Publicystyka filmowa
TRAGICZNE WYPADKI NA PLANIE FILMÓW
TRAGICZNE WYPADKI NA PLANIE FILMÓW ukazują mroczniejsze oblicze kinematografii, gdzie pasja łączy się z niebezpieczeństwem.
Kiedy siedzimy w kinie, zachwycając się tymi wszystkimi technicznymi trikami, wybuchami na pół ekranu i efektownymi pościgami, rzadko kiedy zastanawiamy się nie tylko nad ogromem pracy w nie włożonym, ale i nad ceną, jaką przyszło za nie twórcom zapłacić. Jak w każdej branży, również na filmowym planie o wypadek nietrudno. W ostatnich trzydziestu latach w samej tylko Ameryce zginęło tam ponad 40 osób, a kolejne 150 doznało poważnych urazów. Od początku XXI wieku w kinematografii światowej doliczono się natomiast 37 przypadków zgonów w trakcie produkcji.
Dane te są jednak niepełne, gdyż X muza nie wybacza pomyłek i większość z nich zamiata się pod dywan. Do prasy docierają jedynie te najpoważniejsze, których nie sposób ukryć – jak słynna śmierć Brandona Lee podczas zdjęć do Kruka, gdzie w pistolecie użytym w jednej ze scen jakimś cudem znalazły się prawdziwe naboje. Sprawa ta jednak niczego nie zmieniła w podejściu wielkich studiów do traktowania wymogów bezpieczeństwa na poważnie. Ludzie dalej więc giną – ostatnio na planie nadchodzącego sequela Łowcy androidów. Poniżej kilkanaście innych przykładów z bliższej i dalszej historii kina – istny wierzchołek góry lodowej…
Gone in 60 Seconds 2
Oczywiście nie chodzi o sequel remake’u z Nicolasem Cage’em i Angeliną Jolie, który szczęśliwie nigdy nie powstał, lecz o sequel samochodowej rozwałki z 1974 roku, która… również nie doczekała się kontynuacji. Wszystko dlatego, że na planie tejże, podczas przymiarek do największego popisu kaskaderskiego filmu, urwały się kable podtrzymujące kluczową dla sekwencji wieżę ciśnień. Potężna konstrukcja runęła na słup telefoniczny, który z kolei zmiażdżył reżysera – króla samochodowych karamboli, H.B. Halickiego. Twórca, który dopiero co się ożenił, zginął na miejscu, a razem z nim całe przedsięwzięcie, planowane od premiery poprzednika, czyli od blisko piętnastu lat. Cały nakręcony uprzednio materiał zdołano potem zmontować w krótki, nie posiadający spójnej fabuły filmik i wypuszczono na DVD.
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I

Daniel Radcliffe i David Holmes na planie Harry Potter i Czara Ognia.
Przykład na to, że nawet magia Hogwartu nie pozwala uniknąć niebezpieczeństwa. Na planie pierwszej odsłony widowiskowego finału przygód młodego czarodzieja, kaskader zastępujący Daniela Radcliffe’a – David Holmes – miał zostać rzucony o ścianę.
Nie był to pierwszy taki numer w jego dorobku, ale przez zwykły przypadek stał się jego ostatnim w życiu. Holmes został wyrzucony w powietrze zbyt mocno, wobec czego nie udało mu się prawidłowo ułożyć ciała. Efektem uszkodzenie szyi i paraliż niemal całego ciała, który na dobre wyłączył kaskadera z dalszego współtworzenia magii kina.
Kac Vegas w Bangkoku
Patrząc na to, co wyprawiają niekiedy bohaterowie całej trylogii, aż dziw bierze, że jej produkcja nie pochłonęła więcej ofiar. „Szczęśliwie” skończyło się tylko na jednej. Pochodzący z Australii kaskader Scott McLean – mający na swoim koncie między innymi trylogię Matrixa oraz drugi i trzeci epizod Gwiezdnych wojen – był w scenie brawurowego pościgu odpowiednikiem postaci Eda Helmsa. Siedzący na miejscu pasażera McLean miał po prostu wychylić się z okna w trakcie jazdy – teoretycznie bezpieczny wyczyn, na którym jednak tylko ucierpiał.
Doznał trwałych uszkodzeń mózgu i wielu drobnych uszkodzeń ciała, w wyniku których zaczął cierpieć na napady drgawek, zaburzenia mowy i generalnie wymagał ciągłej opieki oraz podawania tlenu. McLean pozwał potem studio Warner Bros. i choć otrzymał odszkodowanie finansowe, bardzo długo bił się z producentami w sądzie o koszty leczenia.
Midnight Rider: The Gregg Allman Story
Jeden z najgłośniejszych i zarazem najbardziej tragicznych przykładów z ostatnich lat. W 2014 roku na planie fabularyzowanej biografii muzyka Gregga Allmana śmierć poniosła młodziutka, zaledwie 27-letnia asystentka operatora Sarah Jones. Wiecznie uśmiechnięta, zawsze pełna energii i życzliwości dziewczyna wpadła w pułapkę wraz z innymi członkami ekipy, kiedy kręcono sekwencję snu rozgrywającą się na moście kolejowym.
Nie zadbano o pozwolenia, nie uprzedzono zarządu kolei, w strategicznym punkcie nie postawiono nawet kogoś, kto mógłby odpowiednio wcześniej uprzedzić kolegów w przypadku nadjeżdżającego pociągu. Gdy ten się w końcu pojawił, Sarah i inni zostali postawieni przed faktem dokonanym, dostając jedynie minutę na ucieczkę wraz z całym sprzętem i rekwizytami. Większości się to udało. Jedynie Sarah nie miała takiego szczęścia i gdy próbowała się ukryć, pociąg uderzył ją i zabił na miejscu – co gorsza przypuszczalnie nie od razu.
Wypadek ten, zarejestrowany zresztą przez kamerę, głośnym echem odbił się w środowisku, a cały projekt pogrzebał. Najpierw, wskutek protestu, zaczęli odchodzić z niego aktorzy (w tym William Hurt), potem odciął się od niego sam Allman, a koniec końców reżysera filmu skazano na dwa lata więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci i bezprawne wejście na teren przejazdu, co stanowiło jedyny przypadek sądowego wyroku od czasu kinowej Strefy mroku (patrz niżej). Twórca odbył połowę tej kary, acz na plan oczywiście nie powrócił. Rodzice Sarah założyli natomiast fundację jej imienia, której zadaniem jest zwiększenie nacisku na bezpieczeństwo filmowców. Nakręcili także dokument poświęcony całej sprawie.
Mroczny Rycerz
Bynajmniej nie chodzi o Heatha Ledgera, którego mieszanka leków zabiła na długo po zakończeniu produkcji. W jej trakcie natomiast zginął operator ekipy od efektów specjalnych, Conway Wickliffe, który wcześniej pracował także na planie Batman – Początek. Przy próbie sceny, w której Batmobil przyjmuje na klatę strzał z bazooki Jokera, Wickliffe niefortunnie wychylił się z okna nadzorującego ten proces Nissana z napędem 4×4. Kierowca pojazdu źle obliczył kąt skrętu i przy prędkości zaledwie 30 km/h uderzył w drzewo. Jemu nic się nie stało, za to Wickliffe doznał obrażeń głowy, w wyniku których zmarł na miejscu. Gotowy film zadedykowano pamięci zarówno jego, jak i wspomnianego Ledgera.
Resident Evil: Ostatni rozdział
Dwa w jednym. Wpierw jednego z członków ekipy, niejakiego Ricardo Corneliusa, przyszpilił samochód, który zsunął się z obrotowej platformy – mężczyzna zmarł w szpitalu wskutek obrażeń. Potem kaskaderka Milli Jovovich – Olivia Jackson – w popisowej scenie pościgu na motocyklu z pełną prędkością przywaliła w wysięgnik kamery, który nie zdążył usunąć się z drogi, jak planowano. Olivia doznała obrażeń płuca, głowy i przez 17 dni przebywała w śpiączce.
Uszkodziła sobie również lewą rękę – na tyle mocno, że ostatecznie trzeba ją było amputować. Ironią losu można nazwać fakt, że kaskaderka ta pracowała również przy Mad Max: Na drodze gniewu, którego główna bohaterka – również portretowana w paru niebezpiecznych scenach przez Jackson – cierpi na brak dokładnie tej samej części ciała. Szczęśliwie pochodząca z RPA Olivia okazała się twardą babką i szybko wróciła do zdrowia.

Olivia Jackson po wypadku
Start Feniksa
Paul Mantz był legendarnym pilotem amerykańskiej armii, słynącym między innymi ze swojej brawury. Zanim trafił do filmu, pracował także w poczcie lotniczej, gdzie również zrobiło się o nim głośno. W jego filmografii można znaleźć takie kluczowe pod względem wykorzystania latających maszyn tytuły, jak Komu bije dzwon, Z jasnego nieba czy Na skrzydłach orłów.
Jednak w annałach X muzy Mantz zapisał się dopiero w momencie, gdy rozbił się na planie Startu Feniksa – nomen-omen opowiadającego o katastrofie tytułowego samolotu pośród piasków pustyni. Ósmego lipca 1965 roku, na planie w Arizonie, Mantz – który, jakby tego było mało, na potrzeby filmu dał się ściągnąć z emerytury – przy pełnej prędkości uderzył w jedną z wydm. Maszyna rozpadła się na kawałki, on sam zginął w ułamku sekundy. Gdy do tego doszło, większość materiału została już jednak nakręcona i film wypuszczono do kin zgodnie z planem, wykorzystując zapisane na taśmie ostatnie momenty życia Mantza.
Strefa mroku
Jeden z najgłośniejszych i zarazem najtragiczniejszych wypadków w historii kina, przez który kinowa adaptacja słynnej serii w ogóle została zapamiętana. Wspólne dzieło Stevena Spielberga, George’a Millera, Joego Dantego i Johna Landisa zamieniło się w piekło podczas zdjęć do segmentu autorstwa tego ostatniego. Doszło wtedy do katastrofy helikoptera, która pochłonęła życie trzech osób – gwiazdy przedsięwzięcia, Vica Morrowa oraz dwójki wietnamskich dzieci, które miał w danej scenie uratować.
Wszystko przez złe wyliczenie czasu eksplozji następującej w tle, do której doszło zbyt blisko maszyny, co uszkodziło jej tylne śmigło. Helikopter zaczął spadać, obracając się w taki sposób, że jego główny wirnik ściął aktorowi głowę, jeszcze zanim runął na całą trójkę. Zarejestrowała to kamera, materiał z której bywa często wrzucany do sieci – szczęśliwie w okropnej, nie pozwalającej dostrzec szczegółów jakości.

23 Jul 1982, Image by © Bettmann/CORBIS
Wypadek ten, przez lata obrosły mitem, przyczynił się do częściowej rezygnacji w Hollywood z podobnych efektów praktycznych na rzecz komputerowych, w danej chwili jeszcze raczkujących. Za Landisem smród ciągnął się natomiast przez całą dekadę – szczególnie, gdy na jaw wyszło, że dwójka dzieci – Myca Dinh Le i Renee Shin-Yi Chen – zatrudniona została na czarno. Ostatecznie ekipę oczyszczono jednak z zarzutów, uznając całe wydarzenie za splot niefortunnych okoliczności.
Top Gun
Casus Startu Feniksa, godny jednakże odcinka Strefy mroku. Tutaj również z życiem pożegnał się jeden z mistrzów lotnictwa – Art Scholl, którego podniebne zdjęcia i wyczyny stanowiły wisienkę na torcie wielu znakomitych filmów (wśród których wystarczy wymienić choćby takie tytuły jak Pierwszy krok w kosmos, Żelazny Orzeł czy Koziorożec 1). Na potrzeby filmu z Tomem Cruise’em Scholl wzniósł się w powietrze swoim dwupłatowym Pitts S-2 wraz z kamerą, wykonał efektowny manewr płaskiego wirowania, po czym… zniknął w odmętach Pacyfiku.
Obserwująca to wszystko ekipa usłyszała tylko wcześniej przez radio komunikat o „poważnym problemie” pilota. Nie wiadomo jednak, co konkretnie się stało, gdyż ani samolotu, ani ciała Scholla nie udało się nigdy odnaleźć. Film został mu zadedykowany.
Transformers 3

Auto po feralnym trafieniu.
Żeby nie było, wypadki zdarzają się także przy przepełnionych CGI produkcjach – szczególnie że ich obecność bynajmniej nie skłania Michaela Baya do rezygnacji w praktycznych efektów, w tym wybuchów, których jest przecież fanem. W tym konkretnym przypadku doszło do urwania się stalowej liny podtrzymującej jeden z samochodów – w mgnieniu oka uderzyła ona w statystkę Gabrielę Cedillo.
Kobiecie bynajmniej nie pomógł fakt, że sama znajdowała się w aucie – lina przeszyła przednią szybę, krytycznie raniąc Gabrielę, która prócz oczywistych ran twarzy doznała także permanentnego uszkodzenia mózgu. Po miesiącach pozwów, wytwórnia Paramount Pictures wypłaciła jej osiemnaście milionów odszkodowania, co było jednak marną pociechą.
Wampir w Brooklynie
Na planie tej niezbyt udanej komedii grozy, Sonja Davis – uznawana za jedną z najlepszych w branży ciemnoskórych kaskaderek, która dublowała między innymi Angelę Bassett, Janet Jackson i Whoopi Goldberg – miała wykonać w miarę bezpieczny upadek tyłem z wysokości około trzynastu metrów (plus minus cztery piętra). Wyczyn zabezpieczony był rzecz jasna poduszką powietrzną. Jednak wszystko, co mogło pójść nie tak, poszło. Poduszkę ustawiono w nieco innej pozycji, niż pierwotnie wyliczono, a i nie była ona wystarczająco duża, by wyhamować upadek, wskutek czego Sonja po prostu odbiła się od niej, następnie trafiła wprost w budynek, z którego skakała i ostatecznie z hukiem uderzyła o ziemię.
Ponieważ na planie nie było ekipy medycznej, która mogłaby zareagować od razu, dopiero po kwadransie od wypadku udzielono jej pomocy. Obecna była tam za to trójka dzieci Davis, bezradnie oglądająca upadek mamy, która po zapadnięciu w śpiączkę zmarła trzynaście dni później w szpitalu. Ponoć tuż przed wykonaniem feralnego skoku, kaskaderka podzieliła się ze swoją rodziną negatywnymi przeczuciami względem zbliżającego się zadania…

Wycinek z gazety z informacją o wypadku.
Warrenowie z Wirginii
Niemiły przypadek z początków kina. Gwiazda tego niemego filmu – Martha Mansfield – postanowiła pewnego dnia odpocząć pomiędzy ujęciami w swoim samochodzie. Ponieważ jednak plany filmowe nie były wtedy tak szczelnie odgradzane od życia codziennego, jak obecnie, szybko okazało się, że był to fatalny pomysł.
Przechodzący obok człowiek akurat podpalał sobie papierosa i wyrzucił zapałkę bez patrzenia – ta spadła wprost na Mansfield, która miała na sobie wysoce łatwopalny kostium z epoki wojny secesyjnej. Aktorka błyskawicznie zajęła się ogniem, nie potrafiąc wydostać się z auta. Następnego dnia – 30 listopada 1923 roku – zmarła w szpitalu w wyniku poparzeń całego ciała.
Więzień labiryntu: Lek na śmierć
Jeden z najświeższych przykładów. Gwiazda młodzieżowej serii, Dylan O’Brien, na potrzeby najnowszej części zgodził się na kaskaderski wyczyn, w którym przeskakuje z jednego ruchomego pojazdu na drugi – oczywiście z pomocą uprzęży, linek i innych trików. Niestety to właśnie one sprawiły, że w momencie, gdy jedno z aut zwolniło, Dylan został powalony i siłą rzeczy (oraz fizyki) wciągnięty pod koła samochodu technicznego. Młodzieniec doznał wstrząśnienia mózgu, urazów twarzy i licznych ran szarpanych. Z tego względu dalszą produkcję filmu przesunięto w czasie, aby zdążył się wykurować. Co za tym idzie, początkowo planowana na początek 2017 roku premiera została przełożona o blisko dwanaście miesięcy. Jak wieść niesie, obecnie Dylan jest już w pełni sił.
xXx
Niesławny film, który niedawno doczekał się pełnoprawnego sequela, nie znalazł się tutaj z przypadku, bowiem opowiada o świecie pełnym adrenaliny i wyczynowych, efektownych sportów, w których wystarczy chwila nieuwagi, by pożegnać się z życiem. Tak właśnie stało się w przypadku kaskadera Harry’ego O’Connora, który w najniebezpieczniejszych scenach podszywał się pod Vina Diesela. W tej konkretnej jego zadaniem było wylądować paralotnią na uciekającej łodzi podwodnej pełnej niebezpiecznych materiałów.
Ponieważ wyglądało to na relatywnie bezpieczny manewr, pokuszono się o kilka dubli. Pierwszy udał się idealnie. W trakcie drugiego O’Connor nie wyrobił się jednak czasowo i przywalił w Most Palackiego (zdjęcia kręcono w Pradze). Zmarł jeszcze zanim osunął się do rzeki poniżej. Film dedykowano jego pamięci, uwzględniając również na ekranie jego ostatni udany popis.
Bonus:
Na osobną wzmiankę zasługują jeszcze dwa nazwiska, acz z totalnie różnych powodów.
Tom Hanks miał wszak sporo szczęścia, gdy w trakcie kręcenia sceny do Cast Away – poza światem autentycznie skaleczył sobie nogę. Nie przykładał jednak do tego zbyt dużej wagi, gdyż pozornie była to „rana powierzchowna”, jakich wiele. Po jakimś czasie noga zaczęła go jednak coraz bardziej boleć, a następnie spuchła. Okazało się, że aktor nabawił się zakażenia gronkowcem i był bliski zatrucia krwi, a skutki mogły okazać się dla niego fatalnie.
Johnny Jordan miał natomiast o wiele mniej szczęścia od swojego słynniejszego kolegi. Operator znany z pracy nad przygodami Jamesa Bonda – W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości i Żyje się tylko dwa razy – stracił nogę kręcąc drugi z tych filmów. Dwa helikoptery przeleciały w trakcie zdjęć zbyt blisko siebie i ostrze jednego z wirników przeszyło kończynę Jordana, w rezultacie czego musiano ją amputować.
Trzy lata później na planie Paragrafu 22 doszło do bardzo podobnej sytuacji – tym razem z udziałem samolotu. Wskutek wcześniejszej utraty nogi, Johnny nie zapiął specjalnej uprzęży zabezpieczającej przed wypadnięciem (zresztą jego autorstwa) i nagły ciąg powietrza dosłownie wyssał go z kokpitu ze skutkiem śmiertelnym. Zaprawdę ironiczny koniec.
