Z ARCHIWUM X. 10 najlepszych odcinków
The Field Where I Died (sezon 4, epizod 5)
Odcinek skupiony na postaci Muldera, skoncentrowany na jego emocjach. Dowiadujemy się tu o nim więcej niż z pozornie najbardziej przecież osobistych odcinków dotyczących sprawy jego siostry (jak Closure czy Paper Hearts na przykład). Co mu doskwiera, czego pragnie, co jest dla niego najistotniejsze i przede wszystkim, za czym tęskni. Kluczowy jest tutaj motyw przemijania, odrodzenia i ciągłych powrotów, które nigdy nie przynoszą spodziewanego spełnienia, prędzej czy później prowadząc do dalszych poszukiwań.
The Post-Modern Prometheus (sezon 5, epizod 5)
Odcinek wyreżyserowany i napisany osobiście przez Chrisa Cartera, osnuty wokół Frankensteina Mary Shelley i ekranizacji Jamesa Whale’a z 1931 roku, z masą dodatkowych nawiązań – między innymi do Człowieka słonia, Maski, Edwarda Nożycorękiego i… Jerry’ego Springera. Śledzenie motywów i tropów, którymi swobodnie żongluje Carter, jest fascynujące, również dzięki oryginalnej (postmodernistycznej…?) stylistyce odcinka i czarnemu humorowi. Ostateczny wydźwięk odcinka jest krzepiący i ciepły, jak na reżysera będącego idealistą i marzycielem przystało.
Bad Blood (sezon 5, epizod 12)
O wampirach i wampiryzmie na wesoło. Przezabawny odcinek, w którym dowiadujemy się, jak można na szybko obronić się przed atakującym krwiopijcą, jak skutecznie przeprowadzać sekcję zwłok, czy szeryf miał końskie zęby czy też raczej nie, i na co należy uważać, zamawiając pizzę. Plus konfrontacja wspomnień, które nigdy, ale to nigdy się nie pokrywają, dlatego też świadkowie na miejscu zdarzenia są zazwyczaj tak koszmarnie niewiarygodni…
Monday (sezon 6, epizod 14)
Dzień świstaka w wersji Z archiwum X. Czy trzeba dodawać cokolwiek więcej? W wielu miejscach jest bardzo zabawnie, ale ostatecznie wydźwięk odcinka jest dosyć gorzki. Czy wyobrażacie sobie ogrom poczucia winy, którą nosisz wyłącznie na własnych barkach i w której nikt nie może ci w najmniejszym nawet stopniu ulżyć?
Milagro (sezon 6, epizod 18)
Chociaż śledztwo dotyczy tutaj zabójstw dosyć brutalnych, to jednak sam odcinek jest niezwykle emocjonalny i subtelny, skoncentrowany na osobie Scully, tego, jak łączy w sobie wrażliwość, kobiecość i siłę, co ukrywa i do czego sama przed sobą nie chce się przyznać. Póki nie zostaniesz skonfrontowany z własnymi uczuciami, możesz udawać, że ich nie ma. Gorzej, gdy znajdzie się ktoś, kto znienacka odsłoni taką stronę twojej osobowości, której istnienia nawet nie podejrzewałeś.
The Goldberg Variation (sezon 7, epizod 6)
Fascynuje mnie motyw celowości, przyczyny i skutku i łańcucha zdarzeń, w którym poszczególne elementy uruchamiają działanie kolejnych. Dlatego mam tak wiele sympatii dla tego odcinka. Głównym bohaterem jest największy szczęściarz świata – nieśmiały, zahukany, ale budzący niesamowitą sympatię Henry, przytłoczony świadomością, że za każde pozytywne dla niego zrządzenie losu musi zapłacić ktoś inny. Nawet jeśli ludzkie oko ma tendencję do szukania powiązań nawet tam, gdzie ich faktycznie nie ma, to już samo rozważanie możliwości, jak drobny szczegół może wpłynąć na rzeczywistość, jest intrygujące samo w sobie.
korekta: Kornelia Farynowska