ZABAWY Z BRONIĄ. Ameryka jako społeczeństwo strachu i przemocy
Reżyser otwiera film scenką ukazującą, jak łatwo jest dostać broń w amerykańskim banku. Następnie metodycznie oswaja nas z mentalnością rozmaitych miłośników broni, przedstawia NRA i ukazuje wizję społeczeństwa uważającego, że posiadanie broni to nie tyle przywilej, co obowiązek. Jego kolejnym zabiegiem jest przybliżenie nam otoczenia, w którym dorastali chłopcy odpowiedzialni za strzelaninę w Columbine. Ostatecznym wprowadzeniem do tematu jest zaś krótka i krwawa historia amerykańskich interwencji zbrojnych poza granicami kraju. Dopiero po przygotowaniu tego gruntu pojawia się właściwy materiał o wydarzeniach z 20 kwietnia 1999 roku.
Dokumentalista nie popełnia błędu amerykańskich mediów, które z całkowitą pewnością przypisywały winę za tragiczne wydarzenia np. Marilynowi Mansonowi, niemalże niszcząc przy tym niezasługującego na to człowieka (obecnego zresztą w filmie i wypowiadającego jedną z najistotniejszych w nim kwestii). On po prostu przedstawia swoje pomysły i poglądy oraz zaprasza do refleksji. Owszem, na pewne powiązania wskazuje z większym zdecydowaniem, ale wciąż temu daleko do przedstawiania opinii jako faktów.
Dalsza część dokumentu przechodzi niejako do sedna. Poprzednie potencjalne wyjaśnienia tendencji amerykańskich obywateli do rozwiązywania konfliktów za pomocą broni zostały podane w wątpliwość przez samego Moore’a. Jako kolejne wymieniona jest kreowana przez rząd i media mentalność opierająca się na strachu. Według dokumentalisty Amerykanie są atakowani na każdej płaszczyźnie przez komunikaty mające wzbudzać przerażenie i nieufność wobec innych. Tej kwestii poświęcona jest niemała część filmu, ważne jest również porównanie z Kanadą – kontrast między tymi dwoma państwami niejednokrotnie służy Moore’owi jako mocny punkt w argumentacji.
Wszystko to wpasowuje się w ideę tego medium. Reżyser przedstawia nam swoje poglądy, fakty korespondujące z nimi i pozostawia miejsce na refleksję. Problem pojawia w miejscu, w którym nadużywa on swojej władzy nad widzem i manipuluje pewnymi faktami, żeby uczynić swój przekaz bardziej skutecznym. Wyrwanie z kontekstu i przemontowanie kilku wypowiedzi Charltona Hestona, zawyżenie liczby śmierci obywateli poprzez zastrzelenie (między innymi poprzez wliczenie w nią śmierci z rąk policji – czegoś, co chyba stanowi odmienną kwestię) i uproszczenie rozmaitych kwestii związanych z działaniami NRA – myślę, że to niemała skaza na dziele i jego twórcy. W żadnym razie nie unieważnia to całej reszty materiału, który wzorowo realizuje misję kina dokumentalnego, ale nie można zaprzeczyć, że Moore poniekąd łamie zaufanie widza.
Podobne wpisy
To właśnie manipulacje faktami są największym problemem Zabaw z bronią, które dość powszechnie uważane są za wzór dokumentu. W mojej opinii to powinna być najintensywniej dyskutowana kwestia podczas rozmowy o tym obrazie. Uwagę krytyki zdają się jednak zwracać dwa momenty, w których reżyser przechodzi od słów do czynów. W pierwszej sytuacji niejako wymusza on na sieci K-Mart wycofanie ze sprzedaży amunicji, w drugiej zaś prowadzi dość agresywny wywiad z Charltonem Hestonem. I choć zgodzę się, że to moment filmu, w którym jakakolwiek subtelność przestaje istnieć, to widzę to jako ostateczny wyraz sprzeciwu Moore’a. Może to się podobać albo nie, ale właśnie tu reżyser jest całkowicie autentyczny i bezpośredni. Nie manipuluje. tylko wykłada karty na stół. To, czy się z nim zgodzimy, to nasza sprawa. Dotychczas perswazyjny, a momentami popadający w manipulacyjny charakter filmu na sam koniec staje się wyrazem wolności słowa.