POLOWANIE. Pies, który dużo szczeka, nie gryzie
Na jednym z plakatów produkcji Polowanie widnieje napis: najczęściej dyskutowany film roku to ten, którego jeszcze nikt nie widział. To ironiczne hasło ma związek z tweetem prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który po obejrzeniu zaledwie jednego zwiastuna filmu uznał jego twórców za anarchistów i rasistów. Premiera Polowania Craiga Zobela miała pierwotnie mieć miejsce jesienią ubiegłego roku. Universal zdecydowało się ją jednak przełożyć. Anulowanie wrześniowej premiery miało związek z masowymi strzelaninami w USA oraz wrzawą, jaką wokół materiałów promocyjnych Polowania wywołały media związane z konserwatystami.
Kontrowersje wokół filmu przynoszą zazwyczaj oczekiwane efekty komercyjne. Trudno jest mi zatem uwierzyć w słowa reżysera Craiga Zobela, jakoby produkcja, w której obserwujemy bogatych liberałów polujących na konserwatystów z gatunku tych najbardziej żałosnych (jak mówiła Hillary Clinton w czasie kampanii prezydenckiej w 2016 roku – deplorables), nie miała na celu nikogo prowokować. Pytanie brzmi raczej, jak ten kontrowersyjny pomysł wykorzystano oraz czy Polowanie ma nam w ogóle tym samym coś ciekawego do powiedzenia?
Film Zobela na podstawie scenariusza Nicka Cuse’a i Damona Lindelofa (seriale Pozostawieni i Watchmen) to survivalowy thriller z elementami komediowymi. Chociaż powyższy zlepek nurtowo-gatunkowy zdaje się być połączeniem niezwykle świeżym i odkrywczym (znak rozpoznawczy Blumhouse), to w gruncie rzeczy mamy w Polowaniu do czynienia z kolejnym filmem zainspirowanym wydaną w 1924 roku książką „The Most Dangerous Game” Richarda Connella. Nie zmienia to jednak faktu, że recenzowana produkcja najlepsza jest właśnie wtedy, gdy wszelkie jej polityczne aspekty wraz ze swoimi Orwellowskimi nawiązaniami schodzą na dalszy plan, pozostawiając miejsce dla brutalnej, szalonej zabawy w kotka i myszkę. Wspaniałe są zatem pomysły twórców filmu na pozbywanie się kolejnych bohaterów (najpierw rednecków, a następnie lewaków). Całkiem nieźle również Polowanie przykuwa uwagę i do końca potrafi utrzymać atencję odbiorcy. Powyższe zalety mają związek z interesującym zabiegiem, w którym przez pierwsze 15-20 minut filmu przewijają nam się przed oczami gwiazdy pokroju Emmy Roberts czy Ike’a Barinholtza, żeby po chwili spektakularnie zginąć na ogromnym polu bitwy. Trudno się tym samym połapać, w czyją historię się tu angażować i komu kibicować. Aż w końcu pojawia się ona – Betty Gilpin, cała na błękitno-beżowo. Polowanie to jej show. Z jednej strony dlatego, że jej Crystal jest jedyną bohaterką, która nie nosi banalnej stereotypowej łatki, jaką wszystkim innym postaciom przydali twórcy filmu. Z drugiej zaś Betty Gilpin jest po prostu świetną aktorką, potrafiącą jednym grymasem à la Clint Eastwood lub wytrzeszczem oczu doprowadzić publikę do śmiechu. Przeciwniczką Crystal jest Athena zagrana przez Hilary Swank (zbieżność imion z panią Clinton jest przypadkowa?), która z kolei ma do zagrania postać wybitnie jednoznaczną, zaślepioną ideami i zemstą, do tego motywowaną tak absurdalną historią, że doprawdy nie wiem nawet, jak ocenić jej występ. Pojedynek pomiędzy Crystal i Atheną to najsłabsza część tej nierównej produkcji.
Podobnewpisy
Polowanie to wzbudzający konsternację film, przypominający raczej serię mniej lub bardziej zabawnych internetowych memów na tematy polityczne aniżeli zjadliwą satyrę. Oczywiście należy oddać twórcom, że w swojej produkcji najprawdopodobniej równo obdzielili żartami lewą i prawą stronę, stając niczym Crystal w środku całego tego polityczno-kulturowego sporu. Niemniej powoływanie się na Orwella (świnia co jakiś czas przebiega na ekranie) czy rzucanie hasłami, którymi w prawdziwym liberalno-konserwatywnym sporze obrażają się rzekomo poważni i inteligentni ludzie, stanowi tu wyłącznie pretekst dla krwawej jatki, zabawy z bronią. Pisanie, że Polowanie to komentarz do naszych czasów lub, co gorsza, głos sprzeciwiający się podziałom, to gruba przesada. Film Zobela jest zatem niczym pies, który dużo szczeka, ale nie gryzie. Bardziej niż satyrą pozostanie wyłącznie B-klasową, niechlubną pamiątką po czasach absurdalnych sporów, które – miejmy nadzieję – kiedyś się wreszcie skończą.