search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

W tym aktorstwie jest metoda. Najpopularniejsze METODY AKTORSKIE i ich przedstawiciele

Szymon Skowroński

23 listopada 2019

REKLAMA

Wszystko jest trudne, zanim stanie się łatwe. Poza fizyką kwantową i wybitnym aktorstwem. Jedno i drugie trzeba po prostu czuć, mieć do tego dar, smykałkę, urodzić się z tym. Kiedy widzimy na ekranie lub scenie aktora i ufamy mu całkowicie, wierzymy, że nie jest sobą, lecz postacią, którą właśnie kreuje. Wydaje się, że to nic prostszego  – wystarczy nauczyć się scenariusza i wypowiadać kwestie jedna za drugą, dodając do tego trochę mimiki. Nic bardziej mylnego. Każdy najmniejszy gest to wynik setek godzin treningów, prób i ćwiczeń. Nie każdemu pisana jest wielkość – nie każdy dorówna Laurence’owi Olivierowi, Meryl Streep czy Marlonowi Brando. Ale też nie każdy, kto spróbuje swoich sił w aktorstwie, musi trafić do ligi Tommy’ego Wiseau. Na wszystko jest sposób – oto pięć najpopularniejszych technik aktorskich i przykłady artystów, którzy je stosują.

Metoda Stanisławskiego – nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy

Stanisławski czyżby praca nad Pracą nad rolą

Konstanty Stanisławski to pierwszy i bodaj najsłynniejszy nauczyciel i teoretyk aktorstwa. O jego metodzie słyszał prawdopodobnie każdy, kto choć przez chwilę interesował się sztukami scenicznymi. Nie bez przyczyny – nauki Stanisławskiego uchodzą za podstawę nowoczesnego aktorstwa, a na ich kanwie powstała metoda Strasberga, o której za chwilę. Wracając do Rosjanina – hołdował on zasadzie, że wszystko, czego aktor potrzebuje, jest w nim, a dokładniej w jego świadomości. Co ciekawe, jego teoria rodziła się w XIX wieku, czyli jeszcze przed tym, kiedy świadomość została zdefiniowana. W ramach systemu Stanisławskiego aktor powinien przede wszystkim ćwiczyć pamięć – rozumianą nie jako magazyn przechowywania wspomnień, ale raczej jako umiejętność ich odtwarzania i wprowadzania się w stany, emocje i odczucia związane z danymi wydarzeniami. Praca nad rolą powinna polegać głównie na zrozumieniu postaci, w która aktor się wciela. W tym celu wykonawca (wraz z reżyserem – zewnętrznym okiem) powinien przygotować życiorys nieistniejącego człowieka, stworzyć w swojej świadomości jego personę, wymyślić jego cechy, rytuały, zwyczaje, emocje, sfabrykować jego wspomnienia, a następnie przenieść jego cechy na siebie, korzystając z własnych wspomnień.

Słowem – aktor powinien wewnątrz siebie powołać nowe życie, a następnie uzewnętrznić je za pomocą gestów, ruchów i zachowań. Według Stanisławskiego praca aktora nie kończyła się wraz z końcem przedstawienia – była raczej rodzajem misji, którą należy kontynuować po zapadnięciu kurtyny. Wszyscy późniejsi teoretycy oraz praktycy aktorstwa traktowali metodę Stanisławskiego jako punkt wyjścia – odcinali się od niej, stali w opozycji lub rozwijali ją według własnych systemów i przekonań. Najważniejsze nauki Rosjanina zostały opisane w trzech pozycjach książkowych: Praca aktora nad sobą, Praca aktora nad rolą i Moje życie w sztuce.

Metoda Strasberga – czuj!

Strasberg grywał okazjonalnie jego najbardziej znana rola to Hyman Roth w Ojcu Chrzestnym II gdzie partnerował swojemu uczniowi Alowi Pacino

Jak wspomniano, Lee Strasberg opracował swoją technikę, bezpośrednio inspirując się naukami swojego nauczyciela – Stanisławskiego. To, co zaproponował, stanowiło jeden z filarów rewolucji dokonanej w kinie amerykańskim – a dalej światowym – w latach siedemdziesiątych XX wieku. Kiedy czytamy o Robercie De Niro pracującym przez trzy miesiące jako taksówkarz na potrzeby tytułowej roli w, cóż, Taksówkarzu, kiedy słyszymy o niesamowitych cielesnych transformacjach Christiana Bale’a albo wspominamy Heatha Ledgera, który przez kilka tygodni izolował się od ludzi w swoim hotelowym pokoju, co pośrednio przyczyniło się do jego śmierci – to jesteśmy świadkami historii związanych z metodą Strasberga. Według tej metody aktor powinien dosłownie „stać się” odgrywaną postacią. By tego dokonać, należy rozwijać i ćwiczyć pamięć emocjonalną, na przykład podczas seansów psychoanalizy. Tylko w ten sposób, według Strasberga, można osiągnąć realizm – a do niego dąży w najwyższym stopniu jego metoda. Przykładowo: aktor odgrywający scenę, w której umiera matka jego bohatera, powinien odnaleźć w swoim życiorysie możliwie najbardziej podobną sytuację, przywołać występujące wtedy wspomnienia i przeżyć je na nowo. Przeżyć – to kluczowe słowo, bowiem Strasberg uważał, że gesty i zachowanie na scenie są jedynie dodatkiem dla przepływu myśli i emocji. Liczy się autentyczne odczuwanie, które mimowolnie przejawia się w postawie, mimice i twarzy aktora. Pozwalał aktorom dodawać słowa do tekstu scenariusza, improwizować, szukać własnego sposobu na przedstawienie sceny.

Metoda Strasberga bywa jednak bardzo wyczerpująca, gdyż nierzadko wykonawcy spajają się ze swoją postacią do tego stopnia, że ciężko odróżnić im swoje prawdziwe emocje od tych, które grają. Strasberg był tego świadomy i ustalił nawet okres, z którego nie powinno się czerpać – jest nim siedem ostatnich lat z życia aktora. Wykonawcy związani z tą szkołą to między innymi Al Pacino, Marilyn Monroe i Dustin Hoffman.

REKLAMA