TEOREMAT. Metafizyczny traktat Pasoliniego
2 listopada 1975 roku zmarł Pier Paolo Pasolini, jeden z najważniejszych i najbardziej kontrowersyjnych twórców włoskiego i europejskiego kina. Urodzony w Bolonii reżyser pozostawił około dwudziestu pełnometrażowych filmów, z których wiele na stałe zapisało się w historii kina. Spośród szeregu ważnych dokonań filmowych Pasoliniego za najdoskonalsze uważam film, który w tym roku skończył równe pięćdziesiąt lat. Z tej okazji postanowiłem przyjrzeć się znaczeniu jednego z najwybitniejszych traktatów filozoficznych, jakie zapisano na taśmie filmowej i szczytowemu osiągnięciu humanistycznej myśli Pasoliniego – Teorematowi.
Ewangelia wg Piera Paolo
Podobne wpisy
Termin teoremat oznacza w logice twierdzenie wywiedzione z uprzednio funkcjonujących i akceptowanych stwierdzeń. Jest to więc pochodna pewnego zespołu twierdzeń (uprzednich teorematów lub aksjomatów) tworzących system, w ramach którego nowe twierdzenie występuje. Etymologia tego łacińsko-włoskiego terminu sięga greckiej theoremy, oprócz znaczenia logicznego zawierającej również znaczenie „spektaklu” oraz „intuicji”. Wydaje się, że wszystkie trzy kategorie, które może sugerować tytuł, znajdują swoje odbicie w filmie. Jest to bowiem film – a więc rodzaj spektaklu, pokazu – w którym refleksja religijna i pewien rodzaj dedukcji teologicznej splatają się z intuicjonizmem, przyznającym prymat poznawczy pozawerbalnemu, zmysłowemu odczuwaniu.
Historia opowiadana przez Pasoliniego w Teoremacie jest oszczędna i genialnie prosta – w domu bogatej włoskiej rodziny pojawia się tajemniczy, bezimienny Gość. Intryguje on zmysłową pewnością siebie, mądrym i przenikliwym spojrzeniem, a także samym faktem bycia Obcym, kimś z zewnątrz. Grany przez Terence’a Stampa mężczyzna po kolei uwodzi wszystkich domowników: gosposię (Emilię), syna (Pietra), matkę (Lucię), córkę (Odettę) i ojca (Paola). Gdy jednak jego urokowi ulegnie, jako ostatnia, głowa rodziny, Gość odchodzi, tak samo milcząco i bez wyjaśnienia, jak się pojawił. Jego zniknięcie pozostawia w życiu rodziny wyrwę, z którą każdy próbuje poradzić sobie na własny sposób.
Sekwencje uwodzenia i zmagań z odejściem Gościa stanowią dwie fundamentalne części Teorematu – moment Obecności i konfrontacje z Pustką, połączone jeszcze przejściowymi scenami pożegnań. Nim jednak obejrzymy przebieg brzemiennej w skutki wizyty, Pasolini pokaże nam quasi-dokumentalną scenę wywiadów z robotnikami fabryki, zarządzanej przez Paola (jak dowiemy się później, był to w istocie epilog całej opowieści) oraz sfilmowane w sepii scenki prezentujące członków rodziny, sygnalizujące ich charaktery i tropy osobowościowe. Kolor pojawia się dopiero w momencie, gdy ojciec odczytuje zdawkowy telegram przyniesiony przez wesołkowatego posłańca: „Przyjeżdżam jutro”. Od tego momentu znikają momentalnie szara, jednobarwna nakładka oraz dokumentalistyczna stylistyka, a ich miejsce zajmują powściągliwe, lecz starannie skomponowane kadry, charakterystyczne dla kina Pasoliniego, pokolorowane żywymi, wyrazistymi barwami.
Imię Gościa pozostaje nieznane, tak samo jak jego relacja z rodziną, upoważniająca go do nagłych i autorytarnych odwiedzin. Jego tożsamość wywnioskować można dopiero z kontekstu – Gościem jest sam Bóg. Nie jest to jednak Bóg, o którym nauczają księża, nie wydaje się on przynależeć do żadnej ziemskiej instytucji religijnej. Tajemniczy, małomówny Gość bardziej niż osobowym Stwórcą, znanym z katechezy, jest witalną siłą, boską energią przyobleczoną w ludzkie ciało. Wykorzystując bezpośrednie cytaty z Biblii i transformując religijną symbolikę, Pasolini tworzy w Teoremacie coś na kształt osobistej impresji duchowej, rodzaj autorskiej Ewangelii, w której próbuje zrozumieć i opisać absolut za pomocą własnej wrażliwości. Nie dziwi ostra reakcja Watykanu po premierze filmu, uznanego za bluźnierczy i obrazoburczy.