5 filmów australijskich, które TRZEBA znać!
W szeroko pojętym kinie anglojęzycznym pozycja australijskich produkcji koresponduje z położeniem geograficznym – wiele dzieł tamtejszych filmowców nigdy nie opuściło antypodów światowej kinematografii. A przecież w bogatym dorobku tego kraju znajduje się mnóstwo wartościowych tytułów. Dlatego też postanowiliśmy przywołać pięć filmów australijskich, które trzeba znać – niech to będzie wstęp do tamtejszego kina dla tych, którzy jeszcze go nie znają.
Mad Max (1979), reż. George Miller
Nie chodzi o to, że pełnometrażowy debiut George’a Millera to jeden z najsłynniejszych i najbardziej kultowych filmów rodem z Australii – jest po prostu jednym z najlepszych i najbardziej wyrazistych. Dziś na świecie bardziej rozpoznawalna jest ikonografia z pozostałych części serii, ale jako dzieło filmowe znacznie więcej oferuje ascetyczna, psychodeliczna historia o tym, jak Max Rockatansky stał się „Mad Maxem”. Debiutujący reżyser i mało wówczas znany aktor Mel Gibson odnieśli także spory sukces kasowy – Mad Max zarobił na całym świecie 100 milionów dolarów (amerykańskich) przy budżecie oscylującym wokół zaledwie 400 tysięcy dolarów (australijskich). Bez wątpienia można powiedzieć, że gdyby nie film Millera i powstałe później sequele, nurt kina postapokaliptycznego wyglądałby dziś zupełnie inaczej.
Królestwo zwierząt (2010), reż. David Michôd
Kolejny pełnometrażowy debiut uznanego dziś australijskiego reżysera. David Michôd to z pewnością jeszcze nie ta liga, co George Miller, nie ma też na koncie takiego klasyka jak Mad Max, ale to niezwykle ciekawy twórca. Jego Królestwo zwierząt to historia nastoletniego Joshuy (James Frecheville), który po śmierci matki trafia pod skrzydła babci (nominowana za tę rolę do Oscara Jacki Weaver), prowadzącej wraz z synami szeroko zakrojoną działalność przestępczą. Joshua szybko zostaje „zwerbowany” przez swoich wujków (Ben Mendelsohn i Sullivan Stapleton), ale nie jest pewien, czy chce podążać ścieżką zbrodni, co automatycznie czyni z niego wroga rodziny. Królestwo zwierząt to doskonały thriller, który trzyma w napięciu przez cały seans – w 2010 roku niewiele było lepszych filmów od debiutu Michôda, a w XXI wieku kino australijskie rzadko osiągało wyższy poziom.
Piknik pod Wiszącą Skałą (1975), reż. Peter Weir
Dzieło Petera Weira, najbardziej cenionego australijskiego reżysera, to doskonały przykład kina grozy niewypowiedzianej. Nie ma tu potworów czy morderców, ale wyczuwa się podskórny lęk, którym zarażeni zostają także widzowie. Oniryczny Piknik pod Wiszącą Skałą to także jedna z lepszych filmowych metafor seksualnej inicjacji i wchodzenia w dorosłość. Niewiele jest filmów, które okazały się lepsze od swego literackiego pierwowzoru, ale dzieło Weira z pewnością do tej grupy należy. Co ciekawe, Piknik… nie zdobył nagrody AACTA, australijskiego odpowiednika Oscarów – przegrał z The Devil’s Playground Freda Schepisiego zarówno w kategorii Najlepszy film, jak i Najlepsza reżyseria. O tym, czy był to słuszny werdykt, wiele mówi to, że o dziele Schepisiego niewielu dziś pamięta, zaś Piknik pod Wiszącą Skałą to dziś absolutna klasyka nie tylko kina australijskiego, ale i światowego.