NAJGORSZE WĄTKI serialu TEORIA WIELKIEGO PODRYWU
Nie tak dawno napisałem tekst o największych absurdach w serialu Teoria wielkiego podrywu. Teraz czas na najgorsze wątki w tym sitcomie, który niezmiennie będę miło wspominał, w przeciwieństwie np. do Przyjaciół. Na początku jednak wyjaśnię, żeby potem nie było pretensji albo budzącego gniew niezrozumienia, że kategoria „najgorsze wątki” nie zawiera w sobie wszelkich absurdów, jakie tylko w przypadku BBT można sobie wyobrazić. Zasada jest taka, że nie wszystko, co absurdalne, jest złe, natomiast w przypadku najgorszych wątków zdarzają się również te, które możemy ocenić jako absurdalne, lecz bardzo śmieszne. Do niektórych postaci i wydarzeń zdecydowałem się więc powrócić i spojrzeć na nie z innej strony. Teoria wielkiego podrywu stanowi przecież tak znakomity materiał do filmoznawczych analiz. Od seriali, które mają za zadanie nas bawić, również powinniśmy wymagać minimum logicznej sensowności, nawet jeśli faktyczna zasadność leży odłogiem.
Zarobki Penny
O Penny sporo kilka dni temu pisałem. Jej związek z Leonardem jest jednym z większych kuriozów w serialu. Teraz jednak nie będę się zastanawiał nad sensownością tej relacji. Penny jest kopalnią przeróżnych wątków, mniej lub bardziej dopracowanych. Zapewne nikt nie zwracał uwagi na miejsce jej pracy, nim jeszcze przeszła do branży farmaceutycznej. Z aktorstwa nic nie wyszło. Zostało kelnerowanie aż do „końca świata” w Cheesecake Factory. Szeregowych kelnerek ani w USA, ani w Polsce jednak nie stać na wynajęcie apartamentu w stylu tego, którym dysponował Sheldon, naukowiec zarabiający być może nawet 100 000 dolarów rocznie. Ten wątek w sumie powinien się znaleźć także w tekście o największych absurdach w BBT, ale z racji, że pisałem tam o związku Penny i Leonarda, stwierdziłem, że w jednym tekście nie będę aż tak dręczył biednej dziewczyny. Twórcy serialu i tak już dość po niej jechali, jak to po stereotypowej głupiej blondynce. Ale teraz mogę. Zarobki Penny są z pewnością absurdalnie niskie w porównaniu z wysokością czynszu, ale generalnie wątek kariery zawodowej Penny w Cheesecake Factory jest słaby. Starałem się wymyślić jakieś barwne porównanie zachowania Penny, gdy funkcjonuje w rzeczywistości restauracyjnej. Przyszedł mi do głowy jedynie ogon mojego czarnego kota, gdy pręży się tuż przed napełnieniem jego ulubionej miseczki pełnym aromatycznego sosiku jedzeniem z rodzaju tych à la carte.
Sprawa windy powraca
Niedawno pisałem o sprawie zepsutej kilkanaście lat windy, która nie dawała mi spokoju pod względem absurdalności zaistnienia i trwania tej sytuacji. Wątek ten ciągnął się przez wszystkie sezony. Dopiero w ostatnim winda cudownie ozdrowiała. Tym razem spójrzmy na nią nie od strony bezsensowności okresu jej zepsucia, ale z perspektywy genialnych bohaterów. Przypomnijmy sobie, kim byli: inżynier kosmiczny, astrofizyk, fizyk eksperymentalny, Sheldona raczej nie bierzmy pod uwagę, gdyż on nawet jeździć samochodem nie umiał. Przez kamienicę przewinęło się jeszcze kilka postaci mniej lub bardziej zajętych i nic nikt z windą nie zrobił. Nie dość, że to absurdalne, to również wydaje się słabe, nudne i uzyskane na siłę, żeby zrobić ze schodów miejsce akcji. O ile pamiętam, to chyba nawet nie były rzeczywiste schody w sensie kilku kondygnacji. Najmniej rzeczywisty i realny wątek, a na dodatek nieśmieszny i absurdalny.
„Syndrom zdziry” Penny i paintball
Penny ma taką naturę, że przespałaby się z każdym. W grę wchodzi tylko odpowiednio motywująca ilość alkoholu. W jednym z odcinków kończy w łóżku z Rajem, ale ich seks nie jest do końca seksem przez pewien ważny szczegół, o którym pijana w sztok Penny na trzeźwo zapomniała. Leonard akurat wtedy nie jest już z Penny, ale szokuje go ta sytuacja. Na dodatek jego dziewczyna Prya wraca do Indii. Takie jest mniej więcej tło kulminacyjnego tematu odcinka, czyli paintballa. Nikt tak naprawdę nie ma na niego ochoty, prócz Sheldona. Wychodzi drętwo, zarówno dla bohaterów, jak i niestety widzów. Naiwnie sądziłem, że wątek zostanie bardziej rozwinięty, a tak wszystko kończy się na jednej, samobójczej i bardzo sztucznej szarży Sheldona i drugiej, kończącej temat w wykonaniu Leonarda, Raja i Howarda. Alkoholowa chuć Penny zmarnowała tak dobry temat, który powinien trwać przez cały odcinek. Poza tym była ogromna szansa, żeby wyrwać publiczność ze studyjnych klimatów. Zrobić coś na kształt nerdowskiego Rambo.
Seks na cmentarzu w wykonaniu Raja i Emily
Raj to kobieciarz. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jego koledzy doskonale to wiedzą i mu zazdroszczą, stąd może tyle tych żartów na temat jego etnicznego pochodzenia, w których bez przerwy sugeruje się, że jego kraj jest brudny, zaniedbany, a ludzi masowo trapią owsiki. Z tego powodzenia wśród kobiet Raj był zawsze zadowolony, chociaż niekiedy jego partnerki wprawiały go w zakłopotanie, jak np. Emily. Zaproponowała mu np. że dobrą alternatywą dla seansu Avengersów w kinie będzie seks na cmentarzu. Wątek ten w jednym z odcinków jest od samego początku tak nakręcany, że urasta do najważniejszego wydarzenia. Czeka się na niego przez całe dwadzieścia minut. Okazuje się jednak, że nie ma na co. Nie dość, że cmentarny klimat co chwilę jest przerywany przez wmontowaną w niego rozmowę Bernadette i Howarda ze Stuartem, to na dodatek na rzeczonym cmentarzu nic się nie dzieje. Dosłownie nic się nie dzieje. Nawet jeden nagrobek nie zostaje naruszony, a klimat przechodzi ze skłonnej do surrealizmu komedii do melodramatycznych wylewów emocjonalnych Raja. Nuda.