LABIRYNT FAUNA. Analiza filmu Guillerma del Toro
W RAMACH OBRAZU – WSTĘP
Pomysł na cykl W ramach obrazu wziął się z mojego nieustającego zachwytu nad obecnością tradycyjnych efektów specjalnych w kinie (i mądrze stosowanego CGI) oraz wykorzystaniu ich, by tchnąć życie w malarskie – choć nie tylko – wizje z przeszłości. W założeniu nie będzie to zestaw biografii poszczególnych artystów – raczej pojawią się tutaj przykłady produkcji, gdzie reżyserska wizja była inspirowana konkretnymi obrazami lub malarzami. W ramach obrazu jest miejsce zarówno dla twórczości Petera Greenawaya czy Francisa Forda Coppoli, jak i Ridleya Scotta. Miłośnicy kina europejskiego także znajdą coś dla siebie. Jest to wybór subiektywny – podyktowany moim uznaniem i sympatią dla danego filmu – lecz nie zabraknie tu tytułów oczywistych, także klasyki. W miarę możliwości postaram się unikać spoilerów, a jeśli się pojawią, opatrzę to stosownym ostrzeżeniem.
Do wpisu otwierającego serię wybrałem dzieło wpisujące się w pewnym stopniu w atmosferę świąt. I choć jest to smutna, chwilami przerażająca baśń, zaklęte w niej piękno i magia sprawiają, że zapada w pamięć, również przez nietuzinkową formę. Miłej lektury.
W RAMACH OBRAZU #1: magia, przemoc i faszyści
Guillermo del Toro, meksykański reżyser z Guadalajary, do 2000 roku nie był powszechnie znanym twórcą. Kojarzony przez niektórych miłośników filmu raptem z dwóch niezależnych produkcji (Cronos i Mutant), zaczął z czasem zaznaczać swoją obecność w kinie coraz intensywniej. Najpierw popełnił Kręgosłup diabła, który został doceniony przez krytykę, a także przez widzów. Rozgrywający się w 1939 roku film opowiada o chłopcu, który trafia do sierocińca po zakończeniu wojny domowej w Hiszpanii. Tą produkcją del Toro utorował sobie drogę do większych możliwości. Reżyserując kontynuację ekranizacji komiksu Blade, miał okazję na większą skalę wykorzystać swoje pomysły, skupiając się na szczegółach plastycznej strony tej mrocznej historii o nietypowym wampirze. I ten obraz odniósł wystarczający sukces, by meksykański reżyser dostał kolejną propozycję. Miał od podstaw nakręcić film o przygodach pyskatego, lecz w gruncie rzeczy poczciwego demona – Hellboya. Zekranizowanie komiksu Mike’a Mignoliego pozwoliło, by del Toro rozwinął skrzydła i czerpał hojnie ze swojej przebogatej wyobraźni. Tworząc znacznie mniej mroczny świat niż w oryginale, Meksykanin przedstawił dość klasyczną historię superbohaterską, okadzoną jednak gęsto demonicznymi oparami. Najważniejsze jest jednak to, że udało mu się pokazać swoją autorską wizję, naznaczyć film swoim oryginalnym stylem. Przywiązanie do detalu, pięknie wykonane rekwizyty, powtarzające się symbole i motywy, a także używanie – w miarę możliwości – tradycyjnych efektów specjalnych.
Podobne wpisy
Kiedy Guillermo del Toro okrzepł już w roli twórcy animującego kadry z komiksu, rozpoczął prace nad w pełni autorskim dziełem, zarówno jako reżyser, jak i scenarzysta. Projekt nosił nazwę Labirynt Fauna i miał być w założeniu filmowym bratem dla Kręgosłupa diabła. Historia małej Ofelii (Ivana Baquero), która razem z ciężarną matką (Ariadna Gal) wprowadza się do Vidala (Sergio Lopez) – kapitana frankistowskich żołnierzy, którzy próbują wytropić lokalnych partyzantów. Dziewczynka od początku źle czuje się w dowodzonym przez wojskowego despotę gospodarstwie, coraz bardziej uciekając w świat wyobraźni. Pewnej nocy poznaje tajemniczego Fauna (Doug Jones), który mówi jej, że tak naprawdę jest księżniczką i przydziela zadania.
INSPIRACJE
Realizując własny scenariusz, del Toro chciał stworzyć baśń dla dorosłych, która czerpiąc z klasyków gatunku i jego własnych wspomnień z dzieciństwa stanie się mroczną i przejmującą, a także piękną historią. Znany z tego, że sam przygotowuje wstępne projekty kostiumów, fantastycznych bohaterów i scenografii, reżyser zaczął szukać inspiracji do Labiryntu Fauna.
Chcąc zrealizować film będący połączeniem brutalnego realizmu i dziecięcej fantazji, na potrzeby swojego projektu Meksykanin musiał opracować wygląd magicznych bohaterów – w tym celu sięgnął do starych, bogatych ilustracji baśni i bajek, a także płócien znanych mistrzów.
Wyszukał odpowiednie pierwowzory dla wróżek, Fauna, Ofelii, a także innych postaci i zjawisk. Każdą zaczerpniętą inspirację przepuścił przez swoją wrażliwość artystyczną i do niej dopasował, by była odpowiednio Deltorowska i mroczna.
1. ILUSTRATORZY
Mała protagonistka oddalając się od problemów rzeczywistego świata, ucieka w świat rodem z baśni – w otoczeniu odnajdując niezwykłe elementy i zjawiska, z czasem coraz głębiej wchodząc do labiryntu. Podobieństwo do pewnej Alicji i króliczej nory nie jest przypadkowe. Guillermo del Toro czerpał z Lewisa Carolla, a także z prac ilustratorów jego dzieł. Sir John Tenniel w roku 1865 nadał bohaterom kształt i to jego przedstawienia są kanoniczne, często jedynie rozwijane przez następców. Kolejne rysunki wykonała Marjorie Torrey, do wydania z 1955 roku. To właśnie do jej wyglądu bohaterki nawiązuje del Toro. Carmen, matka Ofelii, wręcza jej ciemnozieloną sukienkę z białym fartuszkiem, by przebrała się w nią na uroczystą wieczerze. Dziewczynka mimo odświętnego stroju udaje się do lasu, gdzie za pośrednictwem magicznej księgi otrzymuje kolejne zadanie. Jej ubiór, a także konieczność wejścia do nory (w tym przypadku szczeliny w drzewie) to bardzo czytelne ukłony w stronę zarówno ilustratorów, jak i samej prozy.
W Labiryncie Fauna pojawiają się także niewielkie, magiczne stworzenia, które bohaterka nazywa wróżkami. Jedna z nich pojawia się już na samym początku filmu, a swoim wyglądem przypomina ogromnego patyczaka. Niezwykły owad towarzyszy Ofelii podczas pierwszej nocy w nowym domu, a kiedy dziewczynka pokazuje mu książkowe wyobrażenie wróżki, magiczny insekt zmienia swoją formę, przekształcając się w małego humanoida o ciemnej skórze, spiczastych uszach i dużych skrzydłach. Pierwsze przedstawienie magicznej istoty żywcem zaczerpnięto z bajkowych rysunków wykonanych przez angielskiego ilustratora, Arthura Rackhama. I on uświetniał dzieła Lewisa Carrolla, a także Kiplinga, Barriego oraz Shakespeare’a. Guillermo del Toro nawiązał do specyficznej wizji drzew u brytyjskiego twórcy – te zawsze były u niego pokręcone, nietypowe, często miały twarze i podobne do ludzkich kształty. W prologu Hellboya, w zrujnowanym opactwie w Szkocji, jedno z drzew reżyser nazwał Drzewem Rackhama. Z kolei przy produkcji Labiryntu Fauna zainspirował się wyglądem wróżek narysowanych przez Anglika. Mali pomocnicy zostali wygenerowani cyfrowo, lecz są odpowiednio eleganccy i w baśniowej rzeczywistości ich lekkość oraz płynność ruchów nie przeszkadzają. W dodatku kunszt wykonania niedużych istot mógłby nie być należycie przekonujący przy metodach tradycyjnych.
Ponieważ Ofelia jest protagonistką, a wróżki pełnią w filmie funkcje magicznych pomocników, można pokusić się o teorię, że Guillermo del Toro czerpał z ilustracji bajkowych/baśniowych przy tworzeniu dobrych postaci. Z kolei bohaterowie neutralni lub źli inspirowani byli dziełami malarskimi, jako tymi poważnymi, przewidzianymi dla dojrzałego odbiorcy.
2. MALARZE
Łącznikiem pomiędzy światem fantastycznym a rzeczywistym jest faun. Jest także odpowiednikiem postaci starca, który pomaga protagonistce poszerzyć horyzonty i przydziela kolejne zadania-próby. Jego obecność w labiryncie wiąże się z symboliką inicjacji. Sama postać rogatego magicznego stworzenia jest popularnym tematem w malarstwie, choćby u Jacka Malczewskiego. Meksykański reżyser w wywiadach wspomina z kolei silny wpływ hiszpańskiego artysty, Francisca Goyi, oraz Carlosa Schwabe, malarza symbolisty o niemiecko-szwajcarskich korzeniach. Ich przedstawienia fauna zapoczątkowały tworzenie filmowej wizji del Toro.
Filmowy faun od początku intryguje Ofelię, wprowadza ją w mistyczny świat, w którym ona jest zaginioną księżniczką Moanną, która w końcu się odnalazła. Nim jednak powróci do porzuconego świata, musi wykonać trzy zadania, by dowieść, że ma czyste serce – klasyczny schemat bajki magicznej, z całym dobrodziejstwem inwentarza.
W rogatą postać wcielił się Doug Jones, stały współpracownik Meksykanina. Niesamowicie wysoki i wygimnastykowany (swego czasu zawodowy kontorsjonista), wielokrotnie odgrywał role istot fantastycznych, potwornych lub kosmitów. Na potrzeby wyglądu swojego bohatera chodził na specjalnych koturnach, nosił maskę z wbudowanym silnikiem poruszającym uszy stworzenia. Opracowano też specyficzny, starczy sposób poruszania się baśniowej istoty. Za pomocą technologii cyfrowej wymazano jedynie nogi Jonesa od kolan w dół. Reszta wspaniałego kostiumu była sporządzona tradycyjnymi metodami. Kwestie wypowiadane przez fauna zostały zdubbingowane, ponieważ Doug Jones nie mówi po hiszpańsku.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU NIE ZDRADZA ZAKOŃCZENIA, LECZ UJAWNIA ELEMENTY FABUŁY.
Podczas wypełniania pierwszego zadania Ofelia zdobywa klucz, którego musi użyć w kolejnym. Tworząc przy użyciu magicznej kredy drzwi, schodzi do niezwykłej komnaty – jest to miejsce, gdzie rozgrywa się najbardziej znacząca scena całego filmu. Na dodatek żyjąca w tajemniczym miejscu istota jest połączeniem fantastycznego świata z pełną przemocy z faszystowską rzeczywistością, w której dziewczynka przebywa. Przechodząc przez narysowany kredą portal, trafia do sali, w której stoi ogromny, bogato zastawiony stół, a u jego szczytu siedzi Blady Mężczyzna – groteskowe monstrum pogrążone w letargu. Ofelia jest bezpieczna tak długo, póki nie spróbuje niczego, co się tam znajduje. Nie mogąc się powstrzymać, zjada kilka winogron, tymczasem potwór przebudza się.
Opracowując wygląd poczwary, reżyser chciał przedstawić wyjątkowo otyłego człowieka, który nagle znacznie schudł i jego skóra obwisła na nim fałdami. Podczas procesu modelowania postaci, del Toro postanowił, by usunąć twarz Bladego Mężczyzny – w jego wizji miał on uosabiać bezosobowy terror faszyzmu, więc taki zabieg wydał mu się stosowny. Brak oczu na czaszce rozwiązano, sięgając do ikonografii – a precyzyjniej – do artystycznych przedstawień św. Łucji. Na podobieństwo świętej kościoła katolickiego i prawosławnego, Blady Mężczyzna w filmie przedstawiony jest z oczami spoczywającymi na tacy. Gdy monstrum przebudza się, Ofelia rzuca się do ucieczki, a potwór wstaje ze swojego miejsca, umieszcza oczy w przypominających stygmaty otworach na dłoniach, po czym przykłada je do pozbawionej wyrazu twarzy. Ten makabryczny gest przywodzi na myśl groteskową wersję dziecięcej zabawy w chowanego. Także w postać potwornego Bladego Mężczyzny wcielił się Doug Jones – nadworny odtwórca nietypowych postaci u del Toro. Rzecz jasna w kostiumie wykonanym tradycyjnie (ofiarą CGI padły ponownie nogi aktora, zostały cyfrowo odchudzone).
Guillermo del Toro w jednym z wywiadów określił bardzo dokładnie, jakie odniesienia miały się zawrzeć w postaci Bladego Mężczyzny – chciał, by reprezentował polityczną siłę, a także coś z hierarchii kościelnej. Z drugiej strony jest pożeraczem dzieci.
W tej postaci skumulowano najwięcej odniesień, także do ludowości i malarstwa. Stygmaty, umiejscowienie oczu inspirowane ikonologią. Poza tym podczas pościgu za Ofelią, potwór dopada dwie wróżki, które zabija, odgryzając im głowy, i pożywia się nimi. Jako że freski na ścianach i stos bucików w rogu sali sugerują, że Blady Mężczyzna pożera dzieci – przywołuje to skojarzenia zarówno z ludowymi, rogatym Krampusem, jak i mitologicznym Saturnem.
Podobne wpisy
Jest w Labiryncie Fauna jeszcze jeden potwór – kapitan Vidal. Jest ojczymem Ofelii, lecz ani na nią, ani na jej matkę nie zwraca uwagi. Interesuje go jedynie ciąża kobiety i obsesyjnie chce mieć dziedzica. Guillermo del Toro w dowódcy faszystowskich żołnierzy skumulował całą tyranię i totalitaryzm, które pod rządami Franco zagościły w Hiszpanii. Niczym Karl Ruprecht Kroenen w Hellboyu, Vidal jest pokazywany w sąsiedztwie mechanizmów (we młynie zajmuje pomieszczenie sterujące całym budynkiem, często majstruje przy swoim zegarku kieszonkowym). Poza tym jest nienagannie ubrany i uczesany. Pozbawiony ludzkich uczuć, niczym maszyna skupiona na zadaniu. Reżyser chciał, by był to bohater uosabiający bezduszność faszyzmu, a także jako ojca-potwora. Ponownie odniesienie do mitu Kronosa-Saturna, a także połączenie z Bladym Mężczyzną. Bowiem Vidal i potwór bez twarzy przenikają się wzajemnie (w filmie są dwie sceny z suto zastawionym stołem – w świecie magicznym kapitana zastępuje pożeracz dzieci).
3. ZNACZENIE BARW
W świecie Labiryntu Fauna Guillermo del Toro zastosował trójpodział przy tworzeniu wymiarów, w których rozgrywa się akcja filmu. Każdą płaszczyznę oznaczył kolorem, co nie tylko czyni dzieło ciekawszym w odbiorze, lecz ułatwia identyfikacje sfery działania bohaterów. Dla rzeczywistości ludzki wybrał niebieski, dla wymiaru magicznego ciepły, żółty kolor. Zaś świat pogranicza między jedną a drugą rzeczywistością (w której gospodarzem jest faun) oznaczono – zgodnie z logiką mieszania barw – ciemną zielenią.
PODSUMOWANIE
Choć Guillermo del Toro odcisnął na każdej klatce filmu swój indywidualny styl, nie stronił od inspiracji starszymi od niego mistrzami obrazu – w tym przypadku nieruchomego. Francisco Goya y Lucientes i Carlos Schwabe, a także Arthur Rackham i Marjorie Torrey. Meksykanin nigdy jednak nie podkradał wizji artystów, przetwarzał je i modelował według własnej wizji. Połączenie tzw. sztuki wysokiej z wizjonerskim kunsztem filmowca z Guadalajary przyniosło wspaniałe efekty. Mroczna baśń o małej Ofelii z każdym rokiem zyskuje nowych miłośników, historia wciąż porusza, a wizualna oprawa dzieła robi ogromne wrażenie i budzi szacunek dla twórców oraz ich pomysłowości.
Skondensowana magia kina, roztwór wysokoprocentowy.
Labirynt Fauna w reżyserii Guillermo del Toro został doceniony wieloma nagrodami, także za charakteryzację i kostiumy, m.in:
3 Nagrody Akademii Filmowej (scenografia, zdjęcia, charakteryzacja)
3 Nagrody BAFTA (film nieanglojęzyczny, kostiumy, charakteryzacja)
7 Nagród Goya (w tym za scenariusz, zdjęcia i charakteryzację)
9 Nagród Ariel (w tym za najlepsze kostiumy, charakteryzację i efekty specjalne)
2 Nagrody Saturn (najlepszy film zagraniczny, najlepsza młoda aktorka)
korekta: Kornelia Farynowska