ZAGUBIENI. Więcej niż serial

Podobne wpisy
Abstrahując od tego, że wątki skupione na postaciach niejednokrotnie spuszczały na widzów emocjonalne bomby, to pociągające w Zagubionych było dla ogółu coś innego – ta wieczna nutka tajemnicy, multum możliwości, jakie dawała wyspa, nawiązania do religii, mitologii i różnych dogmatów. To pobudzało. Rozpalało myśli i wyobraźnię i było czymś innym. Są oczywiście inne seriale, których fandomy są tak samo liczne i wierne, jeśli nie bardziej – ot, choćby Star Trek, Doktor Who czy Sherlock – ale nie kojarzę innego, który by w takim stopniu wyciągnął do widza rękę i zakorzenił się w tylu głowach.
Wyemitowany w maju 2010 roku odcinek zatytułowany po prostu The End zwieńczył kilkuletnią przygodę i wzbudził niemałe kontrowersje. Dla tych, którzy do całości podchodzili letnio, a postacie rzeczywiście były jej najważniejszym elementem, finał mógł być satysfakcjonujący i wzruszający. Jednak ci, którzy poświęcili analizom długie godziny, poczuli się oszukani i pewnie woleliby, żeby prawdziwe okazało się zakończenie zaproponowane przez Ricky’ego Gervaisa – „ten gruby zjadł wszystkich”.
Wina serialu i fałszywych tropów oraz nadziei serwowanych przez twórców czy zbytniego zaangażowania widzów? Pewnie po trochu z każdego. Zgorzkniali fani złorzeczyli na scenarzystów, skreślając cały serial i nazywając lata poświęcone na oglądanie go za zmarnowane. To skrajna reakcja, lecz z drugiej strony nieuczciwie brzmieli również twórcy, którzy tym zawiedzionym widzom zarzucali niezrozumienie całości. Ja stoję pomiędzy – finał nie spełnił moich oczekiwań, ale też nie żałuję czasu poświęconego na cotygodniowe oglądanie, bo przygoda z Zagubionymi wniosła do mojego życia sporo drobnych rzeczy – wcześniej nie wiedziałem na przykład, jak przyciągającym medium jest serial, co znaczą takie słowa jak spoiler i cliffhanger, ani jak działa internetowa etyka na forach i ile frajdy można czerpać z dyskusji z podobnie oddanymi czemuś ludźmi (i przy okazji – ilu poznać), a to tylko niektóre z nich.
Zagubieni byli wydarzeniem. Choć koniec końców skłócili widzów ze sobą i z twórcami, to swój ślad w historii telewizji zostawili. Opinię polecam wydać samemu – być może również pokochasz, czytelniku, ten serial. Uważaj jednak, bo miłość ta może być trudna.
korekta: Kornelia Farynowska