ZA CO TEN OSCAR? Reżyserzy niesłusznie nagrodzeni przez Akademię

William Friedkin – Francuski łącznik (1971)
Podobne wpisy
W latach 70. nakręcono wiele kryminałów ukazujących „brudną” Amerykę. Francuski łącznik jest jednym z ważniejszych tytułów, pod pewnymi względami pełni rolę prekursora, a pamiętne role stworzyli Gene Hackman oraz Roy Scheider. Tego nie neguję, lecz nie mogę pozbyć się poczucia nadmiernej liczby absurdów w tymże kinie akcji. Zdobywca nagród Akademii z 1972 roku momentami wychodzi naprzeciw prawom fizyki, ludzkiej psychologii… Mnóstwo rzeczy się tam nie zgadza i jestem w szoku, że został tak doceniony. Jasne, obrany przez Friedkina gatunek wymaga pewnej umowności, ale wszystkiego konwencją wybronić nie można. Realizacja scen na stacji metra czy wątku ze snajperem… To tylko przykłady złych reżyserskich posunięć.
John Ford – Spokojny człowiek (1952)
Oscar za zdjęcia jest zrozumiały. Winton C. Koch bowiem bardzo ładnie sportretował uroki życia w małym miasteczku, a dominująca w plenerowych ujęciach zieleń dodaje filmowi niezwykłego klimatu. Niestety sam świat jest bardzo papierowy, momentami wręcz sztuczny i (w pejoratywnym tego określenia znaczeniu) teatralny. Ponadto szkoda, że idea nakręcenia dzieła o powrocie do korzeni została sprowadzona do walki o miłość. Absolutnie nie mam nic przeciwko kinu romansu, ale początek dzieła Forda zapowiadał bardziej urozmaiconą i odkrywczą tematycznie historię. Tajemnicza przeszłość głównego bohatera, byłego sportowca, powracającego w rodzinne kąty, aby odbudować się mentalnie po doświadczeniu tragedii, jakiej był sprawcą… Pierwsze momenty pobytu w ojczyźnie pokazują, że wskrzeszenie optymalnej kondycji psychicznej łatwe jednak nie będzie. Przez resztą dzieła dominuje wątek miłosny, który właściwie mógłby zostać poprowadzony z pominięciem całej otoczki i wiodącej na otwarciu idei powrotu po latach. John Ford to ważny, zasłużony dla sztuki filmowej artysta, ale nakręcił szereg lepszych utworów. Spokojny człowiek jest tym dużo słabszym.
Carol Reed – Oliver! (1968)
Bycie wiernym powieści Karola Dickensa wyszłoby temu filmowi na lepsze. Próba przeobrażenia klasycznej powieści na materiał musicalowy okazało się niewłaściwym posunięciem. Warstwa plastyczna czy układy choreograficzne mogą się momentami podobać, ale przede wszystkim na polu warstwy słownej (piosenek) niestandardowość adaptacji staje się odczuwalna, co w tym przypadku stanowi mankament. W kinie także spotkaliśmy bardziej ujmujące kreacje dziecięce, ale jeszcze inną kwestią jest twórczość Reeda oraz jego konkurenci. Niepotrzebni mogą odejść (1947) czy Trzeci człowiek (1949) autorstwa brytyjskiego twórcy to utwory, które zdecydowanie bardziej zasłużyły na Oscarowe uznanie. W 1969 roku o statuetkę rywalizował m.in. ze Stanleyem Kubrickiem oraz Franco Zeffirellim. Nie trzeba od razu sięgać po banał, jakim będzie 2001: Odyseja kosmiczna (1968). Opowiedzenie o Romeo i Julii, jakiego na ekranie się podjął włoski reżyser, także należałoby ocenić wyżej niż musicalowe potknięcie Reeda.
korekta: Kornelia Farynowska