WPADKI FILMOWE #8. Znikający make-up Batmana i nieskuteczny Darth Vader

W kolejnym, ósmym już odcinku wpadek powrócimy na chwilę do kilku uniwersów, które odwiedzaliśmy wcześniej. Sprawdzimy między innymi, co słychać u Harry’ego Pottera, do jakiego stopnia Batman lubi malować sobie oczy i czy Darth Vader rzeczywiście jest aż tak morderczy. Czas, start!
Harry Potter i Komnata Tajemnic (2002)
Klub Pojedynków to nie byle co. Walczący ze sobą czarodzieje z pewnością wzbudzają emocje, nawet jeśli wciąż są zaledwie uczniami szkoły, a część z nich to dwunastolatkowie, którym nigdy nie udało się za pierwszym razem poprawnie rzucić zaklęcia. Ze szczególnym zainteresowaniem spotyka się – naturalnie! – starcie przedstawicieli Gryffindoru i Slytherinu, zwłaszcza jeżeli jeden z nich to Harry Potter. Wszystkie te czynniki powodują, że tak szczególne wydarzenie ma się ochotę zarejestrować na filmie. To pewnie dlatego, gdy Snape podnosi Draco Malfoya na nogi, wśród uczniów można dostrzec mężczyznę – bynajmniej nie odzianego w szaty Hogwartu, za to skrzętnie filmującego całe wydarzenie. W innym wypadku należałoby uznać, że to członek ekipy filmowej, a jego obecność jest ewidentną wpadką. Zaraz…
Nastoletni wilkołak (1985)
Wpadka, którą komentowano nawet w jednym z odcinków Głowy rodziny. Jeśli w końcówce filmu dokładnie przypatrzymy się ludziom na trybunach, na górze ekranu dostrzeżemy wyjątkowo pechową osobę. Pechową, bo na zawsze zostanie zapamiętana jako ta, która na dalszym planie poprawia sobie rozpięty rozporek. Ta pocieszna wpadka ma też oczywiście swoje plusy – po pierwsze, jest w tym pewna doza realizmu, bo pewnie większość z nas zapomniała kiedyś zapiąć rozporka i dostrzegła to dopiero w niefortunnym momencie. Po drugie, błąd ten wciąż zapewnia żywotność filmowi z Michaelem J. Foxem w roli głównej. Przypuszczam, że aktor mimo wszystko woli, aby pamiętano o innej produkcji, w której wystąpił w tamtym roku – chodzi oczywiście o Powrót do przyszłości.
Powrót Batmana (1992)
Podobne wpisy
Zanim Człowiek Nietoperz wyruszy na akcję, obowiązkowo musi przywdziać swój strój. Jakkolwiek jakość wykonania rzeczonego kostiumu jest z całą pewnością doskonała (bo trudno sobie wyobrazić, żeby Bruce Wayne miał na czymś oszczędzać), tak można było pomyśleć o odpowiednim pomniejszeniu otworów na oczy. Domyślam się, że malowanie ich okolic przed każdym wyruszeniem na akcję musi być bardzo uciążliwe. Nie sądzę, by Batman był kimś, kto czerpałby z takich czynności przyjemność, choć jego gumowe sutki w filmach Joela Schumachera wywołują nieco wątpliwości. Wpadka z Powrotu Batmana udowadnia jednak, jak potrzebny to zabieg. Do ostatecznego montażu załapał się bowiem moment, w którym – bezpośrednio przed zerwaniem z siebie maski – Michael Keaton wcale nie ma pomalowanych oczu. Domyślam się, że miało to zapobiec temu, by w dalszej części sceny nie wyglądał bez nakrycia głowy jak panda. Szkoda tylko, że przeskok z etapu „mam makijaż” do „nie mam go wcale” jest delikatny jak cios bicza Kobiety Kot.
Grease (1978)
Musicale rządzą się swoimi prawami. Mnie na przykład jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by grupa obcych sobie ludzi zaczęła śpiewać na ulicy tę samą piosenkę i wykonywać do niej skomplikowany układ taneczny, ale wciąż czekam. Klasyka gatunku w postaci Grease pokazuje, iż świat musicali jest wyjątkowy nie tylko ze względu na występujące w nim pląsy na zawołanie. Już tłumaczę dlaczego. Otóż być może zdarzyło się kiedyś, że próbowaliście zapalić lub zgasić światło, mając zajęte obie ręce i celując w przełącznik łokciem. Jeśli mieliście z tym trudności i musieliście dodatkowo wspomagać się głową, to poważnie żałujcie, że nie żyjecie w krainie filmu muzycznego. Okazuje się, że w jej obrębie wystarczy uderzyć w ścianę (i to nawet nie mocno!) aby wywołać pożądaną reakcję. Jakaż to wygoda!
Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja (1977)
Kilka tygodni temu pisałem już o słynnej wpadce z tego filmu – mowa oczywiście o szturmowcu, który uderzył się w głowę, przechodząc pod drzwiami. Mimo to i dziś pozwolę sobie wymienić dzieło George’a Lucasa, bo już w pierwszych kilkunastu minutach z łatwością można dostrzec w nim inny warty uwagi błąd. Scena, w której Darth Vader dusi kapitana ze strony Rebelii, a potem rzuca nim o ścianę to oczywiście bezpośredni dowód na bezwzględność lorda Sith, jest jednak nadzieja, że nieszczęśnik przeżył spotkanie! Po tym, jak Vader rzuca bezwładnym żołnierzem o ścianę, ten perfidnie zasłania głowę przed uderzeniem. Być może nie zauważył tego ani Sith, ani żaden ze szturmowców (zresztą wiemy już, że ich umiejętność dostrzegania nie jest najlepsza), ale nas, widzów, tak łatwo nie da się oszukać!
Znacie inne słynne wpadki? A może sami jakąś znaleźliście? Tradycyjnie zachęcam do przesyłania własnych propozycji na adres lukasz.budnik@film.org.pl i w komentarzach!