USUNIĘTE sceny tak GŁUPIE, że trudno uwierzyć w ich powstanie
Jurassic World – Kamuflaż Claire
Jak ja się cieszę, że wycięto to w diabły. Wysmarowanie się odchodami dinozaurów w celu zamaskowania ludzkiego zapachu to niegłupi plan działania. Niestety pojawia się tu kretyński gag, w którym Claire traktuje ten pomysł zbyt dosłownie i babrze się tym świństwem od stóp do głów. Bohaterka chce poprzez to udowodnić Owenowi, że niestraszne jej niewygody i rozmaite obrzydliwości, a twórcy idą za ciosem i ukazują wspomnianą czynność babrania w sposób nacechowany… erotyzmem. Ostatecznie wychodzi na to, że oglądamy pokręconą scenę flirtu między Owenem i Claire, a ja jestem niezwykle ciekaw dyskusji poprzedzającej wywalenie tego kuriozum z filmu.
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy – Wyrwana ręka
Podobne wpisy
Galaktyka to takie małe miejsce – kto by pomyślał, że Unkar Plott tak łatwo trafi na Rey, która uciekła z “jego statkiem” z Jakku? Szczerze wątpię, by Han i Chewie zostawili na pokładzie jakikolwiek nadajnik, który mógłby sprowadzić obleśnego złomiarza na ich ślad. No ale nic to, nie takie przypadki widzieliśmy. Mój problem z tą sceną wynika z jej zakończenia, w którym to Chewie staje w obronie Rey i wyrywa rękę Unkarowi. Nie mam żadnego problemu z ukaraniem złomiarza, ale ta nagła brutalność wydaje się kompletnie nie pasować do tonacji sekwencji w kantynie (a właściwie to tonacji całego filmu). Bezpośrednie pokazanie oderwania kończyny, wrzaski Unkara – czuję tu po prostu zgrzyt i nawet nie uważam tej sceny za szczególnie głupią, raczej zbędną. Przed premierą filmu o Hanie Solo cieszyłem się z wycięcia tej sceny, ale ubolewałem nad utratą okazji do pokazania tej wspomnianej w Nowej nadziei umiejętności Wookiech. Na szczęście rzeczona produkcja naprawiła to i w znacznie bardziej adekwatny sposób wprowadziła do filmowego kanonu słynne wyrywanie rąk.
Kto wrobił królika Rogera? – Świński łeb
Oskarżony o szemraną próbę kradzieży bielizny bohater (Eddie grany przez wspaniałego Boba Hoskinsa) zostaje uprowadzony przez antagonistę, a następnego dnia wypuszczony z przerażającym rysunkowym świńskim łbem nałożonym na głowę. Zdeformowany animowany ryj na dorosłym mężczyźnie wygląda jak połączenie sennego koszmaru i wizji na kwasie – z pewnością zafundowałoby to traumę niejednemu dziecku. Eddie podejmuje bardzo interesującą decyzję i bierze prysznic z użyciem potencjalnie niezwykle szkodliwej terpentyny (już sobie wyobrażam nieświadomych młodocianych naśladowców Eddiego), czego efektem jest rozpuszczenie się świńskiej głowy i kadr rodem z Coś Carpentera. Już same te obrazy są mocno niepokojące – dodajmy do tego fakt, że rysunkowy łeb wygląda na żywy i czujący byt, a otrzymamy naprawdę nieprzyjemną scenę, zwłaszcza w filmie dla młodszej widowni.
*Bonus: Transformers: Zemsta upadłych – Akademik i więcej mamy Sama
To durny film pełen durnych scen. Tutaj należałoby wyciąć przynajmniej czterdzieści minut materiału i wcale nie byłoby to gwarantem zauważalnej poprawy. Postanowiłem wyróżnić rozbudowaną sekwencję w akademiku, ponieważ uważam ją za fascynujące świadectwo kompletnego odrealnienia Michaela Baya. To reżyser, który kręci wielomilionowe widowisko o odwiecznej wojnie między dwiema frakcjami robotów i gdzieś w trakcie tego procesu uznaje, że przeznaczy tysiące dolarów na nakręcenie, jak zidiociała matka protagonisty rozbija się naćpana po akademiku.