WPADKI FILMOWE #21. Słupki przy drodze z XVII wieku i wygoda trupa
Nadszedł czas na kolejny odcinek filmowych wpadek. Co czeka nas w dzisiejszej odsłonie? Otóż wrócimy jeszcze do pana Wołodyjowskiego, któremu – jak pamiętamy – nie były obce pojazdy samochodowe, przeanalizujemy, czy martwy mężczyzna może odczuwać dyskomfort, oraz sprawdzimy, jak katastrofy naturalne wpływają na asortyment sklepów.
2012 (2009)
Zapowiadany przez lata koniec świata nie nastąpił w 2012 roku – przynajmniej w rzeczywistości, bo Hollywood zdążyło jeszcze wykorzystać okazję, by przedstawić go na ekranie. W efekcie powstał film Rolanda Emmericha, w którym John Cusack przeskakuje samochodem przez środek ogromnego pączka (tak właśnie skończy się świat). Jedną z przedstawionych w widowisku katastrof było trzęsienie ziemi, które nawiedziło Kalifornię, co miało oczywiście tragiczne skutki, bo całe Los Angeles obróciło się w pył. Zaczęło się mimo wszystko od lżejszych anomalii. Początki trzęsienia ziemi spowodowały bowiem – i nie wiem dlaczego! – że towary na półkach uległy podmianie między kolejnymi ujęciami. Tak się trzęsło, że aż jeden asortyment wpadł, a drugi wskoczył. Apokalipsa.
Captain America: Pierwsze starcie (2011)
Wbrew pozorom nie mam tu zamiaru pisać o wpadce w postaci polskiego tytułu pierwszej odsłony trylogii o Kapitanie Ameryce (to znaczy, o Captain America), ale o szczególe, który umknął twórcom. Po tym, jak Red Skull zostaje wyssany z naszego świata, Steve Rogers podejmuje trudną decyzję o poświęceniu się i rozbiciu samolotu na odludziu. Gdy kamera pokazuje całą przednią szybę, wyraźnie widzimy jej uszkodzenie. Samolot rozbija się, Rogers ulega hibernacji i znaleziony zostaje dopiero ponad siedemdziesiąt lat później. Przez ten czas jakimś sposobem szyba uległa naprawie, a fotel, na którym siedział Rogers, lekkiej modyfikacji. Ciekawe, czy podobnie zmienił się na przykład wrak Titanica.
To nie jest kraj dla starych ludzi (2007)
Anton Chigurh w interpretacji Javiera Bardema to jedna z najsłynniejszych kinowych postaci (i fryzur) ostatnich lat, wzbudzająca strach samą obecnością na ekranie. W jednej ze scen Anton zabija dwóch Meksykanów, jednego z nich dziurawiąc wręcz bez mrugnięcia okiem. Ofiara pada na ziemię, natychmiastowo martwa. Co ciekawe, zakończenie żywota nie sprawiło, że nieszczęśnik przestał jakkolwiek odczuwać niewygodę. Wskazuje na to ułożenie jego głowy, które zmienia się pomiędzy ujęciami (swoją drogą w tym drugim pozycja, jaką zajął zabity, wygląda na jeszcze mniej komfortową, ale co kto lubi). Można by było teoretyzować, że ciało próbował przenieść jego towarzysz, ale tu pojawia się problem – ten bowiem również padł ofiarą Antona.
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (2016)
Jedną z najczęściej komentowanych scen filmu Zacka Snydera jest ta, w której Bruce Wayne wysyła Dianie Prince (i widzom) pierwszy zwiastun Ligi sprawiedliwości w postaci filmów, które ukradł z dysku Lexa Luthora. Można dyskutować, czy ten sposób wprowadzenia na ekrany jednych z najsłynniejszych postaci uniwersum DC jest zasadny (choć rozum podpowiada, że zasłużyły na więcej niż debiut w klipach z maila), teraz skupmy się na drobnej wpadce, która wdarła się do sceny. Gdy Diana otwiera załącznik, wyraźnie widzimy, że waży on 24 megabajty. Sytuacja ta zmienia się, gdy pliki są już otwarte – wtedy nietrudno spostrzec, że same pliki poświęcone Cyborgowi ważą ponad pół gigabajta.
Pan Wołodyjowski (1969)
W trzecim odcinku cyklu pisałem o samochodzie, który przemykał przez pole bitwy w Panu Wołodyjowskim. Okazuje się, że jak już jest auto, to muszą być również i słupki odmierzające kolejne kilometry. Jeden z nich załapał się w ujęciu widocznym powyżej. Dla Turków, którzy według filmu dojechali na oblężenie Kamieńca Podolskiego wspomnianą ciężarówką, słupek taki musiał być prawdziwym udogodnieniem przy sprawdzaniu, ile trasy zostało jeszcze do przejechania. Zakładam, że ludzie nie dysponowali wtedy smartfonami i GPS-em, chociaż z drugiej strony – kto ich tam wie! Świat Trylogii Sienkiewicza kryje zapewne jeszcze wiele sekretów. Ciekawe, co znaleźlibyśmy w Potopie.
Jak co tydzień, zachęcam do przesyłania własnych propozycji wpadek w komentarzach i na adres lukasz.budnik@film.org.pl