search
REKLAMA
Zestawienie

Wyjątkowo STRESUJĄCE sceny w WESOŁYCH filmach

Nie chodzi tu o smutek w scenach, ale o zwrot akcji, o odkrycie motywów głównego bohatera.

Odys Korczyński

30 marca 2023

REKLAMA

W przypadku wybranych do tego zestawienia filmów w większości nie chodzi sceny smutne, wybrane na zasadzie przeciwieństwa do klimatu filmów. STRESUJĄCE bywają dla nas nie tylko smutne momenty, ale wydarzenia w ramach fabuły, które są momentami kulminacyjnymi, coś radykalnie wyjaśniają, stawiają głównego bohatera w kłopotliwej sytuacji albo po prostu straszą na zasadzie wyskakującego zza rogu żywego trupa. A poza tym wesołe filmy wcale nie muszą być emocjonalnie spokojne i przyjemne. Czasami stosuje się taki zabieg, że w komedii istnieje kilka scen grozy, które szybko są rozładowywane przez następujące po nich gagi aktorów. Wzruszenie natomiast często łączy się z zakończeniem, ale tym razem nie mam zamiaru o nim dużo pisać.

Odkrycie w restauracji („Płytki facet”, 2001, reż. Peter i Bobby Farrelly)

Kiedy hipnoza mija, maski opadają. Zdjęcie tej jest jednak wyjątkowo nieprzyjemne i stresujące. Z jednej strony czujemy zakłopotanie tym, że tak się zachowuje, i kiedy tylko orientuje się, jak Rosemary wygląda, zaczyna się przed nią ukrywać jeszcze w lokalu. Z drugiej w jakimś sensie go rozumiemy, bo jak my byśmy się zachowali na jego miejscu? Normalnie podeszlibyśmy do dziewczyny i zanegowali swoje najpierwotniejsze reakcje czy boleśnie ją zaklasyfikowali tylko na podstawie wyglądu, bądź co bądź patologicznego w sensie medycznym. Otyłość jest chorobą. Ten dysonans moralny naprawdę stresuje.

Podmiana Roda na Vince’a („Lemur zwany Rollo”, 1997, reż. Fred Schepisi, Robert Young)

Pamiętacie, że cipcia Vince nie zdołał ani zabić swojego ojca, ani tym bardziej strzelić sobie w łeb z beretty 34. Zabicia Roda dokonał przypadkiem Bugsy. Trzeba było jednak jakoś udowodnić policji, że to Rod pod wpływem chwilowego załamania się strzelił. Nic trudniejszego, niż przebrać syna za ojca i zacząć udawać. Scena z podmianą jest naprawdę mistrzowska, komediowa, ale i trzymająca niesamowicie w napięciu. Widz boi się denuncjacji, chociaż racjonalnie dobrze wie, że gdyby ona nastąpiła, film by nie miał sensu.

Spotkanie w łóżku Dorothy z Julie, rozmowa z Leslie i atak Van Horna („Tootsie”, 1982, reż. Sydney Pollack)

Właściwie trochę stresujemy się przez cały film, że wyjdzie na jaw tożsamość Dorothy, zwłaszcza że podczas kręcenia szpitalnego serialu często zmienia kwestię, żeby tylko odczepił się od niej kochliwy John Van Horn. Potem kłopotliwe spotkanie w łóżku z Julie i gorączkowe próby okrycia swojej twarzy przez Michaela. Rozmowa o uczuciach z Leslie i komplement o pięknych oczach. A kulminacją tego napięcia jest desperacki atak od tyłu w wykonaniu napalonego Van Horna. Wtedy pojawia się zaskoczony Slater (Bill Murray).

Podmiany twarzy w restauracji („Pani Doubtfire”, 1993, reż. Chris Columbus)

Wydaje się niemożliwe, że nikt się nie zorientował w tej grze. W jednej restauracji spotkali się Daniell jako Daniell, Daniell jako Pani Doubtfire, jego dzieci, ich potencjalny ojczym, ważny dla Daniella gość biznesowy z Daniellem oraz była żona Daniella. Dla niektórych Daniell musi być Daniellem, a dla innych Panią Doubtfire. Jak to zrobi? Będzie musiał dokonać niemożliwego, a to niesamowicie pobudzi widza. Niestety, w tej scenie następuje to, czego najbardziej się obawiamy. Daniell jako Pani Doubtfire wreszcie jest zmuszony, żeby się odkryć. Nim to jednak nastąpi, przeżyjemy sporo napięcia wymieszanego z radością.

Biblioteka („Pogromcy duchów”, 1984, reż. Ivan Reitman)

To, że napotkana przez pogromców zjawa w bibliotece pokaże im swoje niezbyt przyjemne oblicze, jest oczywiste. Czujemy, że w tej scenie zaraz stanie się coś nieoczekiwanego. A to tworzy tzw. suspens, czyli napięcie. Większość tej sceny twórcy oddali wyobraźni odbiorców. Tak się ona dzieje znacznie wcześniej niż w filmowych klatkach. W pozostałej części fabuły duchy pojawiają się często, jednak nawet dziecko stąpające po gzymsie nie jest tak nacechowane nerwowością, wyczekiwaniem, jak spotkanie ze zjawą w bibliotece.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA