ZAGUBIENI. Więcej niż serial
Twórcy dbali o to, by dolewać oliwy do ognia, i sami postanowili wyciągnąć swoje dzieło zza szklanego ekranu. Wydawano książki, karcianki, gadżety i figurki. Powstała tak zwana gra alternatywnej rzeczywistości, prowadzona przez emitującą Zagubionych stację ABC. Podzielona na pięć faz, pozwoliła zagłębić się widzom w mitologię serialu, odkrywając serię smaczków i ciekawostek poprzez śledzenie i analizowanie kilku stron internetowych. Akcja trwała cztery miesiące i umilała oczekiwanie na trzeci sezon serialu, a uzyskane dzięki niej informacje na temat przewijającej się przez kilka sezonów inicjatywy DHARMA uznano za kanoniczne. Układanka powiększała się. Balonik rósł.
Podobne wpisy
Scenarzyści z każdym sezonem sukcesywnie sprawiali, że widzowie byli zagubieni nie mniej niż bohaterowie serialu. Popędzając akcję do przodu i kierując fabułę coraz to mocniej w kierunku science fiction, zaczęli wydziwiać cuda wszelakie, całkowicie bawiąc się tym, co stworzyli, i serwując rzeczy, o których by się nawet nie pomyślało, oglądając pierwszy odcinek. Kwestia zagadek i tajemnic stała się przysłowiową hydrą, bo na miejsce jednej rozwiązanej wskakiwały trzy kolejne. Fakt ten został zresztą przytoczony w jednym z ostatnich odcinków, gdy z ust pewnej bohaterki padło hasło „Każda odpowiedź rodzi kolejne pytanie”.
Ironiczne jest to o tyle, że im dalej końca, tym mniej się wyjaśniało, a zacytowane wyżej zdanie brzmi w obliczu tego jak usprawiedliwianie się twórców. Przy okazji ostatnich sezonów Internet pękał już w szwach od opracowań czy podcastów wszelkiej maści; zagorzali fani pisali całe eseje, w których logicznie wykładali, co według nich powinno i najpewniej wydarzy się w kolejnych odcinkach. Garściami czerpać mogli ze wszystkiego, co scenarzyści wcisnęli już do fabuły, łącznie z elementami mitologii egipskiej. Dedukowano o przeszłości i przyszłości bohaterów, cofano się do najstarszych odcinków, aby znaleźć jakiekolwiek powiązanie z bieżącymi, szukano nawet fizycznych podobieństw między postaciami, aby zweryfikować, czy mogą mieć powiązanie. Obsesyjnie. Zbyt obsesyjnie, jak się okazało.
Obi-Wan Kenobi powiedział po zniszczeniu Alderaanu, że poczuł zaburzenie Mocy tak silne, jakby miliony głosów krzyknęły w przerażeniu, a potem umilkły. Podobnie stało się z najbardziej zagorzałymi fanami Zagubionych pod koniec serialu. Piątym sezonem twórcy zrobili sobie fantastyczny fundament pod to, na co czekali miłośnicy serii – wyłożenie kart na stół, zaspokojenie trwającej kilka lat ciekawości będącej stałym towarzyszem widzów. Pragnięto rozwiązań. Ostatni, szósty sezon stał się dla wielu igłą, która brutalnie zniszczyła cały ten balon oczekiwań. Wracamy tutaj do kwestii przytoczonej już wyżej – odpowiedzi, na które czekało tak dużo osób, w większości nigdy nie nadeszły. Zagubieni zostali głównie widzowie; wszystkie podcasty, teorie i opracowania stały się tylko kolejnymi fanfikami niemającymi pokrycia w rzeczywistości.
„Bohaterowie”, mówili twórcy. To oni byli najważniejsi w tej historii. Oczywiście, relacje między postaciami, ich portret psychologiczny i motywacje to element niezwykle w całym serialu istotny, wszak nie bez powodu tak mocno skupiano się na przestrzeni serialu na pojedynczych jednostkach. Czy to jednak one stały się powodem dla którego tak wiele osób poświęciło długie godziny oglądania i czynności związanych z serialem? Śmiem wątpić.