Zack Snyder przeniósł na ekran kultowy komiks Alana Moore’a z wrodzoną pasją, ale i brakiem wyczucia. Powstał film stylistycznie ciekawy i oryginalny, fabularnie na szczęście dość wierny oryginałowi, więc ocierający się o arcydzieło, ale jednocześnie miejscami bardzo mało subtelny i wypaczający komiks. Nie zmienia to jednak podstawowego faktu, że zwyczajnie wyprzedził swoje czasy – dzisiaj, kiedy trwa złota ery kina superbohaterskiego, Deadpool i Logan święcą triumfy, a widz zwyczajnie rozumie tę konwencję i potrafi docenić zabawę nią, film ten byłby chwalony, ceniony i zarabiałby na siebie kolejne miliony. W okresie premiery widziałem ludzi wychodzących z kina w połowie seansu.
Super 8
J.J. Abrams tworzy list miłosny dla kina swojej młodości – filmów Stevena Spielberga, George’a Lucasa i Roberta Zemeckisa. Tworzy arcydzieło przygody, które śmieszy, wzrusza, wciąga i zachwyca nieletnią obsadą. I chociaż film został przyjęty raczej ciepło, to dzisiaj wszyscy krzyczą Stranger Things, a nikt już nie ogląda się na Super 8, którego serial braci Duffer jest wyraźnie duchowym przedłużeniem (chociaż oba nie powstałyby zapewne bez Tego Stephena Kinga). Nieważne, że film Abramsa powstał wcześniej. To dziś, po trzech sezonach serialu z Millie Bobby Brown w roli głównej i w pełnym rozkwicie nostalgii za latami 80., byłoby o nim głośniej i mógłby liczyć na zdecydowanie szerszy odbiór.
Spring Breakers
Spring Breakers Harmony’ego Korine’a to teledyskowy wręcz format przedstawiający historię czterech nastolatek, które wyjeżdżają z miasta na wiosenną przerwę szkolną i trafiają na Aliena, ekscentrycznego gangstera. W 2012 roku, kiedy premierę miał film, uwaga skupiła się głównie na zderzeniu kontrowersyjnej, pełnej seksu i nagości konwencji z gwiazdkami Disneya – Vanessą Hudgens i Seleną Gomez – w rolach głównych. Dziś, mam wrażenie, film mógłby mieć dużo się mocniejszy odbiór, bo jako widzowie dużo bardziej zainteresowaliśmy się motywem wchodzenia w dorosłość pokolenia Y, zderzenia młodzieńczej niewinności z bezkompromisowością świata czy gloryfikacją popkultury.