazem uboju świni. Wkrótce Benny potraktuje dziewczynę tym samym narzędziem, za pomocą którego dokonano wcześniej mordu na zwierzęciu. Wszystko odbędzie się przed rejestrującą zajście kamerą. To właśnie z tej perspektywy widz jest świadkiem zabójstwa. Obserwujemy jedynie ładującego raz za razem broń Benny’ego, słyszymy skowyt i wrzaski dziewczyny, która znajduje się poza kadrem. Scenę zakończy rozdzierająca cisza, oznaczająca śmierć koleżanki. Poza warstwą dźwiękową największy dyskomfort powodują w tym przypadku wyobraźnia odbiorcy wspierana pamiętnym obrazem mordowanej świni i fakt, że mordercą jest przecież jeszcze dziecko.
Czasami umysł człowieka projektuje najstraszniejsze obrazy i nie trzeba wcale bezpośrednio ich ukazywać. To właśnie w związku z tym faktem pamiętna scena mordu czarnoskórego mężczyzny przez neonazistę Dereka (Edward Norton) z filmu Więzień nienawiści (1998) oddziałuje na widzów w tak silnie dyskomfortowy sposób. Gdybyśmy bowiem szczegółowo zobaczyli, jak twarz mężczyzny jest rozłupywana o krawężnik pod naporem uderzenia Dereka, odwrócilibyśmy wzrok i przeszlibyśmy szybko do porządku. Kiedy jednak kamera ukazuje to z oddali, wyobraźnia potęguje straszliwość sceny co najmniej dwukrotnie.