search
REKLAMA
Esej

FENOMEN ACTORS STUDIO. Miejsce aktorskich narodzin Brando, Clifta, Deana i Newmana

Janek Brzozowski

1 stycznia 2019

REKLAMA

Kto dzisiaj nie kojarzy ikonicznej kreacji Jamesa Deana z Buntownika bez powodu? Kto nigdy nie usłyszał z głośników w kinie, telewizorze lub komputerze rozdzierającego serce okrzyku „You are tearing me apart!”? Kto nie zachwycał się wybitnymi kreacjami Marlona Brando w Tramwaju zwanym pożądaniem, Ostatnim tangu w Paryżu czy Ojcu chrzestnym? Kto nie kibicował Dustinowi Hoffmanowi, gdy ten pędził jak szalony uratować swoją ukochaną przed małżeństwem w Absolwencie Mike’a Nicholsa? Wśród osób żywo zainteresowanych kinematografią niewiele jest takich przypadków. Nie każdy kinoman jednak wie, że wszystkie wymienione przez mnie wyżej fantastyczne sceny i fenomenalne role zawdzięczamy zaledwie jednej szkole aktorstwa – legendarnemu Actors Studio.

Metoda Lee Strasberga

Actors Studio zostało założone w 1947 roku przez Elię Kazana, Cheryl Crawford oraz Roberta Lewisa. Niedługo później do tego znakomitego grona dołączył Lee Strasberg. W 1951 roku objął funkcję dyrektora artystycznego Actors Studio i sprawował ją nieustannie aż do swojej śmierci w 1982. To właśnie Strasberga powszechnie łączy się z tzw. Metodą, czyli koncepcją gry aktorskiej, której korzeni doszukiwać się należy w Moskiewskim Teatrze Artystycznym oraz teoriach Konstantina Stanisławskiego.

Na czym jednak owa sławetna Metoda polega? W uproszczeniu chodzi o to, żeby nie odgrywać jedynie danego bohatera na ekranie lub scenie, ale żeby na te kilkadziesiąt minut autentycznie się nim stać. Odnaleźć tę postać w sobie, zrozumieć jej motywacje oraz sposób rozumowania, najlepiej wykorzystując w tym celu, nieraz niezwykle bolesne, własne wspomnienia i doświadczenia.

Potwór czy geniusz?

Jak bardzo bezlitośni potrafią być Metoda oraz jej twórca przekonało się wielu studentów Actors Studio. Niektórzy z nich, jak np. Marlon Brando, wypowiadali się już po zakończeniu nauki bardzo niepochlebnie o Strasbergu i jego koncepcji. Gwiazdor Czasu apokalipsy tak pisał o swoim niegdysiejszym wykładowcy w autobiografii pt. Piosenki, których nauczyła mnie matka: „Gdy miałem już na koncie pewne sukcesy zawodowe, Lee Strasberg próbował przypisać sobie zasługi za nauczenie mnie aktorstwa. Niczego mnie jednak nie nauczył. Przypisałby sobie zasługę za stworzenie Słońca i Księżyca, gdyby ludzie dali się na to nabrać. Był to ambitny, egoistyczny człowiek, wykorzystywał tych wszystkich, którzy uczęszczali do Actors Studio, i usiłował kreować się na wyrocznię i guru w dziedzinie aktorstwa. Niektórzy go wielbili, choć nigdy nie rozumiałem dlaczego. (..) Strasberg nigdy nie uczył mnie gry aktorskiej. Uczyła mnie Stella – a później Kazan”.

Dean i Brando
James Dean i Paul Newman na zajęciach w Actors Studio

Opinia Brando jest w pełni zrozumiała i nieodosobniona. Wszak Strasberg dał się poznać wielu swoim uczniom jako despotyczny tyran. Potwór, do którego strach się było podczas zajęć odezwać. Starcie ze Strasbergiem zaliczył też swego czasu James Dean. W biografii aktora zatytułowanej James Dean. Legenda George Perry opisuje taką oto nieprzyjemną sytuację: “Kiedy odegrał [Dean] scenę mimiczną na podstawie Matadora, powieści Barnaby’ego Conrada, w której matador szykuje się, żeby ostatni raz wejść na arenę, Strasberg bardzo krytycznie ją przeanalizował. Coraz bardziej przybity Jimmy wysłuchał krytyki, po czym wyszedł z płachtą na ramieniu i właściwie przestał przychodzić do Actors Studio”. Pomimo okropnego charakteru należy jednak oddać cesarzowi, co cesarskie. Wkład Kazana i Stelli Adler w rozwój Actors Studio jest bez wątpienia ogromny, aczkolwiek to przede wszystkim Strasberg, jak pisze profesor Marek Hendrykowski w książce Aktor i aktorstwo filmowe, „wykształcił co najmniej dwa pokolenia wybitnych aktorek i aktorów, nadając ich talentom i wszechstronnym umiejętnościom profesjonalny szlif”.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA