Polak to kurwa i złodziej. Polacy kradną wszystko (najchętniej samochody z Niemiec), a Polki są łatwe. I, niezależnie od płci, piją wódkę na śniadanie, obiad i kolację. Ale Polak to też najlepszy (a na pewno najtańszy) robotnik na świecie. I najsprytniejszy kombinator w galaktyce. Wszystko to oczywiście najpopularniejsze stereotypy o naszym pięknym narodzie. Są z definicji przesadzone i nijak mają się do Polaków, a jedynie zniekształcają nasz wizerunek na świecie.
Filmowcy namiętnie korzystają z tego typu uproszczeń, więc przez lata kolejne stereotypy o Polakach są utrwalane. Czasem w zabawny sposób, czasem obraźliwie, a czasem w punkt, zależnie od wyczucia reżysera. Rodzima kinematografia regularnie przypomina nam, że za dużo pijemy i kombinujemy, ile wlezie, z kina moralnego niepokoju przechodząc płynnie do moralnej patologii. A co na to zagranica? Jak przedstawia nas światowe kino? Oto kilka popularnych stereotypów na wybranych przykładach.
Mamy za sobą wieloletnią, pielęgnowaną do dziś tradycję zarobkowych wyjazdów za granicę. Najczęściej na zachód: ten bliższy, czyli do Niemiec, lub ten dalszy, czyli do USA. Zadomowiliśmy się też w Londynie. A tak na dobrą sprawę Polaków można znaleźć właściwie wszędzie. Mamy opinię solidnych pracowników, którzy świetnie radzą sobie z nietypowymi lub trudnymi zadaniami. W Locke’u Stevena Knighta to właśnie Polak o imieniu Stefan uratował tytułowego bohatera (granego przez Toma Hardy’ego) od betonowej apokalipsy. Ivan Locke wiedział, że za odpowiednie pieniądze nawet po godzinach pracy Polak stanie na wysokości zadania i przygotuje wszystko na największą w historii Birmingham wylewkę betonu pod budowę wieżowca.
Jesteśmy też niezrównanymi budowlańcami. Niewielu o tym wie, ale robotnika, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, zagrał… Jeremy Irons. I to u samego Jerzego Skolimowskiego! W filmie Fucha (oryg. Moonlighting) z początku lat 80. ekipa czterech budowlańców zostaje wysłana do Londynu, by w rekordowo krótkim czasie wyremontować mieszkanie swojego szefa. Utrudnień jest co niemiara, bo panowie będą pracować na czarno, więc nielegalnie. Na domiar złego instrukcje od szefa urywają się wraz z wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce. Czterech robotników musi samodzielnie ukończyć remont, z czego tylko Nowak (grany przez Ironsa) zna angielski, a pieniądze kończą się bardzo szybko. Fucha to brawurowy przykład zaradności i pomysłowości polskiej klasy robotniczej, a przy tym dramat obyczajowy nakręcony tak, jakby był mrocznym thrillerem.
Niewybredne żarty z wyglądu stereotypowego Polaka są znane jak Ziemia długa i szeroka. Utrwalił je też wizerunek Lecha Wałęsy – swego czasu najpopularniejszego na świecie Polaka (zaraz po Janie Pawle II). Z wąsatych panów z brzuszkiem szydził nawet Jim Carrey jako Andy Kaufman w Człowieku z księżyca, a żartował zazwyczaj z Boba Zmudy (Paul Giamatti), który nie dość, że grubszy i z wąsem, to jeszcze polskiego pochodzenia. W łagodniejszej i przesympatycznej formie ten sam stereotyp pojawił się ostatnio w dwóch częściach serii Fantastycznych zwierząt. Drugoplanowy bohater, Jacob Kowalski (Dan Fogler), to urodzony w Polsce niemag, który bardzo chce założyć piekarnię, a przy okazji zostaje zaangażowany w przygody Newta Skamandera (Eddie Redmayne). Ze względu na charakter filmów dowcipów ze stereotypów etnicznych nie stwierdzono, jeśli nie liczyć samego wyglądu jedynej w serii postaci polskiego pochodzenia.
Za to soczyste żarty sypią się w Big Lebowskim braci Coen, gdzie pana z nadwagą i zarostem zagrał John Goodman. Jego Walter Sobchak to swego czasu Polak-katolik, a obecnie polski żyd, w dodatku z rasistowskimi zapędami i fiksacją na punkcie Wietnamu. Do tej mieszanki wybuchowej dochodzi zamiłowanie do broni, więc Sobchak jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszą postacią w historii kina. To też oddany przyjaciel, który nie waha się grozić dziecku i zdemolować samochód, jeśli trzeba pomóc koledze.