search
REKLAMA
Odmienne stany świadomości

WKRACZAJĄC W PUSTKĘ. Po śmierci podobno się lata

Jan Dąbrowski

29 października 2018

REKLAMA

W CHWILI ŚMIERCI PODOBNO SIĘ LATA

Za życia Oscar koncentrował się na narkotykach, spośród których najbardziej cenił sobie DMT (dimetylotryptaminę), substancję psychoaktywną o krótkim (około sześciu minut), lecz bardzo silnym działaniu. Jak mawia jego kolega-malarz, Alex (Cyril Roy): uruchamia w mózgu te same substancje chemiczne, co podczas umierania. Pod ich wpływem Oscar traci świadomość, a leżąc na łóżku, zamiast sufitu widzi tunel z kolorowego, pulsującego światła i kształty zmieniające się jak w kalejdoskopie. Barwy i ich ruch zależą też od dźwięków, więc kiedy dzwoni telefon, halucynacje robią się rozedrgane i agresywne – Oscar musi szybko odebrać, by się uspokoiły.

Wkrótce potem ginie i tym samym zyskuje nową percepcję. Od początku Wkraczając w pustkę oglądamy świat dosłownie oczami bohatera. Widzimy jego twarz wyłącznie w tych scenach, kiedy patrzy w lustro lub w czymś się odbija. Reszta filmu przypomina pod tym względem grę komputerową, gdzie sterujemy bohaterem w trybie FPP, czyli z perspektywy pierwszej osoby. Póki Oscar żyje, razem z nim chodzimy po schodach, mieszkaniu, oglądamy widok z balkonu lub wpatrujemy się w Lindę. Jednak kiedy bohater umiera, a jego ciało astralne zaczyna lewitować, zaczyna się najlepsza i najciekawiej pomyślana część filmu. Unosząc się nad miastem, przyjmujemy punkt widzenia rodem z popularnej swego czasu gry GTA, w której świat dało się oglądać z lotu ptaka, patrząc wprost na dachy samochodów i domów. Takie postrzeganie w kinie daje zupełnie nowe możliwości realizatorskie.

furia

– A JEŚLI UMRZESZ?

– TO WRÓCĘ.

Miękki, płynny ruch kamery i niecodzienny punkt widzenia pozwalają śledzić akcję wewnątrz i na zewnątrz budynków pozornie bez cięć montażowych – jako ciało astralne możemy przenikać przez ściany i sufity, więc z pomieszczenia na ulicę wystarczy przepłynąć w bok. Jednocześnie śledzimy kilka osób, ale przede wszystkim zrozpaczoną Lindę i ukrywającego się przed policją Aleksa, kolegę Oscara i miłośnika rytuałów z udziałem substancji psychoaktywnych. To on pożyczył bohaterowi Tybetańską Księgę Umarłych, która zawiera opis procesu umierania i pośmiertnego stanu umysłu. Ponadto jest tam mowa o tym, jak zmarły poszukuje dla siebie nowego ciała, a ostatni akt filmu wydaje się mocno nawiązywać do fragmentu z tej księgi:

Cztery są formy rodzenia się na świat: z jaja, z łona, drogą cudu oraz z ciepła i wilgoci. Z tych czterech rodzenie się z jaja i z łona są do siebie podobne. Tak więc jeśli wędrując ujrzysz splecionych w objęciu mężczyznę i kobietę i pchany siłą żądzy [narodzin] wstąpisz w łono, to możesz się narodzić jako ptak, koń, pies czy człowiek, i tak dalej1.

Alex wspominał Oscarowi o domu, w którym wszyscy znani im ludzie biorą udział w orgii, a z brzuchów kobiet emanuje jasne światło. Ciało astralne zmarłego może wędrować od pokoju do pokoju w poszukiwaniu łona, z którego chce się reinkarnować do życia w innym ciele. Ten opis usłyszany z ust malarza na haju nie brzmiał zbyt wiarygodnie, ale Gaspar Noé nie rzuca słów na wiatr. Ostatni akt Wkraczając w pustkę jest kumulacją wszystkich elementów świata przedstawionego w filmie i przybiera formę neonowego hotelu Love. W jego pomieszczeniach są wszyscy bohaterowie uprawiający seks w przeróżnych konfiguracjach i bije od nich światło. Ciało astralne Oscara krąży od pokoju do pokoju, aż trafia na kochających się Lindę i Aleksa. Wybiera, że to w nich chce się reinkarnować.

FURIA. Znakomity thriller, gdzie wszytko jest na swoim miejscu

…W PUSTKĘ

Ostatnia scena to narodziny z punktu widzenia noworodka. Ponieważ twarz kobiety jest zamazana, zakończenie można interpretować na kilka sposobów:

1. Oscar reinkarnował się jako syn Lindy i Aleksa,

2. Oscar powrócił do swojego pierwszego wspomnienia pozamacicznego, czyli momentu narodzin, a kobieta jest jego matką,

3. Oscar miał halucynacje, kiedy umierał, a ich długość jest względna. Wkraczając w pustkę trwa prawie trzy godziny, ale warto tu przypomnieć sobie słowa Aleksa z początku filmu: haj po zażyciu DMT kończy się po sześciu minutach, ale wydaje się, że trwa wieczność.

Nie potrafię jednoznacznie rozstrzygnąć, która wersja jest prawdziwa. Najbardziej odpowiada mi pierwsza, ale wydaje mi się, że nie każdy seans musi dawać jasne odpowiedzi. Za rzadko trafia się film dający pole do interpretacji, żeby psuć sobie zabawę zawężaniem możliwości. Gaspar Noé ewidentnie lubi igrać z widzem, a ja lubię takie igraszki.

1 Tybetańska Księga Umarłych, tłum. Ireneusz Kania, 1984 (https://mahajana.net/teksty/tybetanska_ksiega_umarlych.html, dostęp 26.10.2018r.)

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA