Wszystko, co wiemy o „Megalopolis”, nadchodzącym science fiction Coppoli. Ten film powstawał latami
Spośród wielu filmów science fiction, które mają premierę w tym roku (bo czekamy przecież i na nową Planetę Małp i na nowego Mad Maxa), jest jeden, któremu wypada poświęcić szczególną uwagę. Mowa o Megalopolis Francisa Forda Coppoli. W tym artykule dowiecie się, dlaczego ten film jest tak ważny i na jakim obecnie etapie jest jego produkcja.
Francis Ford Coppola, weteran kina, który nigdy nie nakręcił filmu science fiction
Nazwiska reżysera szykowanego widowiska nie trzeba nikomu specjalnie reklamować. To weteran kina, który stworzył tak wiekopomne dzieła kinematografii, jak Ojciec chrzestny, Czas Apokalipsy czy Dracula. Choć był twórcą płodnym, w XXI wieku wyraźnie wcisnął pedał hamulca, spowalniając swoją karierę i kręcąc już tylko sporadycznie. Ostatni jego film to kompletnie zapomniany Twixt z 2011 roku z Valem Kilmerem w roli głównej.
Francis Ford Coppola, który kończy dziś 85 lat, zapragnął sobie, by nakręcić jeszcze jeden wielki film. Megalopolis jest filmem science fiction i co ciekawe, jest to gatunkowa nowość w filmografii tak wielkiego twórcy. Wśród ponad dwudziestu pełnometrażowych filmów na koncie nie ma żadnego filmu SF (choć, jak wiemy, od fantastyki nie stronił, zwłaszcza tej nasączonej grozą).
Megalopolis to film, który powstaje już bardzo, bardzo długo. O czym opowiada?
Megalopolis to film, który jest tworzony od wielu lat. Jego scenariusz powstał jeszcze w latach 80. XX wieku. Projekt natrafiał na wiele trudności realizacyjnych, dlatego był trzymany w szufladzie. Aż do teraz.
Film zapowiadany jest jako wielki filmowy epos o podniosłym charakterze. Najwyraźniej Coppola chciał stworzyć coś na wzór Upadku Cesarstwa Rzymskiego na współczesną, futurystyczną modłę. Dzieło tematycznie ma wykorzystywać rzymską spuściznę kulturową. Akcja filmu umiejscowiona została w przyszłości, w utopijnej wersji Nowego Jorku, zwanego w filmie, a jakże, Nowym Rzymem. Główny bohater to architekt, który staje się świadkiem wielkiej katastrofy miasta. Należy się więc spodziewać wiele polityki i odniesień do współczesnej kultury, sytuacji społecznych.
Obsada pełna gwiazd kina, jak to u Coppoli
Któż nie chciałby zagrać w nowym filmie Francisa Forda Coppoli? Kto jak kto, ale ten wielki reżyser nigdy nie miał problemu z kompletowaniem obsady pełnej znanych nazwisk. Nie inaczej jest i tym razem. Najwyraźniej aktorów skusiła perspektywa zagrania w tak wielkim, zapowiadanym od lat widowisku, bo w projekcie biorą udział m.in.: Adam Driver, Forest Whitaker, Nathalie Emmanuel, Giancarlo Esposito, Jon Voight, Shia LaBeouf. Mało? No to jedziemy dalej. Laurence Fishburne, Aubrey Plaza, Chloe Fineman, Kathryn Hunter, Jason Schwartzman, James Remar i Dustin Hoffman. Teraz wystarczy? Zobaczmy, na ile każde z tych nazwisk zdoła faktycznie zaistnieć w filmie.
Wielki film, ale stosunkowo krótki
W ostatnich latach da się zauważyć trend do wydłużania widowisk. Uległ temu Cameron w nowym Avatarze, Scott w Napoleonie, Scorsese w Czasie krwawego księżyca, Nolan w Oppenheimerze i inni wielcy reżyserzy, folgujący sobie z czasem trwania filmów. Jeszcze kilkanaście lat temu był ogromny problem z wpuszczeniem do dystrybucji kinowej filmu, który trwa dłużej niż dwie godziny, teraz bez przeszkód tworzy się filmy dłuższe niż dwie i pół godziny. Widownia najwyraźniej zatęskniła za niekończącą się opowieścią kinową, a z kolei ci, co wolą streaming, bez przeszkód mogą sobie taki film dzielić na części.
Patrząc pod tym kątem, wydawało się więcej niż pewne, że Francis Ford Coppola, którego Czas Apokalipsy w kinie trwał dwie i pół godziny, a którego wersja reżyserka była jeszcze dłuższa, i tym razem będzie łaskawy względem zebranego materiału podczas montażu i zaprezentuje widowisko pełne dłużyzn. To zaskakujące, ale wychodzi na to, że Megalopolis będzie trwać „tylko” dwie godziny i trzynaście minut (tak wynika z informacji, które wypłynęły po pierwszym pokazie). Coppola tym razem będzie zatem łaskawy dla osób wędrujących w trakcie seansu do toalety.
Szczęśliwcy widzieli już film. Jakie są pierwsze reakcje?
Film jest już zmontowany i gotowy do dystrybucji. Ostatnio pokazano go w hollywoodzkim kinie Universal CityWalk w formacie IMAX. Pokaz, jak łatwo się domyślić, przeznaczony był tylko dla zaproszonych gości, których było około trzystu. Przed ekranem zasiadło sporo hollywoodzkich gwiazd. Z doniesień wynika, że wśród szczęśliwców, którzy obejrzeli już Megalopolis, są m.in. Anjelica Huston, Nicolas Cage, Andy Garcia, Spike Jonze, Al Pacino, Jon Favreau, Colleen Camp, Roger Corman, Darren Aronofsky i Cailee Spaeny, a także członkowie obsady: Shia LaBeouf i Talia Shire.
Pierwsze reakcje na film są wstrzemięźliwe. Pewien reporter wskazał natomiast, że to film „oparty na złożonej narracji i wielkich ideach”, co raczej nie brzmi w żaden sposób odkrywczo.
Reżyser takimi słowami zwrócił się do obecnych na pokazie gości (źródło: Deadline):
Przyjaciele,
te słowa już wcześniej słyszeliście ode mnie: Wierzę w Amerykę.
Jeśli mogę pozostawić Was z jedną myślą po obejrzeniu mojego filmu, niech będzie to: założyciele naszego państwa pożyczyli konstytucję, prawo rzymskie i senat, aby stworzyć swój rewolucyjny rząd bez króla. Historia Ameryki nie wydarzyłaby się ani nie zakończyła powodzeniem, gdyby nie klasyczne nauki, które ją prowadziły.
Coppola sfinansował go z własnej kieszeni. Poszukiwania dystrybutora
Dlaczego nie znamy jeszcze premiery widowiska? Zamknięty pokaz, jaki miał niedawno miejsce, przeznaczony był przede wszystkim dla dystrybutorów. To na nich miał film zrobić wrażenie na tyle duże, by zechcieli zakupić prawa do operowania nim w kinach. Cała sytuacja jest wynikiem tego, że Francis Ford Coppola ominął tradycyjną drogę tworzenia widowiska i zamiast posiłkować się pieniędzmi wielkiej wytwórni, postanowił sfinansować film… z własnej kieszeni (sprzedając część udziałów w rodzinnej winnicy). Warto przy tym dodać, że film kosztował niemało pieniędzy, bo szacuje się, że produkcja pochłonęła budżet stu dwudziestu milionów dolarów. Twórca, jakby nie patrzeć, postawił wszystko na jedną kartę, co jeszcze raz podkreśla jego determinację. Czy mu się ona opłaci?
Moje przewidywania
Na razie dominuje we mnie sceptycyzm w stosunku do tego widowiska, choć nie mogę powiedzieć, że nie jestem go ciekaw. Uwielbiam science fiction, zwłaszcza wtedy, gdy służy ono do opowiadania wielkich, porywających historii, podejmujących słuszne w debacie publicznej tematy. Ale mam wrażenie, że w tym konkretnym przypadku będziemy mieć do czynienia z ambicjonalną porażką, objawem, nomen omen, megalomanii i przerostem formy nad treścią. Wskazuje na to, po pierwsze, jakość kilku ostatnich filmów Coppoli, które z wielkich chmur wydawały słabiutki, czasem nawet kwaśny deszcz. Nikt o nich nie pamięta, Coppola wciąż istnieje w świadomości jako autor filmów z lat 80. i 90. Dodatkowym utrudnieniem mogło być także wchodzenie na obszar gatunkowy, który dla Coppoli jest kompletnym novum, a jak wiadomo, stare drzewa nie nadają się do przesadzania i uczenia czegoś nowego. Ale… obsada może błyszczeć, bo już na papierze imponuje, a przepych inscenizacyjny, którego raczej należy się spodziewać, także może zbudować osobliwy klimat. Oby tylko udało się to wyważyć.