5 filmów australijskich, które TRZEBA znać!
Sprawa Moranta (1980), reż. Bruce Beresford
Znany z oryginalnej wersji Kultu Edward Woodward wciela się tu w tytułowego bohatera, Harry’ego „Breakera” Moranta, który był jednym z pierwszych oskarżonych w historii brytyjskich sądów wojskowych. Akcja filmu rozgrywa się podczas II wojny burskiej (lata 1899–1902) w Afryce Południowej, gdzie Imperium Brytyjskie walczyło z republikami Burów. Po zakończonej zwycięstwem Brytyjczyków wojnie porucznik Morant i dwóch innych oficerów zostali postawieni przed sądem za zabicie kilku burskich jeńców i niemieckiego misjonarza, mimo że wykonywali jedynie rozkazy swych dowódców. Film Bruce’a Beresforda przedstawia historię tego moralnie dwuznacznego, pokazowego procesu, który Brytyjczycy zorganizowali dla lepszego PR-u. Nietypowe kino sądowe o wojennej proweniencji, z doskonałą dramaturgią i aktorstwem, mówiące wiele o skomplikowanej i wyboistej historii Imperium Brytyjskiego.
Pieśń Jimmiego Blacksmitha (1978), reż. Fred Schepisi
Australia to kraj o wyjątkowej strukturze etnicznej – rdzenna ludność aborygeńska stanowi ponad 3 procent społeczeństwa, a jej tożsamość wciąż jest wyjątkowo silna. Pozycję Aborygenów w społecznej hierarchii można przyrównać do sytuacji Indian czy Afroamerykanów w USA, co często znajdowało odzwierciedlenie w kinie. Dwa lata temu w Wenecji pokazywano znakomity Słodki kraj, ale jednym z pierwszych filmów, który w tak zdecydowany sposób stawiał na aborygeńskiego protagonistę, była Pieśń Jimmiego Blacksmitha. Film Freda Schepisiego to na dobrą sprawę australijski pierwowzór Jokera – tytułowy bohater wpada w spiralę zbrodni w wyniku społecznej pogardy i stłamszenia. Mocne, brutalnie realistyczne kino, które pozostawia widza w rozdarciu pomiędzy współczuciem dla bohatera i obrzydzeniem dla jego występków.