NIETYPOWE FILMY NA WALENTYNKI do obejrzenia zamiast komedii romantycznej
Walentynki to trudny czas. Ludzie migdalą się na ulicach, ulice toną w serduszkowych ozdobach, a repertuar kina i telewizyjna ramówka zdominowane są przez dziesiątki rom-komów, które zazwyczaj prezentują, mówiąc oględnie, niezbyt wysoki poziom. Ci, którzy nie są fanami gatunku i/lub nie są aktualnie na etapie maślanych oczu i motyli w brzuchu, mogą mieć problem z powstrzymaniem nudności związanych z wszechobecną miłosną słodyczą. Ale czy rzeczywiście w Walentynki musimy katować się przerysowanymi, kręconymi w sterylnych, bogatych wnętrzach komediami romantycznymi? Czy nie ma filmów, które opowiadają o związkach w alternatywny sposób? Ależ są! Jest ich mnóstwo, wystarczy jedynie dobrze się rozejrzeć. Poniżej lista 10 filmów, które lepiej obejrzeć w Walentynki zamiast rom-komów.
Zakochany bez pamięci (2004), reż. Michel Gondry
Na początek coś masochistycznego. Każdy, kto ma za sobą choć jedno bolesne rozstanie, będzie potrafił wczuć się w bolesne emocje, które wypełniają film Michela Gondry’ego. Zakochany bez pamięci to film przejmująco smutny, niesprawiedliwy i demitologizujący miłość. Historia dwójki ludzi, którzy wobec nieuchronnego rozpadu ich związku decydują się na procedurę wymazania go ze swych wspomnień, to zarazem dołujący romans, jak i znakomite science fiction. Jim Carrey i Kate Winslet stworzyli znakomite, przejmujące role, a scenariusz Charliego Kaufmana pozwala widzom poznać anatomię nieudanego, choć emocjonalnego związku. Mocna, lecz dość przygnębiająca rzecz.
Scott Pilgrim kontra świat (2010), reż. Edgar Wright
(Prawie) najbardziej odjechana propozycja w tym zestawieniu. Film Edgara Wrighta, który niedawno święcił triumfy z Baby Driverem, to adaptacja serii komiksów Bryana Lee O’Malleya opowiadającej o tytułowym bohaterze, który – zakochany w niewieście imieniem Ramona – przyjmuje wyzwanie pokonania jej siedmiu złych byłych. Scott Pilgrim kontra świat był prawdziwą porażką w box office, zarabiając na świecie raptem połowę tego, ile wydano na realizację filmu. Nie ma jednak tego złego – film Wrighta stał się typowym “cult classic”, zyskując tysiące wyznawców na całym świecie. To widowiskowa opowieść o tym, że czasem ambicje przysłaniają prawdę o uczuciach.
Blue Valentine (2010), reż. Derek Cianfrance
Podobne wpisy
Jeśli zastanawiacie się, jak bardzo toksyczna może być miłość, obejrzyjcie Blue Valentine. Film Dereka Cianfrance’a, któremu jak dotąd nie udało się udowodnić potencjału, jaki w nim dostrzegano, udowadnia, że zbyt silne uczucie może podziałać obezwładniająco na ukochanych. Michelle Williams i Ryan Gosling wznoszą się na wyżyny dramatycznego aktorstwa, tocząc nieustanną wojnę podjazdową, w której stawką jest dobro rodziny i wewnętrzny spokój obu kochanków. Cianfrance nie kusi widza happy endem, nie zakłada różowych okularów – w przedstawianiu rzeczywistości bliżej mu do Mike’a Leigh niż Garry’ego Marshalla. I ten rodzaj bolesnej prawdy ekranu sprawia, że Blue Valentine staje się ostateczną odtrutką na wszechobecną w romansach słodycz.