REKLAMA
Ranking
Postaci, które wzbudzają w nas STRACH
REKLAMA
SZYBKA PIĄTKA #125.
Święto zakochanych za nami, więc czas na radykalną zmianę klimatu. Dziś prezentujemy wam postaci z filmów i seriali, które wzbudziły w nas największy strach.
Łukasz Budnik
- BOB (Miasteczko Twin Peaks) – właściwie wszystkie postaci związane z Czarną Chatą wzbudzają w Twin Peaks niepokój, ale króluje tu BOB, który już samą prezencją, ruchami i złowieszczym śmiechem potrafi zmrozić krew w żyłach. Wierzę, że Frank Silva był w rzeczywistości sympatycznym facetem, ale na ekranie stworzył postać absolutnie przerażającą.
- Norman Stansfield (Leon zawodowiec) – nieprzewidywalny, skłonny do brutalności i zupełnie pozbawiony skrupułów. Za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie, nie możemy być pewni, czy nie wykona gwałtownego ruchu i nie ucieknie się do przemocy, zwłaszcza że prawdziwą naturę często ukrywa pod maską uśmiechu. Znakomicie wykreowana postać.
- Terence Fletcher (Whiplash) – podobnie jak w przypadku Stansfielda, u Fletchera przeraża jego nieprzewidywalność. Do zabijania oczywiście się nie ucieka, ale nigdy nie wiadomo, kiedy postanowi rzucić w ciebie krzesłem i ośmieszyć cię przed całą grupą, znęcając się psychicznie. Jego obecność wzbudza ciągły niepokój i nakłada ogromną presję. Nie chciałbym trafić na takiego nauczyciela.
- Minnie Castevet (Dziecko Rosemary) – z pozoru sympatyczna, choć nieco namolna staruszka, ale zawsze, gdy jest w pobliżu, czujemy podskórnie, że coś jest nie tak. Podobnie jak Rosemary, pragniemy, aby Minnie opuściła już jej mieszkanie i zniknęła nam z oczu. Rzeczywistość istotnie okazuje się przerażająca, a wszystkie nasze początkowe obawy ziszczają się na naszych oczach.
- Mężczyzna z koszmaru (Mulholland Drive) – znów Lynch. Choć mężczyzna pojawia się dosłownie na sekundę, to przeraża i zostaje w pamięci na długo, głównie dlatego, że puentuje doskonale podbudowaną scenę. Lynch nie potrzebuje mroku, przemocy czy specyficznej lokacji – przerażającą scenę potrafi stworzyć, sadzając bohaterów w przydrożnym lokalu i pozwalając jednemu z nich mówić o swoim lęku. Niesamowite.
Odys Korczyński
- Hannibal Lecter (Milczenie owiec) – w stosunku do Hannibala mieszają się lęk i wstręt. Lęk powodowany jest obawą o własne życie, natomiast wstręt świadomością, że po morderstwie ciało ofiary skończy na talerzu jako wyjątkowy przysmak. Trudno powiedzieć, czy lepiej być zabitym i niezjedzonym, czy dodatkowo przemienić się w klopsiki.
- Gus Gilbert (Smętarz dla zwierzaków 2) – może i horror to słaby, ale rozumiem widzów, którzy żyli w epoce VHS i wciąż darzą go sentymentem. Co do Gusa, to idealnie sprawdza się w nim zasada, że jeśli ktoś był sukinsynem za życia, będzie również wyjątkowo podłym żywym trupem. Clancy Brown ze swoją fizjonomią jest wymarzony do tej roli.
- Richard Kuklinski (Iceman: Historia mordercy) – Michael Shannon również o zmroku może budzić strach. Zimny wzrok, wyciosana twarz o grubych rysach, znakomita do odegrania człowieka, który musiał posiadać w sobie antyemocjonalną zdolność do bycia dwoma osobami jednocześnie – przykładnym mężem i ojcem oraz płatnym zabójcą setki osób.
- Michael Myers (Halloween) – po raz pierwszy zamordował, kiedy był dzieckiem. Dane mu było sporo czasu, by rozsmakował się w krwi. W jego postępowaniu nie ma jednoznacznie określonego motywu, dlatego budzi ono taki strach. Poza tym maska, którą nosi, powoduje, że nie można dowiedzieć się, kim jest, poznać go, a tym samym oswoić w głowie. Tym bardziej więc ogarnia nas strach, gdy wychodzi z ciemności.
- Jack Torrance (Lśnienie) – podobnie jak w przypadku Myersa, strach przed nim potęguje niemożność racjonalnego wytłumaczenia jego czynów. Można go jedynie albo zabić, albo przed nim uciec. To pierwsze wydaje się jednak skuteczniejszym rozwiązaniem, gdyż Jack Torrance jest ucieleśnieniem naszych najgłębszych lęków, których nie można schować do szafy. W końcu znajdą inne wyjście i zaatakują. W tym sensie Jack jest złoczyńcą metafizycznym.
Krzysztof Dylak
- John Ryder (Autostopowicz) – oczywiście chodzi wyłącznie o Rutgera Hauera z wersji z 1986 roku. Psychopatyczny morderca kierowców, niczym człowiek widmo, pojawia się znikąd w odpowiednim dla siebie miejscu i czasie, nie znamy jego historii ani prawdziwej tożsamości. Przenikliwe spojrzenie lodowatych oczu, cyniczny uśmiech, zabójcza tajemniczość, mroczna motywacja zabijania. Według mnie postać, która budzi lęk już samym pojawieniem się na ekranie, i jedna z tych, które powodują u widza podczas oglądania filmu wczucie się w jego prześladowaną ofiarę – razem z nią bardzo chcemy, aby antagonista został w końcu powstrzymany. Rutger Hauer jest w tej roli bezbłędny. Wcielone, magnetyzujące zło.
- Frank Booth (Blue Velvet) – to jeden z najbardziej negatywnych profili w historii kina. Prawdziwy Type of Negative. Psychotyczny charakter, bardzo groźne usposobienie, sadystyczne zapędy, natura despoty. Frank wręcz tym zionie. Zagrany z furią przez Dennisa Hoppera w wizji Davida Lyncha, jest władcą prowincjalnego podziemia, któremu nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby wejść w drogę. Czy ktoś chciałby się znaleźć na miejscu Jeffreya i wybrać się na przejażdżkę z Frankiem? Nie sądzę.
- Buffalo Bill (Milczenie owiec) – nie ma wątpliwości, że to Hannibal Lecter zapisał się w świadomości widzów jako kanoniczna postać mająca skutecznie straszyć z ekranów. Nie należy jednak zapominać o drugim czarnym charakterze z obrazu Jonathana Demme’a: transseksualnym zabójcy kobiet posiadającym przydomek Buffalo Bill. Moim zdaniem Ted Levine w tej roli niewiele ustępuje Sir Hopkinsowi w kwestii wywoływania gęsiej skórki czy mrowienia na plecach. Wystarczy przypomnieć moment, kiedy więzi w zapadni uprowadzoną dziewczynę i próbuje naśladować jej krzyk przerażenia. Lub finałowe starcie z Clarice. Co więcej, Bill wydaje się częściej bardziej realistyczny niż Lecter, którego obdarzono prawie nadnaturalnymi właściwościami.
- Vaughan (Crash) – właściwie ten typ bohatera, pochodzącego chyba z najbardziej radykalnego obrazu Davida Cronenberga, bardziej wzbudza odrazę czy szok, ale we mnie, kiedy pierwszy raz sięgnąłem po Crash, pojawił się również stan niepokoju związany z tą postacią. Pokryty bliznami nie tylko na ciele, lecz też z pewnością na umyśle Vaughan jest maniakalnym kierowcą, który podnieca się śmiercią i kalectwem i który w wyniku wypadków samochodowych zamierza urzeczywistnić swoje dewiacje, nie zważając na innych i stanowiąc zagrożenie.
- Sgt. Barnes (Pluton) – może nie tyle strach, co respekt połączony z obawą. Ponury (ani razu się nie uśmiechnął) momentami nawet srogi w swoim pragmatyzmie dowódca wojenny, który nie uznaje kompromisów i słabości. Człowiek ukształtowany przez wojnę, skamieniały i zobojętniały na ludzką krzywdę, zatracający poczucie, kto jest wrogiem, a kto sprzymierzeńcem. Chyba mało kto chciałby się dostać pod jego skrzydła, pomimo że to fachowiec w wojennej zawierusze, jednak wystarczy mały przejaw nieposłuszeństwa, aby znaleźć się na jego celowniku.
REKLAMA